Mistrzyni[Lisa LisaXReader]

392 47 12
                                    

[Reader]zeskoczyła z pokładu motorówki i wzięła swoją walizkę, napożegnanie pomachała swojemu kierowcy i zwróciła się w kierunkuwierzy. Zaciągnęła się mocniej powietrzem, które pachniałomorzem, czuła tą dziwaczną energię, która sprawiała, żewszystkie włoski na rękach stanęły jej dęba.

Uśmiechnęła się szeroko, dawno tego nie czuła, teraz miała szansę wrócić do tego co kocha. Żwawym krokiem ruszyła do bramy, aby jak najszybciej spotkać się z Lisą Lisą, która ją tu wezwała, tak długo wyczekiwała jej listu, w końcu ten dzień nadszedł i znów mogła spojrzeć swojej mistrzyni prosto w twarz.

Już na samym wejściu czekał na nią Messina, widząc starego przyjaciela uśmiechnęła się do niego i podała mu dłoń.

— Wyrosłaś mała [Reader], Lisa Lisa oczekuje cię u siebie, pozwól — wziął jej walizkę — nie pozwól jej dłużej czekać, ja zaniosę twoje rzeczy do twojego pokoju.

— Dziękuję, Messina.

[Reader] miała wrażenie, że nic się tu nie zmieniło przez te ostatnie kilka lat. Powoli wspinała się po schodach i czuła jak z każdym stopniem jej serce przyśpiesza omal nie wyskakując z jej piersi. Nie wiedziała dlaczego Lisa Lisa ją wezwała, nie mogła jej przekazać tego listem, więc musiała przyjechać. Po tych kilku latach dziwnie będzie jej znów spojrzeć swojej mentorce w oczy.

Kiedy stanęła przed wielkimi drzwiami, miała wrażenie, że brakuje jej powietrza i za chwile się udusi. Wyciągnęła trzęsącą się dłoń i zapukała delikatnie. Jak zawsze, czekała na pozwolenie aby wejść, a kiedy usłyszała ten głos, zmroziło ją.

Niczym w amoku, złapała za klamkę i weszła do środka. Siedziała tam, Lisa Lisa w zwiewnej, gustownej białej sukience siedziała przy stoliku z kieliszkiem czerwonego wina w dłoni. Biała sukienka była zwykła, bez żadnych zdobień czy dodatków co sprawiało, że cała uwaga skupiała się na pięknej twarzy kobiety. Lisa Lisa upiła łyk wina i odstawiła kieliszek. Powoli podniosła się z krzesła.

[Reader] czuła jak miękną jej nogi i nie była w stanie zrobić ani jednego kroku, a jeśli spróbuje po prostu upadnie na ziemię.

— Suzi Q, zostaw nas same, proszę.

[Reader] nawet nie zauważyła, że obok jej mistrzyni stała młoda dziewczyna, cała jej uwaga skupiała się na kobiecie i nie zauważyłaby nawet jakby kończył się świat.

Dopiero kiedy zostały całkowicie same, a kroki Suzie ucichły, Lisa Lisa podeszła do [Reader]. Przez chwilę patrzyły się na siebie w ciszy po czym wpadły sobie w ramiona. [Reader] poczuła znajomy zapach perfum mentorki i woń wina, które uwielbiała pić.

— Dziękuję, że tak szybko przyjechałaś, ale wyrosłaś.

— Dużo ćwiczyłam, rzuciłam palenie i jakoś tak się wyciągnęłam w górę.

— Żałuje, że nie możemy spotkać się w bardziej przyjemnych warunkach.

— Co się dzieje? Jak mogę ci pomóc?

— Nadeszła chwila dla której tyle trenowałyśmy, czerwony kamień jest zagrożony.

— Czyli oznacza to — [Reader] nie mogła uwierzyć, że ten dzień nadszedł.

— Kars się przebudził ze snu i nadal pragnie zostać istotą absolutną.

[Reader] poczuła ucisk w żołądku, nigdy nie sądziła, że ten dzień nadejdzie chociaż szykowano ją do tego od dziecka. Jej rodzice uczyli ją jak używać hamonu od kiedy postawiła pierwsze kroki, a kiedy osiągnęła pełnoletność, zajęła się nią Lisa Lisa i trenowała na najlepsza wojowniczkę. Teraz, kiedy prowadziła swoje spokojne życie w Paryżu i spełniała marzenia, musiała wrócić do Włoch, aby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.

— Nie tylko chcę cię prosić o walkę u moim boku, ale również o pomoc w wyszkoleniu dwóch, młodych wojowników. W nich nadzieja oraz w nas jako nauczycielkach.

— Nas? W sensie, że mam nauczać z tobą?!

— Nie jesteś już dzieckiem, nie mogę mówić co masz robić, pora żebyś podzieliła się swoim doświadczeniem z następnym pokoleniem.

Chociaż [Reader] była już dorosłą kobietą to miała ochotę piszczeć i skakać ze szczęścia jak pięciolatka, która dostała tabliczkę czekolady.

— Dziękuję Liso Liso, to dla mnie zaszczyt.

***

[Reader] stała przed drzwiami Lisy Lisy i zastanawiała się czy powinna zapukać. Co chwilę zbliżała i zabierała rękę, nie wiedziała czy dobrze robiła.

— Wejdź [Reader], nie wstydź się.

Czuła jak serce jej na chwilę staje, miała ochotę uciec jak najdalej, jednak wykonała polecenie mistrzyni i weszła do jej sypialni.

Lisa Lisa siedziała przy toaletce ze szczotką w ręku, jej zwiewna koszula nocna nie zakrywała dużo, [Reader] bez problemu mogła zobaczyć jej sutki przez prześwitujący materiał. Czuła jak się rumieni i nagle fala gorąca w nią po prostu uderza.

— Coś cię trapi? — Lisa Lisa odłożyła szczotkę i spojrzała na [Reader].

— Ja... no... tego — [Reader] nie potrafiła się wysłowić.

Lisa Lisa widząc jej zakłopotanie, wstała od toaletki i przyciągnęła ją do siebie. [Reader] czuła jej ciepło ciała, delikatne dłonie mistrzyni gładziły ją uspokajająco po plecach.

— Boisz się, jednak nie chodzi o Karsa, mam rację?

— Jak zwykle nieomylna.

— Zbyt dobrze cię znam, o co chodzi.

[Reader] spuściła wzrok, nie potrafiła się skupić, kiedy patrzyła na piękną twarz mentorki, wszystko w niej był idealne, nawet po tych kilku latach, nie zmieniła się i wyglądała olśniewająco.

— Tęskniłam za tobą, Elizabeth.

Lisa Lisa pobladła słysząc swoje prawdziwe imię, [Reader] je znała jednak bardzo rzadko go używała.

— Domyślam się, jednak wiesz, że musiałaś wyjechać, dla swojego bezpieczeństwa.

— Ale teraz nic mi nie grozi, zabójcy moich rodziców już wąchają kwiatki od spodu, więc nie muszę się dłużej ukrywać — złapała dłonie Elizabeth i delikatnie je ucałowała. — Może być tak jak dawniej, możemy...

Zacięła się, minęło tyle czasu, a uczucia [Reader] się nie zmieniły względem Lisy Lisy, ale czy jej mistrzyni czuła to samo? A może znalazła kogoś kogo pokochała i jest dla niej teraz całym światem?

— Możemy? — chociaż Lisa Lisa domyślała się co chce powiedzieć jej dawna uczennica, chciała usłyszeć to od niej.

— Przez te kilka lat spotkała wiele kobiet i mężczyzn i nikt nie potrafił ci dorównać — [Reader] spojrzała głęboko w oczy swojej nauczycielki — nikogo nie zdołałam pokochać tak jak ciebie.

Powiedziała to pewnie, głos nawet jej nie zadrżał chociaż czuła jak łzy nachodzą jej do oczu. Miała ochotę rozpłakać się i ukryć twarz w ramionach Elizabeth, jednak stała przed nią z kamienną miną i czekała na odpowiedź.

— [Reader], nawet nie wiesz jak długo czekałam na tę chwilę.

Lisa Lisa przytuliła ją do siebie, obydwie czuły to przyjemne ciepło, które dawno się nie pojawiało. Całe jakby się unosiły kilka metrów nad ziemią. Odsunęły się od siebie, aby znów się do siebie zbliżyć, jednak tym razem w pocałunku.

[Reader] wiedziała, że u boku swojej ukochanej nic nie może jej pokonać, nawet istota absolutna. 

***

Okej to mój pierwszy shot girlXgirl, przeważnie nie przyjmuje takich zamówień, ale tym razem od razu wpadłam na pomysł i wiedziała jak chce ten shot napisać, mam nadzieję, że wam również się spodobał ^^

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz