Rozdział XVII- W sercu rośnie coś pięknego

50 7 70
                                    


Shaló i Numi wrócili do centrum wioski. Na twarzy chłopaka widać było wzbierający się niepokój, lecz nie dał tego po sobie poznać. Miał wszak przy sobie osobę, która bardziej niż on potrzebowała wsparcia.

-Myślę, że powinnam wracać do świątyni, Shaló. – odparła dziewczyna.

-Wykluczone, o tej porze nigdzie cię nie wypuszczę.- poinformował troskliwie przyjaciel.

- W takim razie gdzie mogłabym zatrzymać się? Może w klasztorze...- namyślała się Numi.

-Wykluczone, wiesz, co tam zdarzyło się jeszcze nie tak dawno.- odparł głos w oddali. Przyjaciele zaskoczyli się widokiem Shichi. – Nie wiem, co porabialiście tak długo, ale wystarczy na dziś wędrówek. Przenocuj proszę u nas, panienko. Za mną.- odrzekł w swym stylu dość sucho rybak.

-Ale... proszę pana...- próbowała oponować. – Nie chcę was fatygować.- wahała się młoda służka.

-W niczym nam nie przeszkadzasz, jesteś mile widzianym gościem. Pamiętaj, że mamy u ciebie dług wdzięczności za pomoc naszemu sąsiadowi, którym przecież jest Nuji. – zaznaczył stryj Shaló.

-Ja... bardzo dziękuję. Naprawdę, to miło z Pańskiej strony.- ukłoniła się.

-Nie ma za co dziękować. Proszę, tędy.- mężczyzna pokazał jej drogę do środka domostwa. -Shaló, przygotuj kolację. – polecił.

-Co sobie życzysz, Numi? Mam smażoną rybę, wędzoną rybę, poza tym rybę marynowaną, zapomniałem wspomnieć o rybie...- pół żartem pół serio oznajmił chłopak.

-Shaló, dziękuję ci za obszerny jadłospis, ale jestem wdzięczna, że tu nocuję, czy mam prawo jeszcze grymasić?- roześmiała się.

-Ale podam Ci cokolwiek zechcesz. Jeśli zasmakuje Ci, będzie to dla mnie największa nagroda za codzienny trud połowów, Numi.- odparł młodzieniec z iskierkami w oczach.

-Idziesz do kuchni, czy mam wydać specjalny edykt, byś nie zamorzył głodem panienki?- zapytał się retorycznie stryj, czyszczący wiadra w sąsiednim pokoju.

-Już idę, wujku!- odpowiedział Shaló.

Po chwili wszyscy trzej zasiedli do wieczornego posiłku. Na talerzach ułożone były kawałki węgorza i suma z kawałkami ryżu posypanego cynamonem- lokalna specjalność.

-Bardzo dobre, Shaló. Naprawdę mi smakuje. Z przyjemnością zawitałabym tu jeszcze nieraz.- pochwaliła kuchnię przyjaciela Numi.

-Bardzo mnie to cieszy. Jedz ile zechcesz i przychodź kiedy zechcesz.– uśmiechnął się 17-latek. -Musimy częściej łowić sumy, wujku.- zwrócił się do Shichi.

-Wydaje mi się, że już nie będziesz tak się lenić przy połowach, chłopcze.- stwierdził z przekąsem stryj.

Numi wybuchła śmiechem, co wywołało udawaną irytację chłopaka.

Po kilku minutach kolacja była zakończona. Shaló zbierał naczynia, a Shichi wstał od stołu.

-Mam jeszcze trochę roboty z sieciami. Pokażę panience, gdzie będzie spać.- rybak wskazał ręką kierunek, w jakim miała udać się dziewczyna. Był to niewielki pokój wypełniony wiadrami i sieciami, a ściany zdobiły aromatyczne zioła oraz suszone owoce. Mężczyzna energicznie usunął wiadra z pomieszczenia.

-Pokój użytkowy, ale nie mamy wiele miejsca, wybacz. Dobrze, ja idę do siebie. Dobrej nocy. – odrzekł Shichi.

-Bardzo Panu dziękuję. Ja pójdę pomóc Shaló. – powiedziała przyjaciółka Shaló.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz