Wakacje

249 11 0
                                    


Maraton 2/3

Rano po śniadaniu pożegnałam się z ojcem i razem z Draco deportowaliśmy się do mojego domku letniskowego. Weszliśmy do środka i od razu wyszliśmy na górę do pokoju. Otworzyłam drzwi i od razu wróciły wspomnienia. Moje duże łóżko, szafki wielkie okno, przez które uwielbiam patrzeć na gwiazdy nocą, biurko i mnóstwo innych rzeczy, za którymi tęskniłam. W moim domu nie miałam tylu mugolskich rzeczy ponieważ nasz dom był w dzielnicy czarodziejów. Ojciec uważał, że posiadanie jakichkolwiek mugolskich rzeczy w domu jest obrazą i niepotrzebnym wystawieniem się na obmawianie innym czarodziejom, dlatego kochałam tu przyjeżdżać. Z dala od ludzi i od tych wszystkich zasad. Cisza i spokój.

~

Po rozpakowaniu się zeszliśmy na dół do kuchni. Miałam ochotę na lody i naleśniki ale niestety nie było nic w lodówce. Wzięłam z lady kilka banknotów co mugole nazywali pieniędzmi i postanowiliśmy iść do pobliskiego sklepu. Draco chciał nas tam od razu deportować ale ja uparłam się żebyśmy się przeszli i przy okazji pokazałam Draco okolicę. Niewiele się tu zmieniło. Wszystko było tak samo jak w tamte wakacje. Dużo słońca, mnóstwo drzew, spokojnie małe domki z ogródkami. Życie tutaj toczyło się zupełnie inaczej, tak spokojniej. Bez żadnych trosk, problemów. Właśnie tego potrzebowałam. Dochodziliśmy już prawie do sklepu gdy Draco odciągnął mnie na bok.

- Daj rękę

- Po co?

- Masz mroczny znak. Musimy go zakryć.

Przypomniałam sobie o mrocznym znaku i o tym, że ojciec nakazał mi zakrywanie go. Podałam rękę blondyni a on podciągnął mi rękaw, wyciągnął różdżkę, wypowiedział po cichu jakieś zajęcie i mój znak zrobił się jaśniejszy prawie nie widoczny gołym okiem.

- Dziękuję a twój?

Chłopak pokazał rękę na której był cienki, delikatny zarys mrocznego znaku. Kiwnęłam tylko głową i weszliśmy do sklepu. Było mnóstwo mugolskich produktów. Rozdzieliliśmy się i Draco poszedł po lody, jajka i mąkę a ja po chleb, owoce i bitą śmietanę. Dodatkowo wzięliśmy dużo innych potrzebnych produktów do jedzenia. Zapłaciliśmy i szybko wróciliśmy do domu. Rozpakowaliśmy zakupy i postanowiliśmy sobie zrobić naleśniki. Wzięłam się za robienie ich i śmiałam się z Draco, który próbował odpalić kuchenkę na patelnię.

- Może ci pomóc- zaśmiałam się nie mogąc patrzeć jak próbuję rozgryźć jak to się robi.

- Poradzę sobie- syknął już lekko zdenerwowany

- Czekaj - podeszłam do niego- naciskasz tutaj i chwilę przytrzymujesz. Gdy pojawi się ognień kładziesz patelnie i lejesz trochę oleju.

- Wiem jak się robi naleśniki- splunął

- Czyżby?- zapytalam podstępnie żeby go jeszcze bardziej zdenerwować

Blondyn podeszedł do mnie niebezpiecznie blisko.

- Grabisz sobie mała

- Uuuu już się boje- zaśmiałam się nadal patrząc w niebieskie tęczówki

- Powinnaś - spojrzał na mnie podstępnie i po chwili wbił się w moje usta. Zjechał rękami do moich ud na co ja podskoczyłam i zawinęłam swoje nogi na jego biodrach. Posadził mnie na blacie kuchennym. Jego pocałunki zaczęły schodzić coraz niżej szyji a ja odchyliłam głowę do tyłu dając mu większy dostęp. Było tak cudownie. Sprawiał, że zapomniałam o wszystkimi i zatracałam się w nim całkowicie. Nagle drzwi do domu z hukiem się otworzył a w nich stanął wysoki brunet.

- Oj chyba przyszedłem nie w porę. Mogę iść i wrócić za godzinkę- zaśmiał się

Zeskoczyłam z blatu i podbiegłam do chłopaka przytulając go.

Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz