,, Kocham cię"

412 10 0
                                    

Na chwilę się ocknęłam. Byłam wtulona w Draco, który niósł mnie szybkim krokiem do skrzydła szpitalnego. Nie byłam w stanie mówić. Patrzyłam tylko bezwładnie na blondyna. Był przerażony. W jego oczach był strach i smutek. Nie zauważył, że się na niego patrzę. Po chwili znowu zemdlałam.

~

Obudziłam się i razu zauważyłam mojego tatę. Stał nade mną wystraszony. Przekręciłam głowę delikatnie na bok i zauważyłam Draco, który trzymał mnie za rękę i patrzył na nią. Był smutny. Zresztą tak jak mój ojciec.
- Draco- wyszeptałam prawie niesłyszalnie
Chłopak od razu obudził się z transu i od razu spojrzał na mnie.
- Isabel, ty żyjesz. Och tak się bałem, że...
Nie dokończył mówić, bo mój ojciec przerwał mu.
- O kochanie jak się czujesz?- pochylił się nade mną i złapał mnie za drugą rękę.
- Chyba dobrze tato.
Gdy mój ojciec już chciał coś powiedzieć ale przyszła pani Pomfrey i wyprosiła wyszystkich mówiąc, że muszę odpocząć.
- Przyjdę później kochanie - powiedział Draco i pocałował mnie u czoło.
Zasnęłam. W snach widziałam czarną posać, która rzuca na mnie zaklęcie tortutujące. Wiedziałam kto to jest, bo pomimo tego, że było ciemno to poznałam ją po głosie. Nagle poczułam, że ktoś kładzie swoją rękę na moją. Obudziłam się natychmiast wystraszona.
- Spokojnie kochanie to tylko ja - odparła Susan, która siedziała na krześle obok mojego łóżka. Nad nią stał Blaise i Michael. Oboje patrzyli na mnie z troską. Podniosłam się delikatnie i usiadłam na łóżku.
- Gdzie Draco?
- Zaraz przyjdzie - powiedział z troską Zabini.
I nagle go zobaczyłam. Szedł przez salę i widać było, że był bardzo stęskniony. Poszedł do mojego łóżka i usiadł na nim obok mnie. Przytulił mnie delikatnie i musnął moje usta. Tak mi go brakowało. Oczy miał podkrążone jak spodki. Wyglądał marnie tak jak ja.
- Tak strasznie się bałem, że cię stracę. Po co ja piłem te cholerne piwa. To moja wina. Powinienem był być przy tobie.
- To nie twoja wina Draco. Nie mogłeś wiedzieć.
- Kto ci to zrobił Isabel- zapytał Michael
- Ja nie... Było ciemno- i zaczęłam płakać.
Ten obraz od razu stanął mi przed oczami. W tamtym momencie myślałam, że to już koniec. Stracę wszystko na czym mi zależy. Stracę ojca, przyjaciół, Michaela. Stracę Draco. Tak strasznie się bałam, że już ich nie zobaczę.
Wtuliłam się w Draco i płakałam ze strachu.
- Zabiję gnoja, który ci to zrobił. Powiedz kto to był?! - powiedział ze złością Draco
- P... Pan... Pansy- powiedziałam resztkami sił i wtuliłam się mocniej w Draco. On nagle wyrwał się ode mnie z uścisku.
- Parkinson już nie żyje! - powiedział ostro z wściekłością w oczach. Wstał i szybkim krokiem wyszedł z sali. Pierwszy raz widziałam go takiego wściekłego. Bałam się o niego i bałam się co zanierza zrobić.
- Blaise proszę idź za nim. Niech nie zrobi nic głupiego - powiedziałam błagalnie Zabiniego a on od razu pobiegł za Draco.

Pov Draco

Obudziłem się nad ranem i zauważyłem, że Isabel nie ma w pokoju wspólnym. Bolała mnie głowa i ledwo wstałem z kanapy. Szedłem korytarzem w stronę jej dormitorium gdy nagle zauważyłem, że ktoś leży w kącie ciemnego korytarza. To była ona. Cała blada, zimna. Próbowałem ją obudzić ale bez skutku. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do skrzydła szpitalnego. Położyłem ją bezwładną na łóżku i powiedziałem pani Pomfrey żeby ją ratowała. Jeszcze dosyć pijany uciekłem do toalety. Oparłem się o umywalkę i płakałem. Płakałem i płakałem. Nie mogłem sobie wybaczyć, że się tak opiłem. Zostawiłem ją kiedy mnie potrzebowała. Jestem dupkiem. Takim cholernym dupkiem.
~
Siedziałem obok jej łóżka i trzymałem ją za rękę. Czułem się tak strasznie winny tego co ją spotkało. Bo to była moja wina. Powinienem był być zawsze obok niej. Nagle poczułem ucisk na ręce. Odwróciła się i spojrzała na mnie i powiedziała moje imię. Cholera tak się bałem, że tego już nie usłyszę.
~
Szedłem teraz korytarzem kierując się w stronę skrzydła szpitalnego. Wszedłem do środka i od razu ją zobaczyłem. Siedziała na łóżku nadal obolała ale na mój widok jakby rozpromienia się. Przytuliłem ją i pocałowałem. Tak mi tego brakowało. Chciałem wiedzieć kto jej to zrobił,  ale ta tylko zaczęła płakać i wtuliła się we mnie mocniej.
- P...Pan...Pansy- powiedziała przez łzy.
- Pakirson już nie żyje!- powiedziałem i z wściekłością wybiegłem z sali. Udałem się od razu do pokoju wspólnego. Wszedłem do środka i zobaczyłem ją stojącą przy kominku. Od razu podszedłem do niej i pchnąłem ją o ścianę. Dziewczyna mocno uderzyła plecami twardą ścianę a ja ją uderzyłem w twarz, aż zaczęła się jej lać krew z nosa. To był pierwszy raz kiedy uderzyłem dziewczynę. Z chłopakami często się biłem i zwykłem wygrywałem. Bali się mnie bo wiedzieli, że jestem silniejszy. Ale wtedy nie obchodziło mnie, że to dziewczyna. Moje wszystkie uczucia zniknęły a ja stałem się oschły i groźny jak dawniej. Wyciągnąłem różdżkę i przystawiłem jej do gardła. Miałem już rzucić cruciatus gdy do pokoju wpadł Zabini i w ostatniej chwili mnie od niej odciągnął. Zaraz za nim przeszedł Snape i Dumbledore. Parkinson trzymała się za krwawiący nos i patrzyła ostro na mnie.
- A więc ta szlama przeżyła. Szkoda - powiedziała bez uczuć.
Skoczyłem do niej i zaczęłam ją szarpać.
Dumbledore z tyłu mnie uspokajał ale nie zwracałem na niego uwagi.
- Ty idiotko jak mogłaś?!!
Dziewczyna tylko przetarła nos i zaśmiała się perfidnie.
- Och Draco. Sam wiesz, że ta idiotka nie jest ciebie warta. Jest zwykłą szlamą. Biedny sie w niej zakochałeś a dobrze wiesz, że ją skrzywdzisz. Ty to wiesz i ja to wiem. Nie warto Draco.
Chciałam jej znowu przywalić ale Snape złapał mnie i wyprowadził na korytarz. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić i uciekłem do swojego dormitorium. Zamknąłem ze sobą ostro drzwi, usiadłem na łóżku i płakałem.
To wszystko moja wina. Nie umiałem obronić Izabel przed Pakirson.
~
Myślałem dużo o tym co powiedziała Pansy.
,, Dobrze wiesz, że ją skrzywdzisz"
Wiedziałem, że ta idiotka ma rację. Zawsze o tym wiedziałem ale próbowałem nie myśleć o tym. Wiedziałem, że wcześniej czy później złamie jej serce. Nikomu o tym nie mówiłem i nie chciałem żeby ktokolwiek o tym wiedział. Czarny Pan wrócił a moja rodzina się do niego przyłączyła. Jestem po złej stronie i tego nie zmienię. Nie mogę tego zmienić.

