Rozdział XXI- Patrząc w nocne niebo

49 6 53
                                    


Nuji ścigał swych przeciwników już przeszło kilkanaście minut, nieustannie odpierając ich ataki, raz skutecznymi i szybkimi unikami, raz zręcznymi, wręcz subtelnymi pociągnięciami miecza, którego ostrze przebijało celnie słabe punkty na pancerzach wrogów. Czuł na sobie mieszaninę potu, krwi i wlewających się za kołnierz strug deszczu. Nawet on, mimo brutalnego treningu i wielu szkoleń nie był przyzwyczajony do prowadzenia walki tak długiej i w takim stopniu wyczerpującej. Dodatkowym utrudnieniem były ciemności, które spowijały las. Młodzieniec wiedział jednak, że nie ma innego wyboru, aniżeli dojść do miejsca wskazanego przez sługę Iriego.

-To... magnolia. To chyba tu!- powiedział do siebie młody mężczyzna. -A niech to!- uderzył się lekko ręką w czoło. -Numi i Shaló muszą sobie radzić beze mnie, bo tak bardzo byłem pochłonięty pościgiem. Niech to szlag! Aji!- Nuji wezwał jednego z towarzyszących mu wojowników. -Idź sprawdzić, co z moimi przyjaciółmi. Natychmiast!- na jego słowa drugi strażnik biegiem podążył w przeciwną stronę.

Dowodzący akcją strażnik z entuzjazmem ujrzał stojące pod wysokim namiotem ognisko, płonące nieopodal wskazanego przez sługę Nebę drzewa. Zauważył przy nim kilka uzbrojonych postaci, a pośród nich zakapturzonego człowieka, który wydawał się być poszukiwanym zwierzchnikiem bandy owych nikczemników.

- A więc tak odważny jest wasz szef, że podjął bohaterską decyzję o strategicznym rozpaczliwym daniu nogi!- kpił wnuk Upi.

-Jesteśmy zachwyceni z powodu twej wizyty, młodzieńcze. Doszedłeś aż tak daleko. Mistrz podejmie cię z największą kurtuazją. – ukłonił się szyderczo wojownik Iriego, którego wcześniej Nuji spotkał na drodze powiatowej.

-Jestem tutaj, Iri. Jeśliś to ty pod tym kapturem, mówię do ciebie, to ja, strażnik Yaó Nuji, sprawca wszystkich twoich trosk i kłopotów. A teraz uwolnij strażników Rómiego i Haikiego. Zostaną oni ukarani za swe przewiny zgodnie z prawem państwowym, a nie waszymi bandyckimi postępkami!- zażądał zdecydowanie.

-Mistrz uważnie wsłuchuje się w twe słowa. Głęboko rozważy twą propozycję, Yaó Nuji.- ciągnął podwładny złoczyńcy.

-To nie jest propozycja. Jeśli choć włos z głowy spadł strażnikom wsi Jamók, to przysięgam że zadbam o to, by sprawiedliwość wam wytoczyli nie tylko żołnierze z i całej prowincji, ale i samej stolicy. Będą was ścigać od Morza Szmaragdowego po północne krańce wielkich stepów, aż wam tchu i krwi w żyłach zabraknie, szuje! – zakrzyknął zdenerwowany.

-Po co te nerwy? Mistrz zapewnia cię, że twoim kompanom nic się nie stanie, jeśli będziesz uprzejmy.- znów odrzekł żołnierz lokalnego herszta.

-Może w końcu ten wasz mistrz odezwać się raczy, na bogów? A może jest za głupi, żeby cokolwiek powiedzieć? – zdenerwowanie zaczynało brać górę nad chłopakiem. Wiedział, że nie jest to mądre.

-Milcz, chłystku!- krzyknął inny żołnierz. -Jeszcze jedno słowo obrażające Mistrza, a rozsiekam...- groził Nujiemu, lecz jego halabarda mająca docelowo pojawić się przy szyi strażnika została zatrzymana gestem ręki przez zamaskowanego zwierzchnika.

-Nie zasłużyłeś na rozmowę z naszym Mistrzem. A teraz wyjawię ci coś. Yaó Nuji, możesz to teraz naprawić..- zabral głos bandyta, z którym strażnik negocjował wcześniej. – Wypuścimy twych towarzyszy broni, jeśli będziesz tak miły i opowiesz nam kilka ciekawych historii. Ludzie, przynieść wina i najlepsze pieczenie dla strażnika!- rozkazał. -Usiądź z nami przy ogniu, rozgrzej się.

-Czego chcecie ode mnie? Do rzeczy!- niecierpliwił się przyjaciel Shaló.

-Widzisz, w życiu jest tak, że chcemy je sobie po prostu ułatwiać. Niektórzy młodzi chcą kroczyć drogą prostą, prawości i cnoty, nieprzejednania i i wierności ideałom, ale szybko okazuje się to bajeczką dla naiwnych. -Wzrok Nujiego na wywód pomagiera Iriego wyrażał jeszcze większe poirytowanie. -Czasem trzeba decydować się na trudne wybory. Posłuchaj, jeśli nasi goście, Haiki i Rómi, nie wrócą pod pieczę pułkownika Nu, to tobie się oberwie. Nie chcesz tego prawda? A my ich oddamy ci bez problemu. Wyjaw nam tylko jedną rzecz. Czy znasz osobnika imieniem Waso i czy kontaktowałeś się z nim po tamtej rozprawie? Jeśli tak, coś wspominał o naszym Mistrzu? Powiedz, a nie pożałujesz. Masz wiele do stracenia, mój drogi.- zachęcał przestępca.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz