Rozdział XXIV- Siła przyjaźni

57 6 50
                                    


Komendant Nu popatrzył się na Waso z niedowierzaniem, a jego twarz momentalnie pobladła.

-O czym ty mówisz?! Kiepski żart, młody człowieku. – próbował zaprzeczać stwierdzeniu, iż nie odniósł chwalebnego sukcesu. - Jak to... jak to możliwe?!

Detektyw zaczął chodzić wokół zgromadzonych strażników z rękoma założonymi do tyłu.

-Od początku wiedziałem, że coś jest nie tak. Miałem pewne przeczucie, ale nie byłem do końca pewien. Teraz jest już wszystko jasne. -mówił Waso. -Więzień, którego przetrzymujecie to zaufany człowiek Iriego. Ten zaś wybrał sobie wygodną kryjówkę. Mam swoje podejrzenia.

-To podziel się z nami! I dlaczego wcześniej nam nie powiedziałeś?- wyrzucał młodemu mężczyźnie pułkownik.

-I tak byś nie posłuchał, pułkowniku. Gdy język się chełpi, uszy nie słuchają, a oczy nie patrzą.- odpowiedział Człowiek bez Uśmiechu, odchodząc w kierunku bramy.

-To niemożliwe. A niech to! Jak mogłem być tak głupi! Aó, Aji, uciszcie tego drania!- rozkazał Nu, którego irytował jeszcze bardziej śmiech skazańca, jak gdyby wsypywał sól na jątrzącą się ranę, jaką była złość wywołana poznaniem prawdy. -Znów ten młody goguś jest mądrzejszy ode mnie! Niech to szlag! Wezwać zebranie strażników na placu, natychmiast!- rzucił rozkaz w kierunku stojących obok podwładnych, niemniej zdenerwowanych od niego.

-Mówiłem wam, świętujcie krótko, planujcie długo.- nagle Nu posłyszał znów głos inteligentnego doradcy.

-Znów ty! Co tu robisz, chcesz się nabijać z naszej krótkowzroczności, mało ci jeszcze szydzenia?-oskarżał Waso pułkownik.

-Z nikogo nie szydziłem i nie szydzę, tylko przytaczam fakty, które są odrzucane przez naiwnych żołnierzy. Musicie zarządzić powszechne poszukiwania Iriego, pułkowniku. Ale pamiętajcie, działajcie dyskretnie. Ich szajka ma wszędzie oczy i uszy. Nie możecie teraz zrobić choćby najmniejszego błędu, bo będziecie za nimi dwa kroki do tyłu, a potem coraz dalej. Oni tylko na to czekają.- ostrzegał młody mężczyzna. Nu zaciskał coraz mocniej pięść, słuchając wywodu rozmówcy.

-Ile będziesz jeszcze powtarzać te swoje głupio-mądre przyśpiewki, myśląc, że jesteś mądrzejszy od wszystkich strategów i filozofów razem wziętych?!- wybuchł dowódca.- Myślisz, że nie znam się na rozgrywce z wrogiem? Przesiedziałem dziesięć lat na północnej granicy, walczyłem w wojnie ze stepowymi ordami piętnaście lat temu. Walczyliśmy z podjazdami zwiadowców, szpiegami we własnych szeregach i mrozem, od którego pękały nam dłonie do krwi! Co wiesz o życiu, nędzny smarkaczu?!- wydarł się stary wojskowy.

-Może i nie byłem na wojnie, ale nie myślcie, panie pułkowniku, że jej nie doświadczyłem. Każdy dzień to wojna, jest ona w każdej rozmowie i każdej rywalizacji, spojrzeniu, czy emocji. I proszę tego nie lekceważyć. Kiedyś przyznacie mi rację.-spuentował spokojnie Waso, po czym oddalił się.

-Jak to, to nie był on? Przecież sam go schwytałeś!- Shaló zszokował się słowami Nujiego, który jeszcze nocą ruszył do bazy na zebranie w celu ustalenia planu działania, by wrócić z niego skoro świt.

-A jednak, przyjacielu, pozory mylą.- westchnął zakłopotany wnuk Upiego. -Musimy się mieć na baczności.

-Skoro Iriego nie ma u nas, w takim razie gdzie się ukrywa? Gdzieś musi, prawda? Trzeba czegoś dowiedzieć się od tego przebierańca!- postulował bratanek Shichi.

-Nic to nie da, Shaló. Próbowaliśmy po dobroci i siłą, przekupywaliśmy jedzeniem, amnestią, nawet złotem. Potem go bito i przygniatano cegłówkami, a potem znów go karmiono. Żadna metoda nie dała rezultatu, to musi być jego zaufany człowiek. Jest dosłownie nie do zdarcia.- wyjaśnił młody strażnik.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz