Piękny sen[BucciaratiXReader]

1K 73 44
                                    

Zmęczona [Reader] weszła do domu i zamknęła drzwi na klucz. Ten dzień był tak bardzo męczący, miała za sobą trzy kartkówki, sprawdzian z biologii, a do tego dzisiaj na wf-ie, nauczycielka kazała im biegać długie dystanse, była po prostu wykończona. Chciała coś zjeść, wziąć prysznic, potem może coś narysować i iść spać. O tyle dobrze, że jutro była sobota, nie musiała się martwić o szkołę i lekcje.

Rodzice [Reader] siedzieli w kuchni i razem coś przygotowywali, uwielbiali razem siedzieć w kuchni i mogli piec i gotować godzinami. Różne zapachy i aromaty unosiły się w powietrzu przez co [Reader] zrobiła się jeszcze bardziej głodna. Poczuła jak zaburczało jej w żołądku.

— Dobrze, że już jesteś skarbie — mama wyjęła z piekarnika blachę z małymi krążkami — za chwilę podam ci obiad, dzisiaj na deser będą makaroniki.

— Już pachnie cudownie, a ja jestem naprawdę głodna i zmęczona.

— Szkoła dała ci w kość?

— To za mało powiedziane, dzisiaj miałam prawdziwe piekło.

[Reader] usiadła do stołu, zaraz po tym przed nią pojawił się talerz z górą jedzenia. Ta porcja wystarczyła na trzy osoby. Jak zwykle jej rodzice przesadzili z porcją, westchnęła cicho i zabrała się za jedzenie, pewnie obiad będzie też jej kolacją.

Po skończonym posiłku, [Reader] zabrała swoje wszystkie rzeczy i pobiegła na górę. Swój niedojedzony obiad postawiła na biurku i odpaliła laptopa, torbę rzuciła na łóżko i wygrzebała z niej swój szkicownik. Odpaliła program graficzny na niedokończonym projekcie jej ukochanej postaci z anime. Miała zamiar dzisiaj dokończyć cały rysunek, zostały jej tylko ostatnie pociągnięcia.

Przed tym poszła do łazienki, nie mogła pracować, kiedy kleiła się i śmierdziała potem. Pod prysznicem dokładnie się wyszorowała i do tego umyła głowę. Odchyliła głowę i pozwoliła zimnej wodzie spływać po jej nagim ciele. Ostatnio było tak gorąco i duszno, że zimny prysznic to prawdziwe zbawienie.

[Reader], owinięta w ręcznik, stała przed lustrem i dokładnie szorowała zęby. Patrzyła na swoje odbicie, kiedy nagle rozległ się głośny huk, [Reader] miała wrażenie, że kafelki pod jej stopami lekko zadrgały. Wyjrzała przez okno, był piękny dzień, a nagle rozszalała się w najlepsze burza i co chwilę niebo przecinała jasna wstęga. [Reader] dokończyła mycie zębów i wyszła z łazienki.

Jak tylko weszła do swojego pokoju, krzyknęła przestraszona o mało nie upadając na ziemię. Zmartwieni rodzice, którzy słyszeli jej krzyk odeszli na chwilę od makaroników, aby sprawdzić czy ich córce nic się nie stało.

— [Reader], coś się stało? — usłyszała głos taty zza drzwi.

— Tak, to znaczy nie! Wszystko jest w porządku, po prostu walnęłam się w stopę.

— No dobrze, za chwilę będzie deser.

— Ubieram się i schodzę!

Dopiero jak usłyszała kroki na schodach, zdjęła rękę z ust Bucciaratiego, który siedział u niej na łóżku. Była tak roztrzęsiona, że nie wiedziała co powiedzieć. Skąd on się tutaj wziął?! Przecież on nie istnieje, jest postacią z anime!

— Miłe powitanie — powiedział, wygodniej rozsiadając się na jej łóżku.

Ona w totalnym szoku nie była w stanie wydusić słowa. Patrzyła na niego z niedowierzaniem i mocno trzymała swój ręcznik, który ją zakrywał. To musiał być sen, przecież on nie mógł być prawdziwy!

— Witaj, [Reader], w końcu się spotykamy.

— W końcu? Ty nie istniejesz, jesteś narysowany, jakim cudem mnie znasz? — mówiła tak cicho jak tylko była w stanie, nie mogła pozwolić żeby rodzice usłyszeli, że z kimś rozmawia.

— Znam cię lepiej niż ci się wydaje i jakimś cudem w końcu mogłem do ciebie przejść.

Miała wrażenie, że naprawdę śni, jednak to nie był sen. Wbijała sobie paznokcie dobre pięć minut i nadal nic, wciąż stała przed Bucciaratim, który był tylko wytworem na potrzebę anime i mangi. Jakimś cudem siedział na jej łóżku i do tego uważał, że ją znał.

— Chyba mi nie wierzysz, co?

— Dziwisz się? Jesteś postacią z anime.

— A jednak ze mną rozmawiasz.

[Reader] potarła swoje skronie, powoli nie ogarniała co się dzieje, nie mogła niczego poukładać i złożyć do kupy. Przecież to nie logiczne, Bruno nie mógł istnieć, nie i koniec.

Podeszła do niego i złapała jego twarz w dłonie, obejrzała go ze wszystkich stron, jego skóra była taka ciepła i miękka. To wszystko było zbyt wyraźne na sen, czyli mogła po prostu się nachylić, zbliżyć do niego, spełnić swoje marzenie. Tak jak myślała, usta Bruno były miękkie, delikatne, a on sam nie śpieszył się tylko powoli oddawał pocałunek. Wszystko było tak jak w jej marzeniach i snach.

Kiedy odsunęła się od niego, on patrzył na nią z tym swoim delikatnym uśmiechem, czuła jak zaczyna się rumienić.

— Czyli jesteś prawdziwy, ale jak? Skąd ty się tu wziąłeś?

— Sam tego do końca nie rozumiem, ale wiem, że teraz potrafię robić tak — na laptopie [Reader] pojawił się suwak, czyli posiadał też swoje widmo, cudownie. Bruno wszedł przez otwór i znów był w jej laptopie jako rysunek. — Widzisz? Co prawda w laptopie nie mogę się ruszać, ale wciąż mam swoją świadomość.

To nie poprawiało humoru [Reader], teraz czuła się skołowana jeszcze bardziej, ale czy to jej przeszkadzało? Sama tego nie wiedziała, jej marzenia się w końcu spełniły, Bruno istnieje, zna ją, a do tego przed chwilą się całowali! Czuła jak jej nudne życie w końcu nabiera kolorów.

— Sądzę, że mogę wejść też do twojego telefonu, możesz mnie przenosić żebyśmy nie musieli ciągle siedzieć u ciebie w pokoju.

— Powoli, i co, nagle jesteśmy parą? Jeszcze kilka godzin oglądałam odcinek z tobą.

— Jeśli ci się to nie podoba, mogę wrócić do laptopa i już nie wracać.

— Tego nie powiedziałam, po prostu... nie ogarniam tego wszystkiego.

— [Reader], tu nie ma co ogarniać, jestem tylko ty i ja.

Razem opadli na łóżko nie przerywając długiego i namiętnego pocałunku. Czuła na sobie ciepło Bruna, jego dłonie powoli sunęły po jej nagim ciele, nie wiedziała nawet kiedy zgubiła ręcznik. Teraz to nie było ważne, nic się nie liczyło, tylko przyjemny dotyk Bruna, który sprawiał, że [Reader] miała ciarki na ciele. Chciała go dla siebie całego, w końcu marzyła o tym odkąd tylko zobaczyła go w anime. Nigdy nie sądziła, że ten piękny dzień nadejdzie.

— [Reader].

— Bruno.

— [Reader]! [Reader]!

***

— [Reader]!

Otworzyła oczy, nigdzie nie było Bruna, tylko jej tata potrząsał jej ramieniem.

— Śniadanie na stole, idziesz?

— Tata? Co dzisiaj mamy? Jaki dzień?

— Wszystko dobrze? Jest sobota.

[Reader] rozejrzała się po pokoju, to tylko był sen? Przetarła zmęczoną twarz, no pewnie, że to był sen. Nigdy w życiu nic takiego by się nie wydarzyło. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.

— Jeszcze pójdę spać, dziękuję.

— No dobrze, odpoczywaj.

Tata zamknął za sobą drzwi, a ona nadal siedziała skołowana na łóżku. Ręcznik leżał na podłodze, jej laptop był włączony i pewnie działał całą noc. Kiedy zasnęła? Zapomniała wyłączyć laptopa, a do tego, kiedy się przebrała w piżamę?

Padła na poduszkę i przejechała po swoich wargach palcami. Czy na pewno to był tylko sen?

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz