Obudziłam się rano i zauważyłam, że jestem sama w pokoju. Za oknem świeciło słońce. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Nagle drzwi do pokoju się otwarły a w nich stanął Draco. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Szybko wstawaj Isabell- ściągnął mnie z łóżka.
- Co się stało?
- Czarny Pan zwołuje naradę i musimy tam teraz iść.
Szybko ubrałam się i trochę ogarnęłam i wyszliśmy w szybkim tempie kierując się na miejsce zebrania. Weszliśmy do sali o oczy wszystkich były zwrócone na nas. Trzymałam Draco za rękę i szłam za nim. Po drodze chłopak szepnął mi, żebym się nic nie odzywała i siedziała cicho. Usiedliśmy obok jego matki Narcyzy. Po drugiej stronie stołu dostrzegłam swojego ojca. Spojrzałam na niego pytająco na co on skinął tylko głową. Nagle do sali przyprowadzono jakiegoś starszego pana. Prawdopodobnie był on ministrem magii. Voldemor podszedł do niego i zaczął wypytywać go o sprawy ministerstwa. Mężczyzna nic nie odpowiadał na co Bellatrix rzuciła na niego cruciatus. W tamtym momencie przed oczami pojawił mi się widok tego biednego mężczyzny, na którego to ja musiałam rzucić to zaklęcie. Odruchowo złapałam Draco za rękę a ten ją mocno zacisnął. Po chwili torturowania mężczyzna powiedział coś o skrytkach i błagał żeby go wypuszczono. Voldemort zaśmiał się tylko i skierował różdżką na biednego starca. Wypowiedział zaklęcie a z jego różdżki wypłynęło czerwone światło i po chwili mężczyzna padł martwy na ziemię. Ścisnęłam mocnej rękę Draco a z moich oczu popłynęło kilka łez. Spojrzałam na blondyna i zauważyłam, że z jego oczy również wypłynęły zły. Nie chciał tu być zresztą tak samo jak ja. Chciałam jak najszybciej z tamtąd wyjść i zaszyć się gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie. Czarny Pan zaczął coś mówić i ustalać plan przejęcia Ministerstwa Magii. Ja odcięłam się wtedy i myślałam zupełnie o czymś innym. Myślałam o Hogwarcie, o Susan i Blaisie. Myślałam o Michaelu. Napewno się martwią. Nie daje znaku życia, nie pisze do nich a obiecałam Michaelowi, że jak wszystko pójdzie dobrze to napiszę, żeby się nie martwił. Po naradzie wszyscy opuścili salę. Draco wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju. Nadal byłam bardzo roztrząśnienta tamtą sytuacją. Usiedliśmy na łóżku i po chwili przytuliłam się do jego torsu a chłopak zaczął mnie głaskać po głowie.
- Draco ja nie chcę tak żyć.- zaczęłam po chwili
Chłopak nagle wstał i stanął przede mną. Widać było, że jest zły.
- To całe zło które się wokół nas dzieje nie powinno cię dotyczyć ale tak się stało i nic nie zrobimy. Nie myśl, że po mnie to spływa. Boje się cholernie. Boje się, że kiedyś zginę. Boje się, że cię stracę kiedy już cię odzyskałem. To jest nasze pieprzone życie Isabell. Tak bardzo chciałem, żebyś tego uniknęła i żyła inaczej. Daleko od tego zła i daleko ode mnie.
- Ale Draco...- chciałam dokończyć ale chłopak mi przerwał
- Wmawiałem sobie, że będzie dobrze, że poradzę sobie ale tak nie jest. Ten starzeć który zginął dzisiaj nie był pierwszy i pewnie nie ostatnim jakiego widziałem umierającego ale przy każdym tak samo rozrywa mnie od środka. Wyobrażam sobie, że to pewnego dnia mogę być ja.
- Co ty gadasz?! Przecież jesteś jednym z nich. Nic ci nie zrobią.
- Cholera jak ty nic nie rozumiesz!
- To mi wytłumacz łaskawie!- krzyknęłam
- Miałem już jedną potyczkę gdy nie zdołałem zabić Dumbledore. Jeśli teraz zawiodę już po mnie rozumiesz?!
- Ale mój ojciec ci pomoże. Przecież wtedy też ci pomógł.
- Pff- splunął- Twój ojciec ledwo sam siebie chroni a teraz jeszcze ciebie musi. Jeden mój zły ruch to on pierwszy zginie.
- Co ty pieprzysz?
- Przed moim zadaniem zabicia Dumbledore, twój ojciec złożył z moją matką wieczystą przysięgę. W razie gdybym ja nie spełnił woli Czarnego Pana on musi to zrobić.
Stałam wryta i przerażona. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
Życie mojego ojca zależy od Draco?!
Spojrzałam na Draco a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Chłopak chyba zrozumiał co powiedział i podszedł do mnie. Chciał mnie objąć i przytulić ale go odepchnęła.
- Nie dotykaj... Wyjdź! Chce zostać sama!
Draco spojrzał na mnie smutnie ze łzami w oczach i wyszedł z pokoju zatrzaskując mocno za sobą drzwi. Położyłam się do łóżka i płakałam. Bałam się o ojca i nie chciałam go stracić. Tylko on mi został bo mama nie żyje. Nie moje i jego stracić.
~
Był wieczór a ja nadal siedziałam w łóżku Draco i przypominałam sobie chwilę z mamą. Biegałyśmy w deszczu, siedziałyśmy w domu przy kominku i śmiałyśmy się z naszych żartów. Piekłyśmy razem babeczki, ubierałyśmy choinkę na święta a potem ona odeszła. W domu zrobiło się zimno, szaro i smętnie. Ojciec zrobił się oschły i rzadko co się uśmiechał. Wtedy też znienawidziłam go. Było mi tak samo ciężko jak jemu a musiałam sobie z tym poradzić sama. Nigdy potem nie rozmawiał, ze mną o mamie. Nawet o niej nie wspominał. Obojgu nam było cholernie ciężko dlatego powinniśmy być w tam razem a nie tak jak mój ojciec, który wtedy odizolował się od wszystkich i zaszył swoje emocje głęboko w sercu. Moje myśli wyrwało pukanie do drzwi. Wstałam na równe nogi wystraszona kto to może być. Drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich mojego ojca. Wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Od razu do niego podeszłam.
- Wiem wszystko, Draco mi powiedział! Złożyłeś z Narcyzą wieczystą przysięgę! Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! Wystarczy, że straciłam matkę, ciebie już nie muszę!
- Nie stracisz obiecuję - powiedział troskliwie
- Akurat- splunęłam - Wtedy na wieży wykonałeś zadanie za Draco. A co jeśli kiedyś oboje zawinięcie albo Draco?!
Wtedy ty pierwszy zginiesz a później pewne on. I co zostanę sama! Masz gdzieś moje uczucia tak samo ja po śmierci mamy!- Nie prawda Isabell. Po śmierci twojej matki załamałem się. Nie umiałem sobie poradzić bez niej.
- A myślisz, że mi było łatwo?! Otóż zaskoczę cie. Nie było mi łatwo. Było mi cholernie trudno i potrzebowałam cię wtedy a ciebie nie było - patrzyłam się w jego oczy i płakałam.
- Przepraszam cię kochanie. Przepraszam, że mnie nie było gdy najbardziej mnie potrzebowałaś. Wiem, że było ci ciężko i nadal jest. Zapamiętaj to co ci teraz powiem. Nigdy cię nie zostawię. Obiecuję. - podeszedł i przytulił mnie.
Byłam na niego tak cholernie zła ale to mój ojciec i kocham go nad życie. Wtuliłam się w niego mocno i po chwili ojciec spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło.
- Kocham się Isabel, pamiętaj o tym.
- Ja ciebie też ojcze.
- Idź spać bo już późno. Dobranoc kochanie.
- Dobranoc ojcze - spojrzałam na niego ostatni raz i po chwili już go nie było.
Poszłam do toalety i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamy i położyłam się do łóżka od razu zasypiając.
Draco pov
Stałem na balkonie i patrzyłem w gwiazdy. Myślałem o tym co powiedziałem Isabel. Byłem cholerne zły na siebie, że tak wybuchem wtedy. Wiedziałem dobrze, że jej też nie jest łatwo i też się boji a ja cholerny dupek zamiast ją pocieszyć wyładowałem na niej moją złość. Zdałem sobie sprawę, że teraz nie mogę zawieść. Od tego zależy moje życie i życie Snapa. Nie chcę żeby któregoś z nas straciła. Nie darowałbym sobie tego gdyby przeze mnie jej ojciec zginął. Musiałem zrobić wszystko by do tego nie dopuścić.
~
Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i zobaczyłem, że dziewczyna już śpi. Wziąłem prysznic, przebrałem się i podszedłem do łóżka. Odkryłem kołdrę i ostrożnie położyłem się obok niej żeby jej nie obudzić. Przysunąłem ją do siebie, wtulając ją w swój tors. Pocałowałem ją w czoło i zasnąłem.
CZYTASZ
Imperious ( Draco Malfoy)
Fanfic,,Jest cholernym narkotykiem a ja pieprzonym narkomanem. Jedno wielkie uzależnienie, bez którego nie potrafię żyć,, - A ty? Co z tobą? - Ja będę walczył - odparł monotonnie - Przeciw komu? Po jakiej stronie staniesz żeby wygrać i przeżyć? Co Draco...