Pov Isabel

Siedziałam na łóżku cała roztrzęsiona. Bałam się o Draco. Długo nie wracał. Nagle wszedł Blaise i podszedł do mojego łóżka szpitalnego.
- I co?- zapytałam zdenerwowana
- Draco przyłożył Pansy i gdzieś uciekł. Profesor Dumbledore o wszystkim wie. Pansy prawdopodobnie zostanie zawieszona a może nawet wyrzucona z Hogwartu.
- Ale co z Draco? Nic mu nie jest? Gdzie on jest?
- Nie martw się. Musiał trochę ochłonąć. To wszytko bardzo go stresuję i obwinia się, że to przez niego.
- Bzdura. Nie mógł wiedzieć - powiedziałam już spokojnie.
Moi przyjaciele siedzieli jeszcze trochę przy mnie. Gadaliśmy o Draco i głównie o nim. Blaise opowiadał jak Draco mnie bronił i jak przyłożył Pansy. Żałowałam, że nie mogłam tego zobaczyć na własne oczy. Potem Susan i Blaise poszli a ja poprosiłam Michaela żeby został ze mną. Nie chciałam zostać sama. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i śmiałyśmy się do wieczora. Cieszyłam się, że mam go przy sobie.
- Poznałeś już jakąś dziewczynę?- zapytalam zaciekawiona chłopaka
- Może tak... nie wiem jeszcze
- Oo kto to taki?
- Cho z Ravenclaw
- Łał Michael gratulacje. Czemu mi nic nie powiedziałeś?- popchnęłam chłopaka z łokcia w bark.
- To jeszcze świeża sprawa. Nic wielkiego.
- No co ty?! Napewno będziecie parą. Zresztą kto oparłby się twojemu urokowi?- zaśmiałam się
Chłopak również się zaśmiał ale po chwili wstał i poprawił krawat.
- Już późno muszę już iść kuzyneczko. Do jutra.
- Dobranoc Michael do jutra.
I odszedł. Było już dobrze po 21:00. Byłam zmęczona i chciałam spać ale martwiłam się o Draco. Odwróciłam się delikatnie na bok łóżka i próbowałam zasnąć. Nagle poczułam, że ktoś stoi nade mną i zaczyna odkrywać moją kołdrę. Odwróciłam się wystraszona ale od razu się uspokoiłam. Draco Malfoy.
- Draco- powiedziałam łagodnie gdy chłopak usiadł na moim łóżku.
- Hej Isabel.
- Co ty tu robisz?
- Nie zasnę bez ciebie - powiedział blondyn a przez moje ciało przeleciały dreszcze - mogę?- wskazał na kołdrę. Ja tylko kiwnęłam głową po czym chłopak położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Wystawił rękę i przyciągnął mnie blisko siebie a ja od razu położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Chłopak pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję Draco
- Za co?
- Za tą sytuację z Parkinson.
- Nie ma za co kochanie. Ta idiotka już się nigdy do ciebie nie zbliży. Zresztą nigdy jej na to nie pozwolę bo będę cały czas przy tobie.
Wtuliłam się mocniej w chłopaka.
- Kocham cię Isabel
Łałł wiem, że byłam w związku z Draco ale nigdy jeszcze nie usłyszałam tych dwóch słów. Byłam zaskoczona ale też bardzo szczęśliwa. Naprawdę byłam wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie.
- Kocham cię Draco - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka.
- Dobranoc kochanie
- Dobranoc - wyszeptałam blondynowi i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Hejka hej
Z góry przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Jakoś tak wyszło.
Ten rozdział jest dosyć cute 🥰 to tak specjalnie na walentynki ale w późniejszych rozdziałach już nie będzie tak słodko.
Pozdrawiam was wszystkich.
:)

Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz