Rozdział XV- Ktoś, kto się nigdy nie uśmiecha

55 7 40
                                    


Ludzie ponownie podnieśli głosy. Bezskutecznie uciszał ich Ció. Ostatecznie ogłoszono przerwę i powołanie komisji, która porówna charakter pisma z listu oraz tekstów zapisanych bez wątpienia dla wszystkich przez Rómiego.

-Jest lepiej, niż myślałem, świetnie sobie poradziłeś Nuji.- odparł Shaló. – Numi, Haba, jesteście wielcy!- krzyknęli obaj przyjaciele, gdy spostrzegli przemawiających wcześniej.

-Przyjaciele sobie pomagają.- odparła Numi.- Czekajmy na wyniki badań komisji. To może zająć kilka godzin.

-Słusznie, zobaczcie, mamy nowych sojuszników. Ci dranie posuwają się do zastraszania.- mówił Haba.

-Nic nowego- skwitował Nuji.- To do nich podobne.

-Ty nieudaczniku! Jak mogłeś zaprzepaścić jedyną naszą linię obrony!- Haiki przyparł Rómiego do drewnianej ściany.- Po coś atakował wczoraj tę dziewczynę i słabeusza Shaló! Może nie ma siły w ręku, ale jakaś moc zawsze sprawia, że nasze plany przeciw niemu i Nujiemu zawsze obracają się przeciw nam!- krzyczał Haiki. – W dodatku ten skundlony mnich...

-Myślałem, że zastraszę tego...- chciał się tłumaczyć Rómi.

-To źle myślałeś! A poza tym nic mi nie mówiłeś, że podrzuciłeś mu ten liścik! Wszystkoś skomplikował!  Ty wstrętny niewdzięczniku! – wrzeszczał z furią w oczach.- Teraz nam zostaje tylko jedno- dodał Haiki zrezygnowany.

Komisja po kilku godzinach zakończyła prace. Sąd wznowił posiedzenie.

-Koniec przerwy!- ogłosił herold.

Sędziowie usiedli na swych miejscach. Wyrok komisji ogłosił opat Kumi.

-Ogłaszam, że pismo strażnika Rómiego pochodzące z dowodów przedstawionych przez strażnika Habę i fragment listu dowodowego- na słowa Kumiego cisza zapadła gwałtownie- zostały zapisane bezsprzecznie tą samą ręką.

-Nieprawda! To manipulacje Zuaia!- krzyczał rozsierdzony Haiki.

Po chwili jednak jeden z niedawnych oskarżycieli Nujiego uspokoił się. Haiki spokojnie podszedł do składu sędziowskiego i odparł:

-Mam jeszcze jeden dowód obciążający owych niewątpliwych przestępców.

-Nikt cię nie prosił, byś mówił!- upomniał go Ció. Jednak zaraz zmienił nastawienie, gdy ujrzał coś dlań znajomego.

-Tę rzecz znalazłem, gdy Nuji opuścił celę. Nikt nie mógłby mu tego podrzucić!- odrzekł Haiki triumfalnie, trzymając opaskę podobną do tych, które mieli zamachowcy próbujący dnia poprzedniego zabić wicegubernatora prowincji.

-Wytłumacz się, strażniku!- zwrócił się Ció do oskarżonego młodzieńca.

Numi, Shaló i Haba myśleli już, że przepadła cała linia obrony. Stracili wszelką nadzieję na ocalenie Nujiego.

-Wasza Ekscelencjo!- wystąpił z przekonaniem Shaló.- Mój przyjaciel został niesłusznie oskarżony. Mnisi mogą potwierdzić, że bronił ich z zawziętością i bohaterstwem tamtego dnia. Mogę zaświadczyć o przemocy, jaką Rómi i jego kompani stosują na co dzień!- na te słowa chłopak rozdał ubranie, by pokazać ranę.

-Możliwe. A jednak, dowody Haikiego wydają się chłopcze, zbyt przekonujące. – rzucił Ció.

-Brednie!- odezwał się głos z tyłu placu. -Niewiarygodne, że daliście się zwieść takim oszustom. – Przed sędziami stanął młody szczupły mężczyzna w ciemnozielonej, lekko podniszczonej szacie, z bujną kruczoczarną grzywką i tajemniczym spojrzeniem. – Pomyślcie, gdyby...- kontynuował, po czym przerwał mu Ció.

Miecz i KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz