~Isabel
Rano obudziłam się i zauważyłam, że Susan nie ma w pokoju. Byłam pewna, że wyszła gdzieś z Blaisem. Był weekend więc miałam czas tylko dla siebie. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się co mogę dzisiaj robić. Był jeszcze wczesny ranek i postanowiłam się jeszcze przespać w końcu nie mam nic do robienia. Gdy w końcu się obudziłam zobaczyłam, że ktoś stoi obok mojego łóżka i patrzy sie na mnie. Pomału wyciągałam różdżkę spod poduszki (tak wieczorami chowam różdżkę pod poduszkę żeby czuć się bezpiecznie) szybko odwróciłam się i przyłożyłam komuś różdżkę go gardła. Okazało się, że to nie kto inny jak Draco Malfoy. Odchylił dwoma palcami moją różdżkę na bok i uśmiechnął się złośliwie.
- No no spokojnie zaraz mi zrobisz tym krzywdę - splunął
- Skąd wiesz, że nie chcę?
- Jakbyś chciała już dawno byś mi coś zrobiła - pochylił się nade mną
- Co ty tu robisz dupku! Wyjdź natychmiast z mojego pokoju!
- Spokojnie mała szlamo tylko patrzę jak śpisz. Wiesz, nigdy nie widziałem śpiącej szlamy. Byłem ciekawy i tyle - spojrzał na mnie złośliwe.
- Spieprzaj Malfoy!- krzyknęłam po czym szybko wstałam z łóżka.
Nie wiedziałam, że znacznie pogorszyłam swoją sytuację. Chłopak nagle zrobił się blady. Jego oczy wpatrywały się we mnie wbijając we mnie swój piekielny wzrok. Podszedł do mnie i chwycił mnie za nadgarstek.
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów!
Docisnął mnie do ściany i mocnej ścisnął moją rękę. Byłam w szoku i chciało mi się płakać lecz nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam pokazać mu, że się go boje. Starałam się mu wyrwać ale to na nic. Jego uścisk był za silny. Spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie bezczelnie.
- Rozumiemy się?
Odchylił moją głowę do tyłu tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
- Pytam czy się rozumiemy? - docisnął bardziej mój nadgarstek, że prawie nie czułam ręki.
- Tak- wyjąknełam
Nagle poluźnił swój uścisk i nadal patrzył na mnie. Nie było w nim żadnych uczyć. Przynajmniej ja nic nie widziałam. Byłam przestraszona i chciałam, żeby jak najszybciej opuścił mój pokój.
- Dobrze- uśmiechnął się władczo i odsunął się ode mnie - do zobaczenia później.
Wyszedł. Byłam w szoku i nie wiedziałam co się właśnie stało. Chciało mi się płakać. Postanowiłam, że narazie zostanę w pokoju. Muszę dojść do siebie po tym zdarzeniu. Wzięłam długą kąpiel i ubrałam się w szaty slitherinu. Było już prawie południe. Byłam głodna ale bałam się wyjść z pokoju żeby go nie spotkać. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to znowu on. Na szczęście się myliłam.
- Hej Isabel to ja Hermiona- usłyszałam znajomy głos zza drzwi i pobiegłam jej otworzyć.
- O hej Hermiona miło cię widzieć!
Gdy tylko weszła zauważyłam, że ma ze sobą owoce i bułki ze śniadania. Ucieszyłam się bardzo.
- Co jest czemu nie byłaś na śniadaniu?
- Trochę źle się dziś czuje- kłamałam.
- Co ci jest? Coś poważnego?
- Nie nic poważnego chyba złapałam lekkie przeziębienie. To nic takiego przejdzie mi nie martw się.
- To dobrze. Przyniosłam ci śniadanie.
- Dziękuję, umieram z głodu- spojrzałam na nią i obie się uśmiechnęłyśmy.
- W ogóle dzisiaj rano spotkałam Susan z Blaisem. Szli razem po korytarzu. Kazała ci przekazać, że dzisiaj wróci późno bo Blaise zabiera ją na jakąś wycieczkę.
-Susan nic mi wczoraj o tym nie wspominała- zmrużyłam oczy z ciekawości.
- Sama o tym nie wiedziała. Podobno to niespodzianka i Blaise wszystko zaplanował. Myślę, że fajna z nich para. Dopiero zaczęli się spotykać i już tak świetnie się dogadują.
- Też tak myślę.
- A jak tak twoje sprawy z Draco?
Nagle przypomniało mi się co się wydarzyło rano. Miałam jego obraz przed oczami. Chciałam wiedzieć czemu był taki groźny.
- Halo, Isabel! Nad czym tak myślisz?- Hermiona machała mi ręką przed oczami i wyrwała mnie z transu.
- Nad niczym ważnym- udałam uśmiech do niej.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Martwię się. Wiesz wasza relacja nie jest normalna.
Wtedy chciałam jej wszystko powiedzieć. Musiałam ale nie umiałam. Chciałam zapomnieć.
- Wszystko okej nie martw się - potrząsnęłam głową żeby ją przekonać.
- Okej, ale jeśli jest jakiś problem to pamiętaj, że zawsze możesz mi o nim powiedzieć.
- Dziękuję Hermiona - przytuliłam ją mocno.
- Muszę już iść. Ron i Harry na mnie czekają. Do zobaczenia Isabel.
- Pa Hermiona.
Drzwi się zamknęły. Znowu byłam sama w pokoju lecz teraz dzięki Hermionie czułam się znacznie lepiej. Postanowiłam, że zjem śniadanie i pójdę się przejść po ogrodzie. Nie boje się Draco i nie mam zamiaru się go bać. Zjadłam w pośpiechu i wyszłam z dormitorium. Szłam ostrożnie korytarzem, aż doszłam do pokoju wspólnego Slitherinu. Serce zaczęło mi głośniej bić. Weszłam ostrożnie. Na szczęście nie było go. Ucieszyłam się i teraz już mogłam iść spokojnie dalej. Nagle wyszedł zza zakrętu i wszedł do pokoju wspólnego. Za nim szedł jego przydupas Pancy. Gdy mnie zobaczyła zbliżyła się do Draco i złapała go za ramię. On natychmiast ją odepchnął. Zdziwiłam się. Spojrzałam na Draco. Stał wyprostowany. Odgarnął ręką włosy z twarzy i spojrzał na mnie. Nie było już ucieczki. Musiałam się z nim zmierzyć. Już chciałam przejść obok niego i wyjść z pokoju, ale nagle jego ręka ścisnęła mój nadgarstek. Syknęłam z bólu pod nosem.
- Gdzie się wybierasz szlamo?
- Nie twój zasrany interes Malfoy- splunęłam na niego.
- Mówiłem ci żebyś się tak do mnie nie odnosiła! Chyba, że chcesz powtórzyć sytuację z rana- uśmiechnął się podle.
- Puść mnie! - krzyknęłam.
Wzrok wszystkich uczniów był skierowany na nas. Czekali z niecierpliwością na dalsze wydarzenia. Po chwili wtrąciła się Pancy.
- Draco zostaw tą szlamę. Nie ma co tracić na nią czas - zaśmiała się.
Draco w mgnieniu oka odwrócił się do niej i docisnął ją do ściany przykładając jej ręce do gardła i ściskając je.
- Jeszcze raz odważysz się nazwać ją szlamą to osobiście dopilnuje żebyś już nigdy nie wypowiedziała żadnego słowa. Zrozumiałaś?
Pancy była przerażona. Pokiwała tylko głową i gdy Draco ją pościł uciekła z płaczem w stronę swojego dormitorium. Nie wiedziałam co się właśnie stało. Draco właśnie groził Pancy za to, że nazwała mnie szlamą. Byłam w szoku ale nie zaprzeczę, że podobało mi się. Nagle Draco podszedł do mnie, i chwycił mnie za rękę.
- Idziemy!- powiedział spokojnie.
- Ale... Ja...
- Powiedziałem idziemy- teraz jego ton był donośny i władczy.
Szliśmy przez korytarz. Draco cały czas trzymał mnie za nadgarstek, który był już tak obolały, że nawet nie robiło to różnicy czy trzyma mocno czy lekko. Nic nie mówił ani się na mnie nie patrzył. Ja za to tak. Patrzyłam się na niego. Chciałam cokolwiek odczytać z jego twarzy. Chciałam zrozumieć dlaczego tak postąpił wobec Pancy. Podobało mi się to lecz to do niego nie było podobne. Chłopak który tak bardzo mnie nienawidzi, że aż broni przed innymi. Dotarliśmy do wieży astronomicznej. Spojrzałam na widok. Był przepiękny. Dawno nie widziałam tak pięknego widoku z Hogwartu. Słońce pięknie świeciło a jego promienie padały na jezioro. Odwróciłam się i spojrzałam na Draco. Przyglądał się mi.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
Przeszedł obok mnie. Stanął nad balkonem i oparł się o niego rękami. Przez chwilę oglądał widoki a później odwrócił się do mnie.
- Piękne tu prawda?
- Pff ty czujesz coś w ogóle poza nienawiścią?
