Na deskach teatru[BrunoXReader]

791 78 26
                                    

 — Już jestem! Przepraszam za spóźnienie! — do sali wparowała [Reader].

— [Reader]! Już się baliśmy, że i ciebie zabraknie, chodź, bo nastąpiły zmiany — profesor Kujo zaprosił ją ręką, aby podeszła bliżej, reszta już czekała.

— Zmiany? — usiadła na wolnym miejscu.

— Giorno złamał rękę i nie zagra Williama w naszej sztuce, dlatego przydzieliłem do tej roli Bruno.

[Reader] spojrzała na chłopaka, który się do niej ciepło uśmiechnął, odwzajemniła uśmiech i wróciła wzrokiem do pana Kujo.

— Z racji, że mamy mało czasu, mogę liczyć, że popracujecie razem po próbach?

— Oczywiście, bez problemu! — [Reader] od razu się zgodziła.

— Świetnie! No to bierzmy się za próbę, przećwiczymy najważniejsze sceny.

[Reader] posadziła swoją torbę na krześle, na którym przed sekundą siedziała i zsunęła z ramion swój sweter. Wzięła kilka głębokich wdechów i napiła się wody, aby czasem nie zachrypła podczas próby.

Zauważyła, że Bruno jej się ukradkiem przyglądał, chociaż ukrywał się z tym i udawał, że też szykuje się do próby. [Reader] nic nie powiedziała, po prostu się na nią patrzył, to jeszcze żadna zbrodnia, ważne teraz było, aby dał sobie radę z rolą. W przedstawieniu musieli grać parę kochanków, którzy nie mogą się ze sobą spotykać, ona ma wyjść za szlachcica, a on przejąć fabrykę ojca. Ich gra musiała ukazywać pełno gorących uczuć i namiętność, a jednocześnie przejąć widza, nie było tu miejsca na potknięcia.

Bruno nie był najgorszym aktorem, miło zaskoczył [Reader]. Grał z pasją i wczuwał się w każde słowo, a jego ruchy... naprawdę świetnie sobie radził, grało jej się lepiej niż z Giorno, a ten chłopak od najmłodszych lat grał w sztukach.

— To dlatego, że nie mam złotych pałaców!? Przecież ojciec da mi fabrykę! Będziemy się kochać, a o pieniądze nie będziesz musiała się martwić! — Bruno złapał za jej dłoń.

— Wiesz, że nie o to chodzi — zabrała swoją dłoń i odwróciła się do niego tyłem. — Mój ojciec już postanowił, a ja nie mam nic do gadania!

— To ucieknijmy, po co nam to wszystko skoro nie możemy być razem?!

— Will czy ty siebie słyszysz?! Przecież to jakieś szaleństwo.

— Jeśli tak to nazywasz, niech tak będzie, jestem szalony, ale oszalałem przez Ciebie! Elizabeth, kocham cię!

Bruno złapał ją za ramię i odwrócił. Przysunął ją do siebie i ujął delikatnie jej podbródek. [Reader] czuła jak jej serce wręcz podskoczyło i miała wrażenie, że się unosi. Wzrok Bruna sprawiał, że nogi się pod nią uginały.

Tą piękną scenę przerwały brawa pana Kujo, który uśmiechał się szeroko.

— Świetnie wam poszło! Jeszcze kilka prób i będzie idealnie. Scenę pocałunku możecie zagrać dopiero na scenie, nie będę was do tego zmuszać.

[Reader] niechętnie odsunęła się od Bruna, ich scena się skończyła i przestali być kochankami, a byli znów zwykłymi uczniami, którzy chodzą tylko razem do klasy, nic więcej.

— Dzisiaj nie będzie moich rodziców, może do mnie wpadniesz? Przećwiczymy kilka scen, mam trochę problem ze sceną zazdrości, kiedy na balu Elizabeth tańczy z harbią.

— Pewnie, dzisiaj i tak nie miałam żadnych planów.

— Zapisz mój numer, prześlę ci adres.

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz