Rozdział XIII-Uwolnienie

48 8 44
                                    


Atmosfera gęstniała, a tłum zdawał się być coraz głośniejszy. W końcu jeden ze strażników wrzasnął donośnym głosem:

-Cisza! Wszyscy rozejść się, tylko bez paniki! Utrzymać porządek!

Stopniowo stróże prawa przejęli kontrolę nad zgromadzonymi, w wojskowym rytmie wyprowadzając ich z terenu bazy. Tymczasem Shaló i Numi wciąż stali w milczeniu przed wicegubernatorem prowincji, Ció Mulió.

-Jestem wdzięczny.- odparł po chwili ciszy. -Jestem wdzięczny wam obu. -zwrócił się w stronę Numi.

Obaj popatrzyli na siebie z mieszaniną zakłopotania i entuzjazmu, a Shaló, onieśmielony, potarł ręką kark.

-To był mój obowiązek, Wasza Ekscelencjo.- odrzekł chłopak. – I mój!- dodała Numi. Obaj lekko się skłonili.

Tymczasem na miejsce niedoszłego zamachu przybyli biegiem kapłani posługujący tego dnia we wiosce.

-Numi! Panienko! Nic się panience nie stało?- zapytał się z przejęciem około 60-letni kapłan z siwą brodą.

-Nic, Mądry Ojcze. Nie musicie się martwić.- zapewniła z uśmiechem dziewczyna.

-Panie, to moja wychowanica! Só Numi, utalentowana i roztropna. Służy w świątyni od dziecka. To od dziś nasza największa duma.- zachwalał nastolatkę kapłan.

-Możecie być spokojni, Mądry Ojcze, wynagrodzę Waszą uczennicę. Czego byś sobie życzyła?- zapytał się urzędnik młodej świątynnej adeptki.

-Ja... Wasza Ekscelencjo.... Chciałabym prosić...- wahała się poprosić o uwolnienie Nujiego.

Ció roześmiał się.

-Niech panienka się zastanowi, bez pośpiechu. Dla przyjaciół jestem do usług zawsze. Mogę w mgnieniu oka zapewnić najlepsze szmaragdy z północy, jedwabne tuniki, amulety z południowych wysp....- wymieniał cudowności oficjel, lecz Numi mu przerwała.

-Wasza... Ekscelencjo. Ośmielę się.... ośmielamy się prosić o uw... uwolnienie niesłusznie skazanego przyjaciela!-wycedziła, skłaniając głowę ponownie.

Shaló popatrzył na przyjaciółkę z zaskoczeniem i uznaniem. Również pochylił głowę i odparł:

-Wrobiono go i wtrącono do aresztu. Przebywa w tym pomieszczeniu.- wskazał na więzienną celę. -Jeśli Wasza Ekscelencja mógłby... jeśli raczyłby...- chłopak nie mógł z zakłopotania kontynuować.

-Bylibyśmy dozgonnymi dłużnikami.- dokończyła z przekonaniem Numi.

Wicegubernator potarł brodę i westchnął. Założył ręce do tyłu i poszedł w pobliże celi.

- A więc tu, w izbie przedsięwzięcia środków zaradczych, siedzi ktoś, o kim mi nie powiedziano w raporcie.- popatrzył wymownie na komendanta Nu.- I w dodatku niesłusznie skazany?!- oburzył się. –

Ha! Niech ktoś z was udowodni mi, że ci bohaterscy młodzi ludzie kłamią!- Ció patrzył się na każdego strażnika z osobna, którzy stanęli teraz w równym niczym linijka szeregu. -No niech ktoś mnie oświeci!- wykrzyknął.

-Wasza Ekscelencjo, my naprawdę...- bąknął Nu.

-Naprawdę, naprawdę! Naprawdę to ja za chwilę zwołam sąd wojskowy. Cai, podejdź tu i słuchaj! Przyprowadź wyższych dowódców i naczelnika wioski!- przywołał młodego wojskowego w kunsztownej zbroi z wysoko spiętym kucykiem.

-Na rozkaz, Panie!- odparł.

-Nie, stój.- zmienił zdanie Ció. – Jutro. Zarządzam wypuścić tego młodzieńca niezwłocznie i jutro zwołać sąd wojskowy! My z komendantem Nu odbędziemy rozmowę w mojej izbie.- zarządził urzędnik.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz