Spotkanie klasowe[KarsXReader]

852 76 25
                                    

[Reader] wysiadła z auta. Stanęła przed restauracją w której odbywało się spotkanie absolwentów jej dawnej klasy. Minęło tyle lat. Poprawiła swój kombinezon i ruszyła do środka. Była ciekawa jak ludzie z jej klasy ułożyli sobie życia. Chociaż nie wspomniała dobrze swoich lat szkolnych, ciekawość była zbyt duża. Teraz wszyscy są dorośli, raczej nie będą się z niej naśmiewać, w najgorszym przypadku, nikt się do niej nie odezwie.

W środku było dużo ludzi, kilka twarzy rozpoznała, inni wydawali jej się zupełnie obcy. Rozglądała się za jedną osobą, jednak nigdzie nie mogła go znaleźć.

— Nie wierzę, czy to [Reader]? — podeszła do niej ruda kobieta z małym dzieckiem na rękach. — Pamiętasz mnie?

— Jakbym mogła nie pamiętać! — największy lizus i pupilek nauczycieli. Dodała w myślach.

— Świetnie wyglądasz, co u ciebie?

— Mam całkiem niezłe stanowisko w firmie ubezpieczeniowej, więc nie narzekam.

— Sama przyjechałaś?

— Nie założyłam rodziny, to nie dla mnie.

— A jakiś mężczyzna pojawił się w twoim życiu? Nie mów, że wpadłaś w pracoholizm.

Do środka wszedł wysoki mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze w którym wyglądał powalająco. Wszyscy od razu go rozpoznali, kto by nie pamiętał szkolnej gwiazdy sportu, Karsa? Każda dziewczyna się w nim podkochiwała i dałaby wszystko żeby na nią spojrzał. Teraz, kiedy każda z nich miała dzieci i mężów, tylko cicho westchnęła widząc jak dobrze się trzyma.

[Reader] tylko obrzuciła go wzrokiem i przeszła do stolika z jedzeniem i napojami, zajęła robieniem sobie kawy.

— [Reader], świetnie wyglądasz!

Podszedł do niej łysiejący mężczyzna z wielkim brzuchem, skrzywiła się. Dobrze go pamiętała, chociaż czas nie był dla niego łaskawy. Jeden z jej oprawców, nie zliczy ile razy przez niego płakała, jej szkolny koszmar. Miał tupet żeby się do niej odzywać.

— Jak życie?

— Bardzo dobrze, nie mogę narzekać.

— Nic się nie zmieniłaś, wyglądasz świetnie!

— Szkoda, że nie mogę powiedzieć tobie tego samego — złapała swoją filiżankę i go wyminęła.

Żałowała, że nie mogła widzieć jego miny, ale nie zamierzała tego ciągnąć. Udawanie, że nic się nie stało nie wchodzi w grę, to on zaczął na nią całą nagonkę i to przez niego musiała tyle cierpieć.

Usiadła do jednego z wolnych stolików i upiła łyk kawy. Nie sądziła, że po dziesięciu latach ludzie mogą się tak zmienić, a raczej tak zapuścić. Kobiety z cieniami pod oczami i dziećmi na rękach ledwo żyły, ale udawały, że ich życie to istna bajka. Szkolni przystojniacy się roztyli i zaczęli łysieć, [Reader] miała wrażenie, że tylko ona i Kars wyglądali dobrze i prowadzili swoje życie tak jak chcieli.

Myślami chyba go przywołała, bo mężczyzna usiadł przy jej stoliku.

— Pięknie wyglądasz — powiedział nawet na nią nie spoglądając.

— To samo mogę powiedzieć o tobie, zrobiłeś niezłe wejście.

— Wspomnienia wracają, prawda?

— Ty masz co wspominać, byłeś szkolną gwiazdą.

Kars zaśmiał się i poprawił swoje włosy. [Reader] nie mogła się oprzeć, spojrzała na niego, miał taki piękny uśmiech. Całe życie idealny, te dziesięć lat zmieniło go, ale tylko na lepsze. 

— Chyba widzę chłopaków z drużyny, przepraszam cię — wstał od stołu.

Jego miejsce zajął przystojny blondyn, którego [Reader] na początku nie poznała. Zdradziły go jego znamiona na twarzy. Caesar Zeppeli też wyglądał świetnie i te dziesięć lat go nie ruszyły.

— [Reader]! Miło cię widzieć!

— Caesar Zeppeli, wciąż przystojny.

— A ty nadal odsunięta od grupy.

Ona tylko przekręciła oczami, Caesar był jej jedynym znajomym w czasach szkolnych. Byli z dwóch innych światów, ale to z nim jadła obiady i siedziała na chemii.

— Słyszałem, że nadal jesteś sama.

— A co z tobą? Jakaś kobieta cię usidliła?

— Tak się składa, że tak! I niedługo będziemy mieli trzecią rocznicę ślubu.

— Moje gratulacje!

Zaczęła rozmawiać i żartować z dawnym znajomym, który naprawdę nic się nie zmienił. Nadal potrafił ją rozbawić swoim dziecinnym poczuciem humoru.

Telefon [Reader] zaczął wibrować, dostała wiadomość.

Widzę, że dobrze Ci z blondynem.

[Reader] uśmiechnęła się do telefonu, uwielbiała kiedy się denerwował.

Tylko on się do mnie dosiadł.

Po kilku minutach dostała kolejną wiadomość.

Do samochodu. Teraz.

Czuła jak dreszcze przechodzą ją przez ciało. Przeprosiła Caesara i wyszła z restauracji. Na zewnątrz było już ciemno i zrobiło się chłodno, cienki materiał jej kombinezonu przepuszczał chłodny wiatr. Widząc znajomy samochód, wsiadła na tyle siedzenie.

Tam czekał już na nią Kars, zdjął z siebie marynarkę i miał odpięte dwa pierwsze guziki koszuli.

— Już ci się znudziło? — spytała zarzucając nogę na nogę.

— Nie wiedziałem, że też będziesz.

— Mówiłeś, że masz dużo pracy, więc nie chciałam cię tym martwić.

— I przez to nie przyjechaliśmy tu razem.

Kars przysunął się bliżej. Złapał za jej podbródek i przysunął do siebie. Uwielbiała w jaki sposób ją całował, był delikatny i władczy jednocześnie.

— Może jedziemy do mnie?

— Co z moim samochodem?

— Jutro po niego przyjedziemy, nie każ mi czekać.

Odgarnął jej włosy za ucho i przejechał palcami po szyi. Tak bardzo jej pragnął, chciał ją w tym momencie, poczuć jej delikatną skórę i usłyszeć jej jęki. Właśnie tego chciał.

— Nie pożegnamy się?

— Tak się o nich martwisz?

— Nie będzie to podejrzane, że razem znikliśmy?

— Niech wiedzą, nie wstydzę się ciebie.

Nachylił się nad nią i ukradł kolejny, namiętny i głęboki pocałunek przez który [Reader] traciła kontakt z rzeczywistością.

— Jedźmy do ciebie — mruknęła, kiedy się od niej odsunął.

— Grzeczna dziewczynka.

— Poczekaj aż znajdziemy się u ciebie.

— Grozisz czy obiecujesz?

Kars przesiadł się do przodu, a [Reader] zajęła miejsce obok niego. Położył dłoń na jej udzie, chciała jak najszybciej trafić do jego mieszkania.


One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz