Ten dzień

299 10 0
                                    

Isabel pov

Szłam korytarzem do swojego dormitorium. Nienawidziłam Draco za to wszystko co mi zrobił. Gotowałam się ze złości na samą myśl, że mogłam być taka naiwna. Co ja sobie myślałam zakochując się w nim? Piękne życie, wielki dom, piękny ogród, dwójka dzieci. Tak... tak mniej więcej sobie to wyobrażałam. Skręciłam za zakręt i nagle wpadłam na mojego ojca.
- Isabel co ty tu robisz? Miałaś być już od wczoraj we Francji!
Fakt ojciec kazał mi jechać do Francji żebym zapomniała o Draco i mogła się z tym pogodzić ale ja go nie posłuchałam. Nie zamierzam uciekać tylko z powodu tego dupka. Mam tu przyjaciół i nie chce ich zostawiać.
Widziałam złość na twarzy ojca.
- Nie zamierzam nigdzie się z tąd ruszać tylko z powodu Malfoya - powiedziałam i odeszłam zostawiając ojca samego.
Wróciłam do swojego dormitorium i poszłam spać.

Draco pov

Wracałem z wieży astronomicznej smutny i zdenerwowany. Bałem się jutrzejszego dnia i nie chciałem żeby on nadszedł. Wiedziałem, że jutro muszę podjąć decyzję od której wszytko się zmieni. Nagle zza rogu wyszedł profesor Snape i stanął nade mną.
- Dlaczego ona nie wyjechała?!- pytałem z wściekłością w głosie
- To nie istotne już i tak na to za późno. Jutro czeka cię wielkie zadanie. Po tym musisz uciekać i wracać do dworu Malfoyów.
- Co będzie z nią?
- Zostaje w Hogwarcie. Będzie tu bezpieczna.
- Co?!- wyjąłem- dokąd to będzie trwało. Ona nie może zostać sama w Hogwarcie!
- Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to tutaj będzie najbezpieczniejsza. A teraz idź do siebie. Niech nikt cię nie widzi.

~

Stałem nad jej łóżkiem i przyglądałem się jej jak śpi. Chciałem spędzić z nią te ostatnie chwile. Nie wiedziałem kiedy znów ją zobaczę. Była taka piękna. Spała tak niewinnie i uroczo. Pragnąłem teraz tylko położyć się koło niej i zasnąć wtulony w nią. Nigdy nie sądziłem, że będę w stanie czuć coś tak wielkiego do kogoś. Nigdy nie wiedziałem, że poczuję to do niej. Teraz gdy już ją miałem musiałem ją skrzywdzić tak bardzo, że teraz mnie nienawidzi. Cholera dlaczego ona nie wyjechała. Teraz wszystko stanie się tak szybko i ona będzie o tym wiedzieć. Wtedy napewno już ją stracę na zawszę, ale muszę ją chronić bo to jedyne wyjście.

~

Szedłem przez korytarz kierując się w stronę mojego dormitorium. Chciałem zaszyć się tam i przeczekać cały dzień aż do wieczora. Nagle usłyszałem jej głos.
- Malfoy!- krzyknęła z końca korytarza.
Odwróciłem się i spojrzałem na piękną dziewczynę, która zbliżała się do mnie. O niczym innym wtedy nie myślałem tylko o niej. Wszystkie problemy i zmartwienia przeszły gdy zobaczyłem te piękne oczy. Dziewczyna podeszła do mnie i wyciągnęła coś z kieszeni.
- Nie jestem już twoja i nigdy więcej nie będę - podniosła rękę, w której miała naszyjniki i rzuciła nim w moją klatkę piersiową. Spojrzała na mnie ostatni raz groźnie i odeszła. To był naszyjnik, który jej dałem. Był dla niej a teraz rzuca nim we mnie i z pogardą odchodzi. Zabolało mnie to bardzo bo ją straciłem. Już nigdy mi nie zaufa, ale ja nigdy od niej nie odejdę. Zawsze będę blisko niej chociaż nie będzie chciała mnie widzieć i mieć ze mną coś wspólnego. Zawsze będę ją chronił bo jest tego warta. Podniosłem naszyjniki z połową serca z podłogi i schowałem do kieszeni obok mojej bronzoletki z drugą połową serca.

Isabel pov

Wróciłam do pokoju wspólnego gdzie byli już moi przyjaciele. Usiadłam na kanapie obok Susan.
- Isabel jak się czujesz?- zapytała dziewczyna z troską
- Do bani. Chcę z tąd wyjechać. Każdy dzień tutaj to jak tortury. Cholernie się męczę. Nie mogę doczekać się wakacji żeby nie widzieć już tego dupka.
- Już niedługo - pocieszał mnie Michael.
Siedziałam i zwierzałam się przyjaciołom z moich problemów a oni mnie wysłuchiwali. Zawsze miałam na nich liczyć. Potrzebowałam tego żeby się wygadać. Przez cały czas tłumiłam w sobie ten ból. Czułam się pusta i nie potrzebna. Zastanawiałam się jak mogłam być taka naiwna i tak się dać omamić. Myślałam, że chłopak dla mnie się zmienił, że jest całkiem inny, dobry, opiekuńczy i miły ale się przeliczyłam. Użył mnie jako zabawki w swojej chorej grze. Pytałam nawet Blaise'a czy wiedział o tym ale on przysiągł, że nie miał pojęcia. Malfoy mu nic nie mówił a jedyne co mówił to o mnie i to bardzo dużo. Cholerny idiota nawet swojego przyjaciela oszukiwał. Teraz nie ma nikogo. Został sam i wcale mi go nie szkoda. Ma to na co zasłużył. Wszyscy się nade mną litują ale to tak naprawdę jest moja wina. Zakochałam się w chłopaku chociaż dobrze wiedziałam, że nie powinnam tego robić bo on nie umie kochać. Żałuję, że na początku tego nie zakończyłam nim się to rozwinęło. Teraz pewnie bym tak nie cierpiała. Tak bardzo chciałam o nim zapomnieć.

~Wieczorem~

Draco pov

Stałem na wieży astronomicznej i celowałem różdżką w Dumbledore. Byłem przerażony. Wytrąciłem mu jego różdżkę która odleciała w powietrze. Nagle przyszli śmierciożercy a wraz z nimi profesor Snape. Spojrzał na moje przerażone oczy i kazał mi się dosunąć. Zrobiłem to co mi kazał i odsunąłem się a ten wycelował różdżką w profesora. Dumbledore zdążył tylko go poprosić żeby tego nie robił i Snape wypowiedział te dwa słowa po których Dumbledore nieżywy zaczął spadać z wieży. Wszystko stało się tak szybko.
Nagle Bellatrix chwyciła mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać przez korytarze Hogwartu aż na dziedziniec. Snape gdzieś zniknął a my szliśmy przez błonia do chatki Hagrida, która potem została spalona przez moją ciotkę Belle. W końcu wszyscy deportowaliśmy się do Dworu Malfoyów gdzie czekał już na nas Voldemort i moi rodzice. Matka od razu podeszła do mnie i mnie przytuliła. Nic to jednak nie pomogło. Byłem wystraszony i nie mogłem sobie poradzić z emocjami. Chciałem jak najszybciej uciec z tamtąd, zaszyć się gdzieś i płakać. Tylko to chciałem robić. Nie sądziłem, że to aż tak na mnie wpłynie. Pewnie wszyscy w Hogwarcie stoją przy martwym ciele profesora i gdzieś tam pomiędzy nimi jest ona, moja Isabel, która jeszcze o niczym nie wie.

Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz