Rozdział VI- Opowieść Shichi

98 11 100
                                    


Zaraz po tym, jak pobity Rómi musiał opuścić towarzyszy, na placu zapanowała głucha cisza. 

-Shaló, coś ty dobrego narobił!- westchnął donośnie zszokowany Nuji. - Wiem, na co stać tego irytującego drania i łatwo mu tego nie odpuszczę. Chodźmy stąd już.- dodał chłopak nieco ciszej.

Obaj w pośpiechu opuścili bazę, mknąc przez spowite mrokami nocy łąki i lasy, drogą na skróty do wioski. 

-Niech się dzieje, co chce, byle nie narażać innych na gniew Rómiego, a Shaló na frustrację starego Nu.- pomyślał Nuji. 

Shaló bał się reakcji stryja, ostatecznie jednak polegał na słowie przyjaciela, który obiecał, że zadba, by sprawa nie zyskała rozgłosu. Krew w jego żyłach pulsowała na myśl o obelgach Rómiego, a jeszcze bardziej na myśl o tym, co by się stało, gdyby o wszystkim dowiedział się Shichi.

Gdy 17-latek przekroczył próg domostwa, zastał swego stryja pochylonego nad wędkami i zawzięcie coś naprawiającego. Oznajmił go o swym przybyciu, na co rybak jedynie, jak miał w zwyczaju, cicho mruknął. Nie wdając się w zbędne rozmowy, udał się do swego pokoju i próbował usnąć. Czuł fizyczne wyczerpanie, lecz umysł wciąż był nad wyraz aktywny. Chłopakowi wciąż w uszach dźwięczyły obelżywe słowa swego prześladowcy o swym surowym, acz kochanym stryju. Chciał dowiedzieć się, czy i co się stało z bliskimi Shichi. Mężczyzna nigdy nie wspominał o tym, by kiedykolwiek był żonaty i na takiego nie wyglądał.  Jaką tajemnicę skrywał brat ojca?  Czy ten, wydawałoby się, nieposiadający ni krzty radości z życia człowiek był niegdyś rzeczywiście szczęśliwy? Co się stało z jego bliskimi? Pogrążony w rozmyślaniach młodzieniec nawet nie wiedział kiedy zasnął. 

Po całym zajściu Shaló chciał osobiście stawić się o poranku w biurze dowódcy Nu, lecz w jego imieniu przeprosił załogę bazy Nuji. Ostatecznie skończyło się na pouczeniu i tymczasowym zakazie przekraczania przez młodzieńca bram bazy strażników. Jednak sam wcale nie miał ochoty tam wracać. Do wyjścia z łóżka nakłaniały chłopaka wesoły i dźwięczny trel kosów i gruchot gołębi za oknem. Bał się jednak spojrzeć stryjowi prosto w oczy po tym wszystkim, co usłyszał poprzedniej nocy. Czy będzie w stanie ukryć to, co się wczoraj stało? 

Jak zwykle, obaj mieli wypłynąć tego dnia w połów. Shichi, tak jak zawsze, siedział na stoliczku naprzeciw korytarza i jadł smażony ryż z sosem grzybowym. Młodzieniec nie miał na nic apetytu.

-Coś ty taki dziś osowiały?- zdziwił się stryj. - Za chwilę wyruszamy.-oznajmił. 

Cały tydzień dłużył się Shaló niczym miesiąc. Wioska tymczasem wydawała się być radośniejsza, a jej mieszkańcy podnosić na duchu po ostatniej tragedii w klasztorze. Shaló dziwiło i przerażało, a jednocześnie ulżyło, iż mógł pomylić się w obliczeniach- atak wciąż nie następował.  Za tydzień miało odbyć się wielkie święto-Dzień Lampionów *, obchodzony w całej chyba Higanii od wieków na cześć uważanych za boskich wysłanników przelatujących po niebie rojów komet. Modlono się o urodzaj i deszcze, spożywano uroczyste posiłki i bawiono się w sąsiedzkim gronie do samego świtu. Jedynie Shichi nigdy nie udzielał się ten świąteczny nastrój, co zawsze dziwiło jego bratanka. Gdy jeszcze rodzina Shaló była w komplecie, zjeżdżali się oni do Jamók, by świętować ten dzień z wszystkimi krewnymi. Shichi jednak co roku wymawiał się pracą lub łamaniem w kościach, po czym znikał gdzieś na całą noc. Tym razem jednak Shaló chciał go namówić na wspólną zabawę. W końcu Dzień Lampionów jest tylko raz do roku.

-Zawiesiłeś już wszystkie lampiony, młody człowieku? Pochodnie też na swoich miejscach? A Ty, chłopcze, przybijże tu jeszcze z gwoździa, bo trzymać się jakoś nie chce! Do pracy, panowie, już! Nie obijać się, jak skończycie, czeka na was pyszne gorące kiaók. **- zachęcała do dalszych wysiłków w przygotowaniu festiwalu pani Himi. Wszyscy byli odświętnie ubrani i w radosnych nastrojach czekali na wspaniałości tego wyjątkowego wieczoru. Shaló również pomagał, a w drodze powrotnej natknął się na Nujiego. Obaj z uśmiechami spoglądali na radosne dzieci podjadające smakołyki, gromiącą je  panią Himi i rybaków przechwalających się całorocznymi wynikami połów.  Jednak w pewnej chwili Shaló stracił dobry humor.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz