Rozdział XI- Do twarzy w białym

50 8 53
                                    

Shaló z nadzieją w oczach i zakłopotaną miną przedstawił koleżance problem, nie wspominając o tym, iż byli z Nujim tamtego czasu świadkami zbrodni.

- A więc widzisz...- dodał, podsumowując. -Jesteś... jesteś moją ostatnią nadzieją, Numi.- odparł najcieplej, jak potrafił. -Tylko ty i twoje towarzyszki macie na ten moment dostęp do wszystkich kluczy w bazie.

-Bardzo, naprawdę bardzo chciałabym ci pomóc. To, co spotkało Nujiego, to coś okropnego. Ale cóż ja mogłabym zrobić?- Wszędzie są straże. odparła lekko zrezygnowana. Po chwili jednak wpadł jej pewien pomysł do głowy.

-Chodź za mną.- odrzekła zdecydowanie.

-Oj, zaraz...-zawahał się Shaló.

-Nie mów nic, tylko chodź, czas nas nagli!- pociągnęła go za rękę, co w sumie mu się spodobało.

W bazie

Zastępca namiestnika przechadzał się po bazie i z głosem eksperta oceniał zgromadzone artefakty, pamiątki i stan wyposażenia całego miejsca.

-A oto, Wasza Ekscelencjo, plac ćwiczebny. Tutaj odbywają się wcale zacne pokazy, raz nawet..- ciągnął Stary Nu, którego rozsadzała duma.

-A cóż to za pomieszczenie, drogi dowódco?- przerwał mu w pół zdania zaintrygowany urzędnik.

-To jest... Panie Gubernatorze, to izba przedsięwzięcia środków zaradczych, gdzie można wyperswadować strażnikom łamanie litery naszego wojskowego kodeksu.- odparł wykrętnie dowódca.

-To znaczy, wsadzacie tu łobuzów do ciupy?- nieoczekiwanie użył zwrotu, który rozbawił część młodych strażników. Nu zgromił ich wzrokiem.

-Tak... można tak powiedzieć.- potwierdził Nu.

Nuji przebywał w celi bez ziarenka ryżu już ponad pół dnia, lecz nie to najbardziej go dręczyło. Martwił się o bliskich, którzy z pewnością się o niego niepokoją. Zrezygnowany liczył rzędy cegieł. Sufit i kąty pokrywały gęste pajęczyny, a jednym pozytywem było to, że jej chłód kontrastował z letnim upałem na zewnątrz. Nie pocieszało to młodzieńca. Gdy nagle usłyszał głosy, na chwilę obudziła się w nim nadzieja. Już miał zawołać o pomoc, jednak zaraz potem uznał, że byłoby to poniżające i głupie. Zreflektował się, iż przed celą stoi sam wicegubernator, ale co mógłby zmienić w tym wypadku?

- Nawet jeśli nie jest umoczonym w coś draniem, to i tak ten podlec Rómi i zdrajca Haiki wyjdą na swoje. Nie ma co się wychylać.- przemyślał sprawę. Wściekły zaczął walić pięścią w piasek na podłodze.


Shaló i Numi dotarli pod bazę i próbowali ocenić sytuację.

-Na moje oko, mysz by się tu nie prześlizgnęła.- uniosła brwi Numi.

-No więc jak mamy to załatwić?- przeraził się przyjaciel Nujiego. Strażnicy stali wszędzie-przy bramie i wzdłuż drogi.

-Najpierw pomyśl o zdjęciu tej zbroi.- nieoczekiwanie odparł głos strażnika Haby.-Zmiana planów, kolego. Wszystkich w zbroi sprawdzają.-ostrzegł.

-Haba, wreszcie! – ucieszył się Shaló. -Zaraz, czemu masz na sobie mnisią szatę?- zdziwił się chłopak na widok żółto-czerwonego stroju młodziana.

-Nie do końca nam, młodym strażnikom ufają, a do magazynu z kluczami wpuszczają dziś tylko kler i służki. Dlatego musiałem tak się ubrać. A klucz, z tego, co widziałem, jest... pierwszy od lewej na północnej ścianie.-

-Dzięki, Haba! Jesteś wielki! Tylko, co teraz, przebrać się za mnicha?- myślał bratanek Shichi.

-Mnisi opuścili już bazę, zostali sami strażnicy. Ale służki będą wpuszczać do zmierzchu, wiem, bo to nie moje pierwsze święto. Shaló dobrze myślał o przebierankach. Rada jest prosta- przebiorę go za jedną z nas!- odparła z entuzjazmem Numi.

-Ale... ja... niby...-dukał zszokowany chłopak.

-No coś ty, masz delikatną twarzyczkę i głosik, a w dodatku jeden uśmiech do strażnika i żadnych podejrzeń nie będzie! Zobaczymy, czy w białym ci do twarzy!-odparła zadziornie Numi.

-No, no, uważaj!- przedrzeźniał się z nią Shaló. W myślach jednak bardzo spodobał mu się jej komplement. Haba przypatrywał się im z rosnącym rozbawieniem.

-Ha ha, idealna z was para!

-Para?!- spojrzeli oboje na Habę z oburzeniem. -Ale my... po prostu się znamy i tyle..- odparli jak naczynia połączone.

-No no no...- skwitował to strażnik, unosząc brwi.

-Nie gadaj, tylko idź do dziadków Nujiego, by upewnić się, jak się czują.- odparł Shaló.

-Czas działać, chłopaki!- krzyknęła Numi.


Obraz dzięki: https://pl.pinterest.com/

-----------------

Wreszcie się zebrałem, no i jest rozdzialik, uff! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

No i Numi zorganizuje koledze nowy outfit! Tylko jak się uda im wykraść klucz...

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz