Rozdział XXVIII- Wróg nocą i wróg za dnia

74 6 62
                                    


Numi niezbyt uśmiechała się taka nagła odmiana. Nie miała pojęcia, kim jest chłopak, który nagle wyrósł jakby spod ziemi i jak gdyby ignorując apel dziewczyny, wciąż trzymał ją w ramionach.

-Człowieku, postaw mnie, głuchy jesteś, nie jestem zabawką?!- syknęło cicho przez zęby. Ten wreszcie raczył spełnić jej prośbę.

-Chciałem- zaczął mistrz Sóma, wyraźnie podekscytowany- by przyjazd młodego panicza Yaó Pahuó był niespodzianką dla naszej świątynnej społeczności. Wiedziałem o nim jedynie ja i kilku współbraci. Cieszę się, że mogłem tak mile cię zaskoczyć, uczennico.- zwrócił się do Numi. -Od jutra będziesz odbywać trening z naszym gościem cztery razy dziennie, po jednej godzinie po wschodzie słońca, dwie godziny po południu, dwie godziny przed zachodem słońca i godzinę po zachodzie, przy blasku pochodni. Taka okazja nadarza się naprawdę rzadko, więc korzystaj z niej, dziecino.

-Czcigodny Mistrzu, ośmielam się zapytać, jak długo potrwa nasz trening?- zapytała zaniepokojona koniecznością ustawicznego widzenia chłopaka, który nie do końca zdobył jej zaufanie w pierwszej chwili.

-Tak długo, jak uznam to za stosowne. – odparł, próbując wydobyć z siebie władczy ton. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, gdyż konfrontowało to z jego przyjaźnie miłą barwą głosu. -Będziesz pracować nad Stylem Gasnącego Ognia i Techniką Pięciu Wymiarów, ponadto panicz jest ekspertem od Księgi Dróg i Księgi Wojen, więc zgłębisz mądrości dotyczące obrony i ataku według dawnych mistrzów. A teraz ugośćmy szanownego przybysza. Numi, masz przerwę od ćwiczeń, przygotuj broń i strój ćwiczebny dla panicza.- Dziewczyna skłoniła głowę i udała się do schowka.

-Dlaczego jesteś taka wzburzona, Numi? Jak tylko wyszłaś z placu ćwiczeń, chodzisz jak wiosenna burza.- dziwiła się koleżance Jawan.

-Daj spokój. – burknęła.

-Jeśli nie chcesz rozmawiać o twoim ukochanym, to rozumiem. Wybacz, jeżeli...

-Nie, Jawan, nie chodzi o Shaló i nie wspominaj o tym. – odparła zdecydowanie Numi. -Nie podoba mi się ten gość, po prostu nie mogę go zdzierżyć. – szeptała wzburzona.

-Co ty tam szepczesz pod nosem? Powiedzże, dziewczyno!- dociekała jej towarzyszka. -Panna Numi zaczęła mówić do siebie, to niepokojące. Czyżby opanowały cię złe duch? Wezwę zaraz mistrza Yori od takich spraw. Mistrzu Yori, mistrzu...- w tym momencie przyjaciółka Shaló bez wahania zasłoniła usta koleżance.

-Dobrze, powiem, tylko nie rozpowiadaj nikomu pod żadnym pozorem, lepiej by dowiedziały się jak najpóźniej, te niewyparzone gęby.- prosiła Numi, myśląc o plotkarskich znajomych ze świątyni.

-Ale o czym?

-Ten gość, który miał do nas przyjechać... już tu jest i mam... mam z nim odbywać treningi.- wyznała wyraźnie zrezygnowana.

-I to miałoby być coś złego? Numi, musisz się szkolić. Twój talent równa się chyba gwardzistom samego kanclerza, a ty chcesz sobie robić wymówki? Czasem dziwię się, że twoja mama nie chce słyszeć o żadnych walkach, bo mam wrażenie, że urodziłaś się z mieczem w dłoni! – argumentowała z pasją Jawan.

-Jak myślę o kolejnych treningach, to już czuję się zmęczona.- przymknęła oczy i głęboko westchnęła.

-Dlaczego? Jaki jest ten nasz nowy gość? Stary dziwak z północnego pogranicza, czy może rozkapryszony możny, któremu trzeba zmieniać śliniaczki, bo tak mamusia nauczyła?- kpiła koleżanka Numi, wspominając ekscentrycznych bywalców świątynnego gościńca.

-Nic z tych rzeczy. Jest młody, energiczny i bardzo...

-Przystojny?- rozmarzyła się Jawan.

-Bardzo upierdliwy.- uniosła brwi.- Nie będzie z nim łatwo. Poza tym...- poprawiła ją Numi.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz