Rozdział LXVII- Noc zasnuta krwią

18 1 40
                                    


UWAGA!- rozdział zawiera mocne sceny


Baibi rozejrzała się po nieznanym pomieszczeniu, przystrojonym różnorakimi ozdobami. Czerwone i błękitne zasłony ozdobione gwiezdnymi motywami, lampiony udające księżyc i czołowe gwiazdozbiory, białe papierowe podobizny tygrysa z czarnymi pręgami, utworzonymi za pomocą zręcznych pociągnięć pędzelka. A na stropie maskotki kotów, wyglądających, jakby zaraz miały polecieć ku czarnej nocy.

– Na wszystkich bogów... tu jest pięknie! Ten sufit sprawia, że nie mam pojęcia, czy jest dzień i noc i wcale nie chcę wiedzieć– czternastoletnia dziewczyna rozdziawiła usta i założyła sobie ręce z tyłu głowy, jakby miała bez końca podziwiać cuda wszechświata.

– Wiewióreczko – zaczął Dauhi. Syn kanclerza Haimy próbował się skupić i naprędce sklecić w umyśle jakąś sensowną przemową, godną latorośli arystokratycznej dynastii, jakim wszakże był. Oczy jednak utkwione miał gdzie indziej, we wzroku Baibi, który łapczywie pożerał i delektował się wszystkimi detalami pomieszczenia. Wzroku pełnym światła, nie wiadomo, czy od lampionów, czy może od nadziei. – Wiewió..

– Kociaku. – Baibi chwyciła jego dłoń – te gwiazdy pokazują coś jeszcze. To jakby.. mapa, ale nie tylko gwiazdozbiorów. To mapa dzielnic miasta Ninki!

–Kur zapiał! To prawda, masz bystrą dziewczynę, Dauhi. – grubym głosem rzucił rosły kompan chłopaka. – Jestem Óra, dobry kolega tego nicponia.

– Wcale nie taki dobry... i Baibi nie jest moją dziewczyną!

– Była, jest, będzie, co to ma za znaczenie! Masz czternaście lat, jeszcze czas do żeniaczki!

Według moich rodziców wcale nie mam dużo czasu–pomyślał z zawodem młody panicz.

– Widzisz czerwone gwiazdy? – pokazał palcem Óra w kierunku sufitu. – To dzielnica Gwiazdy Polarnej, północna. Tam, na południu, to dzielnica Ryby. Jeszcze dalej – Węża. Na zachodzie– Lamparta. A tu Tygrysa, jesteśmy dokładnie w tym miejscu. I na wschodzie– dzielnica Czapli, Niedźwiedzia, no i Smoka.

– Czemu dzielnica Smoka nie jest w centrum? Czy nie powinna być najdostojniejsza?

– Kur zapiał! Cenna uwaga, mądra panienko. Smok, gdy generał Ha ponownie lokował to miasto, miał symbolizować ujarzmienie bagiennych barbarzyńców Ripei przez Higańczyków z ich sztandarami smoka, niesionymi przez wojska rodu Ha. Znakiem autochtonów zaś był wodnik shumana czy jak wolisz, w ich języku, ayafibaka. No, dość opowieści na dziś. Dauhi, pilnuj swojej dziewczyny. Albo nie, ja to zrobię, bo ty jesteś ciamajda. Pora spać.

– To fascynujące, zaczekaj, Óra. Zaprowadziłbyś mnie do dzielnicy Smoka? – domagała się Wiewióreczka.

– Nie ma po co, zapomnij. Kur zapiał, to miejsce pełne gnijących prostytutek, malarii i podejrzanych tawern. A ty, Dauhi, zmykaj!

– Ale .. to ja sprowadziłem tu Baibi i ja będę nad nią czuwał. – lekko oburzył się Dauhi. Sam nie miał pojęcia, jaki demon każe mu się zajmować ową dziwaczną przybłędą, którą pieszczotliwie zwał Wiewióreczką. Coś jednak ciągnęło go do niej niczym żelazo do magnesu. –A przecież krew, które toczy serce, też ma smak żelaza...– pomyślał młody panicz.

– Paniczyku, wykluczone, dziś to ja jestem na wachcie. Odpowiadam za wszystkie skrytki naszej drużyny na terenie miasta i kontakt ze szpiegami– chełpił się piętnastolatek. – Mówię bez ironii, opuść to pomieszczenie w trybie przyśpieszonym, Dauhi– zażądał Óra. Patrzył wyczekująco na młodego arystokratę, a ten z kolei z przejęciem spoglądał na Baibi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz