Pov Draco
Siedziałem w swoim pokoju, oparty o parapet i patrzyłem w okno. Myślałem o mojej ślizgonce, która zmieniła całe moje życie. Jeśli bym powiedział, że za nią nie tęskniłem to bym skłamał. Tęskniłem i to jak cholera. Chciałem wiedzieć co robi i gdzie jest. Pomimo, że była w Hogwarcie gdzie dyrektorem był jej ojciec Snape to i tak bałem się o nią. Była delikatna, krucha i bezbronna. Potrzebowała opieki chociaż zawsze się złościła jak jej to mówiłem. Uwielbiałem jak się na mnie złości. Wyglądała wtedy tak cudownie. Zresztą ona zawsze wyglądała cudownie. Praktycznie przez cały czas siedziałem w swoim pokoju. Nie miałem ochoty i nastroju na wycieczki po dworze. Wszędzie kręcili się ludzie Czarnego Pana i pomimo tego, że to był już normalny widok to teraz jakby inaczej to odbierałem. Wcześniej nie interesowali mnie i nie zwracałem na nich uwagi. Teraz zaczęli mi przeszkadzać i mnie irytowali. Codziennie siedziałem przy tym oknie, przy którym siedzę teraz. Chciałem widzieć choć trochę słońca i normalności. Chciałem mieć nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro, na lepszy czas, na lepsze życie. Życie tylko z nią. Wyobrażałem sobie duży dom nad pięknym morzem, mały ogródek w którym rosłyby piękne róże. W domu wielki salon i dużą łazienkę z ogromną wanną, kuchnie i wielką sypialnie. Wszystko dla niej. Wyobrażałem sobie jak siedzimy sobie na tarasie i śmiejemy się z naszych głupich żartów.
- Moja przyszła żona i matka moich dzieci - powiedziałem w ciszy a mój szept odbił się od ścian pokoju
- Moja Isabel Malfoy - uśmiechnąłem się delikatnie na tą myśl.
Wiedziałem, że nie jestem idealny dla niej i to mnie cholernie bolało. Mogła mieć każdego a wybrała mnie. Samolubnego, irytującego dupka który nie potrafi okazywać uczuć. Ona mnie zmieniła. Zmieniła mnie z twardego nieokazującego uczuć pana swojego rodu w kruchego, okazującego uczucia chłopaka. Wiedziała dobrze co robi i na co się pisze ale i tak nie zrezygnowała i została przy mnie. Nawet wtedy gdy wszyscy się ode mnie odwrócili.
Nagle usłyszałem pukanie go drzwi. Oderwałem się nerwowo od okna w nadziei, że to ona. Zakazałem jej tu przychodzić ale wiedziałem, że dziewczyna jest nieobliczalna. W drzwiach stanęła moja matka. Ona jedyna interesowała się mną i chroniła mnie jak mogła.
- Potrzebujesz coś Draco?- zapytała łagodnie.
Isabel... Potrzebuje mojej Isabell
- Nie nic - odparłem zachowując swoją wyprostowaną postawę.
Kiwnęła do mnie głowa i wyszła.
Wróciłem do swojej poprzedniej pozycji i znów patrzyłem w szklaną szybę i znów zacząłem myśleć o niej.
Tydzień później
Siedziałem jak zwykle przy oknie patrząc na pusty świat przed sobą. Nudziłem się bez niej. Tak bardzo chciałbym żeby tu teraz była ze mną. Chciałbym usłyszeć jej uśmiech. Jej piękny śmiech. Gdy się śmiała na jej policzkach robiły się małe dołeczki, które kochałem. Rozmawiałem z matką o powrocie do Hogwartu ale narazie nie było to możliwe. Byłem potrzeby na dworze w szpiegowaniu jakichś mugoli. Nie obchodziło mnie to i robiłem to tylko żeby nie podpaść Czarnemu Panu. Zresztą matka wolała mnie blisko siebie. Nie potrzebowałem jej opieki, potrzebowałem zobaczyć moją ślizgonkę.
Nagle wyrwałem się z zamyśleń i postanowiłem wyjść z pokoju. Przeszedłem ciemnym, długim korytarzem i zszedłem po długich schodach w dół kierując się w stronę ogrodu. Po chwili usłyszałem śmiech i trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłem się i mój wzrok padł na tego idiotę Gilberta. Stał za mną oparty o ścianę i uśmiechał się durnie do mnie.
- Kogo my tu mamy? Malfoy co tam słychać?
- Spieprzaj nie gadam z półkrwi. Szczególne z tobą.
- Widzę że już mnie wyszpiegowałeś. Wiedz, że ja ciebie też i nie tylko ciebie. Tą twoją dziewczynkę też i to bardzo dokładnie.
Zacisnąłem mocno pięści i podbiegłem do chłopaka od razu pchnąć go na ścianę. Złapałem go za kołnierz i pociągiem w górę. Byliśmy tego samego wzrostu więc teraz oboje patrzyliśmy sobie w oczy z taką samą nienawiścią.
- Co ty myślałeś, że ja sobie grzeczne siedzę i czekam na rozkazy Czarnego Pana. Wiesz, ja wolę działać na własną rękę. Otóż najbliższy czas spędziłem w Hogwarcie blisko twojej laly.
- Nie waż się jej tknąć! - wykrzyczałem mu z przerażenia i ze złości jednocześnie.
- Oj chyba mnie nie doceniasz. Już to zrobiłem i powiem ci, że było tak cudownie, że chyba to powtórzymy- zaśmiał się ironicznie.
-Zabije cię! Już nie żyjesz!
Nie wytrzymałem. Rzuciłem go na ziemię i zacząłem okładać pięściami. Biłem tak dosyć długo a chłopak osłaniał się. Czasem to ja też dostawałem. Leciała mi krew z nosa a ja coraz mocniej biłem. Nagle przypomniałem sobie, że mam różdżkę, w tym amoku zapomniałem o niej. Wyciągnąłem ją i przyłożyłem mu go gardła.
- Miejsce w piekle już na ciebie czeka- powiedziałem wściekłe
Chłopak pociągnął nosem, który był cały we krwi i zaśmiał się ochryple.
- Na nas obu- odparł
Miał rację. My jesteśmy diabłami a ona aniołem.
- Więc spieprzaj tam i zajmij sobie już miejsce!- warknąłem do niego
Nagle zza roku wyszedł jakiś śmierciożerca i rzucił w moją stronę zaklęcie expelliarmus wytrącając moją różdżkę, która i chwili bezwładnie opadła na ziemi z dala ode mnie. Mężczyzna podszedł do nas i rozdzielił nas. Spojrzał na mnie groźnie i pociągnął za sobą Gilberta żeby wstał. Oboje staliśmy teraz cali poszarpani i poobijani przed sobą. Po chwili mężczyzna, który nas rozdzielił warknął na bruneta i kazał mu za sobą iść.
- Do zobaczenia - parsknął do mnie.
- W piekle- odparłem i wymieniłem go wściekły.
- Coś mi się wydaje, że jeszcze jednak wcześniej - krzyknął jeszcze za mną.
Wróciłem do swojego pokoju i mocno trzasknąłem za sobą drzwiami. Zauważyłem wazon i kilka książek na biurku. Podszedłem i wściekłe zrzuciłem wszystko na podłogę, co spotkało się z głośnym hukiem. Podszedłem do ściany i zacząłem w nią bić z całej siły aż z nich kostek zaczęła lać się krew.
Znów nie zdołałem jej ochronić! Jestem pieprzonym kretynem!
Usiadłem na łóżku i oparłem głowę o obolałe ręce. Po chwili walnąłem pięściami o kołdrę.
- Pieprzyć to wszytko! Idę do niej.
Hejka.
Dzisiaj rozdział z perspektywy Draco. Dawno nie było rozdziału za co przepraszam ale zaczęły się lekcje stacjonarne w szkole co za tym idzie mniej czasu na wszystko.
Pozdrawiam was misie❤️🤙
CZYTASZ
Imperious ( Draco Malfoy)
Fanfiction,,Jest cholernym narkotykiem a ja pieprzonym narkomanem. Jedno wielkie uzależnienie, bez którego nie potrafię żyć,, - A ty? Co z tobą? - Ja będę walczył - odparł monotonnie - Przeciw komu? Po jakiej stronie staniesz żeby wygrać i przeżyć? Co Draco...