Chłopak spojrzał na mnie. Byłam pewna że teraz mam przerąbane i pewnie powtórzy się sytuacja z rana ale jednak tak nie było. Uśmiechnął się delikatnie. Dziwne. Pierwszy raz od wielu lat patrzył na mnie inaczej, tak spokojnie. Byłam wryta. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Co jest grane? Mój odwieczny wróg Malfoy patrzy na mnie tak spokojnie. Podszedł blisko mnie tak, że czułam jego oddech. Był spokojny. Spojrzał w moje oczy i powiedział coś czego całkowicie się nie spodziewałam.
- Przepraszam Isabel- powiedział spokojnie
Byłam w tak wielkim szoku, że odebrało mi mowę. Chciałam powiedzieć coś w stylu odczep się albo po prostu uciec ale nie mogłam.
Nogi zaczęły mi się trząść i ledwo mogłam stać. Pierwszy raz usłyszałam te dwa słowa z jego ust od sześciu lat. Nigdy nie powiedział nic do mnie po imieniu a co dopiero przeprosił. Byłam zła tak okropne zła za to, że był takim dupkiem rano ale teraz i po tej akcji z Pancy nie chciałam go obrażać. Wiedziałam, że to co teraz usłyszałam już pewnie nie usłyszę nigdy więcej. W końcu to Malfoy. On nie jest przyzwyczajony do przyznawania się do winy. Ale chciałam tam stać nie ważne, co będzie później chciałam tam być i patrzeć się w jego oczy.
- Wybaczysz mi?
Te słowa całkiem mnie rozwaliły. Samolubny dupek Malfoy prosi mnie o wybaczenie.
- Dlaczego mnie nienawidzisz?
To jedyne słowa które w tamtym momencie przychodzimy mi na myśl.
Od pierwszego roku w Hogwarcie rywalizujemy ze sobą. On robi wszystko żeby mój ojciec był na mnie zły a ja robię wszystko żeby jego ojciec był na niego zły. Nawet dobrze nam to wychodziło. Ale nigdy nie miałam zamiaru go aż tak nienawidzić. Lubiłam go denerwować ale to tyle. Nie miałam z nim nic wspólnego i nie chciałam mieć.
- Nie nienawidzę cię Isabel- powiedział ponuro
- To dlaczego taki jesteś?
- Po prostu cię nie lubię i tyle- powiedział oschle
Skoro mnie nie lubi to dlaczego stanął w mojej obronie i groził Pancy?
- Tracę tylko czas - splunęłam i chciałam odejść.
- Zaczekaj!
Szłam dalej. Nie miałam zamiaru dalej do słuchać.
- Proszę Isabel - powiedział spokojnie
Zatrzymałam się. Odwróciłam się i zobaczyłam jego oczy. Były piękne. Chciałam się gapić w nie godzinami. Podszedł do mnie.
- Będę dla ciebie dobry - powiedział a jego oczy zaświeciły się
Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to wierzyć.
- Nie wierzę ci- wyjąknęłam
- Proszę daj mi szansę a sama się przekonasz- powiedział to tak błagająco a w jego oczach pojawiły się
łzy
- Dlaczego teraz? Przecież minęło już tyle lat.
Nic nie odpowiedział. Wpatrywał się jeszcze długo w moje oczy.
- Proszę Isabel- powiedział błagająco
Nie mogłam już dalej patrzeć jak błaga. Pierwszy raz było mi go szczerze żal.
- Dobrze- powiedziałam w końcu chociaż nie byłam pewna czy dobrze robię.
Uśmiechnął się naprawdę szczerze.Wróciliśmy do swoich dormitoriów. Było późne popołudnie. Przez to wszystko co się stało nie byłam głodna i postanowiłam, że zostanę do wieczora w pokoju. Zostało mi jeszcze kilka jabłek ze śniadania, które przyniosła mi Hermiona. To na wypadek jakbym jednak zgłodniała. Przez resztę dnia siedziałam przy biurku i odrabiałam pracę domową. Wieczorem gdy skończyłam się uczyć do pokoju przyszła Susan. Była bardzo szczęśliwa. Przytuliłam ją. Usiadłyśmy ma łóżku i zaczęła mi powiadać o swojej romantycznej wycieczkę z Blaisem. Była zachwycona i podekscytowana. Chciałam jej opowiedzieć co się dzisiaj wydarzyło ale obie byliśmy tak zmęczone, że przebrałyśmy się w piżamy i od razu zasnełyśmy.
CZYTASZ
Imperious ( Draco Malfoy)
Fanfiction,,Jest cholernym narkotykiem a ja pieprzonym narkomanem. Jedno wielkie uzależnienie, bez którego nie potrafię żyć,, - A ty? Co z tobą? - Ja będę walczył - odparł monotonnie - Przeciw komu? Po jakiej stronie staniesz żeby wygrać i przeżyć? Co Draco...