,,On tu jest..."

266 10 0
                                    

Ostatni dzień wakacji.

Resztę wakacji spędziłam z przyjaciółmi bardzo dobrze. Chodziliśmy nad jezioro, robiłyśmy nocne imprezy, graliśmy w gry, robiliśmy ognisko. Chodziliśmy do mugolskich sklepów po alkohol. Draco przez ten czas stał się bardzo opiekuńczy. Dał mi też trochę swobody ( nie żebym jej nie miała ale chłopak potrafił być zazdrosny i zaborczy na każdym kroku). Susan z Blaisem przeszli przez niezłą kłótnie ale koniec końców udało się nam ich pogodzić. Na każdym kroku uważaliśmy z Michaelem na nagłych, niechcianych gości. Postanowiłam też powiedzieć kuzynowi o tym, że jestem śmierciożercą. O dziwo moich obaw, zareagował tak jakby już to wiedział od dawna. Powiedział, że się tego spodziewał i że jest ze mną. Sam też chciał wracać ze mną do Dworu Mafloyów żeby mnie chronić ale się nie zgodziłam. Nie chciałam go narażać. Zresztą miałam Draco. Michael w końcu odpuścił gdy obiecałam, że będę na siebie uważać i gdyby się coś działo to do niego napiszę. Ostrzegł mnie też przed Draco co mnie zezłościło. Ufałam chłopakowi i miałam nadzieję, że nie jestem naiwna.

~

Pakowałam walizki. Jutro wracamy do ponurej rzeczywiści. Ustaliliśmy z Draco a w sumie to on sam ustalił, że wracamy do Hogwartu. Mój ojciec jest teraz Dyrektorem i będę bezpieczna. Pisałam też do Hermiony bo szczerze tęsknię za nią. Dowiedziałam się, że razem z Harrym i Ronem nie wracają do szkoły. Więcej nic mi nie powiedziała co było zrozumiałe bo pomimo, że mi ufała to nie ufała Draco. Jestem śmierciożercom ale nie zamierzam się z tego wywiązywać. Po prostu chce się trzymać od tego wszystkiego z dala. W końcu Susan i Blaise też się dowiedzieli o mrocznym znaku. Obiecali, że nikomu nic nie powiedzą na co mi ulżyło bo im ufałam. Pomimo tego wszystkiego złego mam w planach spędzać ostatnio rok jak najlepiej i mam nadzieję, że tak się stanie. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie puknie do drzwi.

- Gotowa? - w drzwiach stanęła uśmiechnięta Susan.

Jejku jak ta dziewczyna ma tyle w sobie pozytywnej energii?

- Już prawie. A ty co taka ucieszona?

- Wracamy do Hogwartu. Już się tak szczerze stęskniłam za tym wszystkim.

- Wiem ja też trochę się stęskniłam. Chociaż jak pomyślę co nas czeka w tym roku to niezbyt chce tak wracać. Wiesz Susan, że ten rok będzie inny niż wszystkie.

- Wiem ale może staraj się myśleć pozytywnie. To nasz ostatni rok nauki więc się nim nacieszymy i spędzamy go najlepiej jak to możliwe. A teraz szybko kończ się pakować i idziemy ostatni raz nad jezioro.

Zaśmiała się i wyszła z pokoju. Zasunęłam walizkę, wzięłam ręcznik kąpielowy i wyszłam z pokoju. Na dole już wszyscy na mnie czekali. Wyszliśmy z domu zamykając je na zamek. Draco z Blaisem wciąż nie rozumieli jak taki mały kluczyk ochroni cały dom. Susan zadecydowała żeby nie tracić czasu teleportujemy się wszyscy nad jezioro. Już chciałam wyciągać różdżkę gdy silna ręką mnie zatrzymała.

- Musimy pogadać.

Kiwnęłam tylko twierdząco głową. Susan z Zabinim i Michaelem po chwili zniknęli a ja z Draco szliśmy powoli w stronę jeziora. Patrzyłam dłuższą chwilę na blondyna i postanowiłam zacząć rozmowę.

- Więc o czym chciałeś ze mną pozormawiać?

- Isabel wracasz do Hogwartu ale ja nie. Ty wracasz tam bo jest tam twój ojciec i będziesz tam bezpieczna. Ja mam już miano śmierciożercy i każdy o tym wie. Ale o tobie nic nie wiedzą. Nie mają pojęcia że jesteś nim.

- Ale Draco nie zostawiaj mnie samej w Hogwarcie.

- Będziesz z Blaisem, Susan i Michaelem. Powiedziałem już im żeby cię chronili. Będziemy się spotykać. Obiecuję. Musisz się trzymać z daleka od Czarnego Pana, żeby być bezpieczna.

Stanął na przeciw mnie i położył swoją rękę na mój policzek. Jego zimne pierścienie musnęły moją skórę a mnie przeszedł delikatny dreszcz. Kiwnęłam tylko twierdząco głową i wtuliłam się w jego tors.

Nie chcę żeby mnie zostawiał. Szczególnie teraz w tym dziwnym czasie. Wiem, że robi to co musi. Jest śmierciożercom. Bałam się o niego. Wolałabym być przy nim chociaż wizja spotykania śmierciożerców mnie przeraża. Wiem, że w Hogwarcie nic mi nie grozi. Mam tam przyjaciół i ojca, ale nie Draco. Obiecał, że będziemy się spotykać potajemnie. Jego reputacja w szkole jest na poziomie ,,to śmierciożerca".
Jednak nie wszyscy o tym wiedzą i dobrze. Mam nadzieję, że kiedy się to wszystko skończy będziemy w końcu razem, szczęśliwi bez obaw co będzie jutro.

~

Usiedlliśmy w wolnym przedziale w pociągu. Draco odprowadził nas do pociągu i zniknął. Susan z Blaisem grali w karty. Michael czytał proroka codziennego. Padał deszcz. Siedziałam obok okna i patrzyłam jak krople wody gonią się po oknie i łączą się w pary. Uwielbiałam patrzeć na takie wyścigi. Zawsze kibicowałam tej szybszej i większej kropli. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Bez Golden Trio. Bez Dumbledora. Bez Draco. Wiem jedno, będzie dziwnie. Ten rok będzie dziwny, ponurym i niepewny.

- Hej Isabel grasz z nami?

- Nie. Dzięki Susan ale nie mam nastroju na grę.

- No rozchmurz się mała. Będzie dobrze. Obiecuję - mrugnął do mnie Zabini- Teraz twój ojciec jest dyrektorem więc musisz uważać na spanie na lekcjach- zaśmiał się

Za to ich kocham. Umią mi poprawić chumor nawet w najgorszej sytuacji.

- Tsa - parchnęłam - Koszmarnie będzie. Jak ja wytrzymam. Przecież na lekcjach się najfajniej śpi - zaśmiałam się. Chumor mi się od razu poprawił i zapomniałam o moich problemach.

- Napewno będziesz spać na lekcjach bo mamy zamiar robić często imprezy w Slitherinie. Zresztą już dzisiaj robimy więc liczę, że przyjdziesz- Blaisie spojrzał na mnie.

Spojrzałam na Susan i Michaela którzy tylko pokiwali mi głową żebym się zgodziła.

- Nie wiem czy przyjdę.

- Ależ kochanie to nie było pytanie.

Zaśmiałam się tylko i przytaknęłam, że będę.

~

Dotarliśmy do Hogwartu i od razu poszłam z Susan do naszego pokoju. Użyłyśmy czarów i rozpakowałyśmy się. Było już dobrze po 20 więc zaczęłyśmy się od razu przygotowywać do imprezy w pokoju wspólnym. Pół godziny później byłyśmy gotowe. Miałam na sobie zieloną sukienkę która dostawała mi do niższej połowy ud. Susan jak zwykle się wystroiła zakładając czarną, obcisłą sukienkę z cekinami. Ostatnie poprawki w lustrze i można wychodzić. Szłyśmy przez korytarz kierując się do pokoju wspólnego, z którego dochodziła już głośna muzyka. Całe szczęście że zawsze Zabini rzuca Muffliato bo inaczej mielibyśmy przerąbane u nauczycieli.
Impreza się zaczęła a Susan od razu wyciągnęła mnie na parkiet. Leciały same bity i wspaniale się bawiłyśmy. Przychodziłyśmy tylko czasem do baru, za którym stał oczywiście Blaise, żeby się napić shotów i spowrotem wracałyśmy tańczyć. Po kilku shotach i ciągłych tańcach ledwo stałam na nogach. Zabini zaprosił Susan do tańca a za barem stanął teraz równie zmęczony jak ja Michael. Podeszłam do niego i usiadłam na krześle patrząc jak Susan i Zabini dobrze się bawią.

- Jak tam kuzynie?- zaśmiałam się patrzący jak brunet ledwo stoi na nogach.

- Jeszcze sie trzymam.

- Ledwo z tego co widzę- zaśmiałam się

Odwróciłam się patrząc jak wszyscy się bawią. Była masa ludzi nie tylko ślizgonów lecz kilku krukonów i puchonów. Nagle mój wzrok padł na dzwi. Stał tam. Patrzył się prosto na mnie. Serce podskoczyło mi do gardła.

Cholera jasna on tu jest...

Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz