,,To nasze niebo"

151 5 1
                                    

~ Święta ~

Robiłam ostatnie poprawki przed lustrem gdy do pokoju wpadł Draco. Zeskanował mnie wzrokiem i podszedł blisko mnie.

- Cholera jesteś idealna - pocałował mnie - możemy? - wystawił do mnie rękę, która ja od razu złapałam i wyszliśmy z pokoju idąc długim korytarzem w kierunku schodów

- Isabel posłuchaj - zatrzymał mnie nagle tuż przy samych schodach - jak już mówiłem te święta nie... - przerwałam mu całując go

- Draco wszystko rozumiem. Nie martw się. Pomimo wszystkiego będziemy się dobrze bawić obiecuję ci to

Chłopak przytaknął na moje słowa i ruszyliśmy po schodach. Weszliśmy do wielkiego salonu gdzie zebrali się już wszyscy śmierciożercy. Niektórych znałam ale inni byli mi całkiem obcy i nie ukrywam przerażali mnie. W tłumie dostrzegłam mojego ojca i delikatnie się do niego uśmiechnęłam. Spojrzałam na Draco, który trzymał mnie za rękę gładząc ją. Był zestresowany, widziałam to w jego oczach. Wiem, że on chce żebym mogła spędzić te święta tak jak spędzałam je zawsze. Ja to samo chcę dla niego. Zależy mi na tym żeby był szczęśliwy i mam zamiar pokazać mu, że wszystko jest tak jak powinno być.
Voldemort wszedł do sali i nastała cisza. Wszyscy oprócz Bellatrix stali pokornie nie wydając żadnych dźwięków. Miałam wrażenie, że nawet oddychali ciszej niż zazwyczaj to robią. Nagle obok Czarnego Pana pojawił się nie kto inny jak Gilbert. Ścisnęłam rękę Draco na co on się wzdrygnął.

- Jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram - szepnął mi uspokajając mnie

Voldemort zaczął swoją przemowę w sprawie Ministerstwa Magii oraz likwidację mugoli. Potem siedliśmy wszyscy do stołu i zaczęła się narada. Zwyczajny normalny dzień z tym, że na stole było wino. Dużo wina i owoce. Siedziałam cicho i nie wychylam się. Po chwili spojrzałam na przeciw stołu. Siedział na wprost mnie i patrzył się na mnie perfidnie.
Spojrzałam na Draco, który gotował się ze złości. Potem mój wzrok przeszedł na Gilberta, który teraz patrzył na Draco. Atmosfera była napięta jak cholera a ja już nie wytrzymywałam. Bez zastanowienia sięgnęłam po mój kieliszek, nalałam sobie wina aż do samej góry i wypiłam jednym ciągiem. Na chwilę wzrok obu chłopaków przeszedł na mnie.

- Nieźle Snape - zaśmiał się ironicznie Gilbert

- Ona już nie jest Snape śmieciu - warknął Draco

- No chyba jeszcze nie. Nie dostałem jeszcze zaproszenia na ślub.

- I nigdy go nie dostajesz - Draco gotował się ze złości

- Widzę, że nadal mnie nie doceniasz. Nie wiesz, że nie uciekniecie przede mną. Zawsze będę wiedział gdzie jesteście a wiecie dlaczego? Przez mroczny znak, który obydwoje macie - chłopak był rozbawiony tym faktem

-Spróbuj tylko a pożałujesz, że się wogóle urodziłeś - blondyn splunął

- Draco Malfoy. Groźny tylko w słowach. W czynach raczej ciota. Weźmy takie zabicie Dumbledore albo ochrona tej słodkiej Isabel. Zbytnio to ci to nie wychodzi.

Draco nagle puścił moją rękę i wstał od stołu tak gwałtownie, że aż krzesło, na którym siedział spadło z hukiem na ziemię.

- Słuchaj no ty... - był tak wściekły, że nie zauważył Voldemorta stojącego obok niego

Wzdrygnęłam się. Ręce zaczęły mi się pocić i nie wiedziałam co robić. Spojrzałam na ojca, który równie dobrze jak ja był zdenerwowany. Przeniosłam swój wzrok na Draco który już teraz stał cicho i pokorne przed Voldemortem.

- Draconie? - wypowiedział powoli jego imię Czarny Pan

- Wybacz panie to nerwy - powiedział przez zaciśnięte zęby blondyn a mi robiło się słabo

Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz