,,Koszmar się skończył"

134 4 1
                                    

Ciemność zawładnęła moim ciałem. Nic nie czułam. Czy śmierć nadchodzi tak spokojnie? Jeśli tak to nie ma się jej co bać. Po chwili jednak wydało mi się, że widzę coś jasnego. Było to coraz bliżej mnie aż w końcu zatrzymało się naprzeciw mnie i zaślepiło mnie. Zaczęłam głęboko oddychać i po chwili otworzyłam oczy.

Czyli ja jednak nie umarłam?

Powoli dochodziło do mnie co się właśnie stało. Straciłam przytomność. Wszystko sobie przypomniałam. Greyblack który celował we mnie różdżką i ten krzyk. Chciałam się podnieść ale ktoś przygniatał mi nogi. Spojrzałam na nie i moje serce stanęło w miejscu.

Gilbert...

Leżał na moich kolanach cały we krwi. Ale... on oddychał!

- Gilbert?

Spojrzałam w jego oczy, które ledwo utrzymywały się otwarte.

- Przepraszam - powiedział cicho, prawie tak cicho, jak tylko się dało

- Dlaczego mnie osłoniłeś? - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach a ja złapałam bruneta za rękę

- Byłem ci to winien - zamknął oczy a jego klatka piersiowa przestała się już unosić

Zacząłam płakać. Kolejny raz w tym dniu. Tak wiem, Gilbert nie był idealny i raczej był moim wrogiem niż przyjacielem ale ochronił mnie. Oddał za mnie życie pomimo tego, że wcale nie musiał tego robić. Jednak zawsze wiedziałam, że on jest dobry i tylko wybrał złą drogę. Spojrzałam na jego oczy, których poleciała jedna mała łza.

- Dziękuję - szepnełam i podniosłam się uwalniając spod chłopaka

Na dziedzińcu nikogo nie było ale chociaż gdyby ktoś był to i tak nie byłoby to ważne. Miałam już wszystkiego dość tego całego koszmaru. Moje oczy wyglądały jak spodki od kawy. Odeszłam kilka kroków od martwego ciała Gilberta i rozejrzałam się dookoła. Wtedy to do mnie dotarło. Straciłam ojca, Gilbert poświęcił swoje życie za mnie, Draco odszedł nawet nie wiem gdzie zostawiając mnie, nie wiem gdzie jest Susan i Blaise i czy w ogóle żyją. Stoję na środku dziedzińca i nie mam siły się ruszyć. Po chwili jednak dostrzegałam Harrego, Hermionę i Rona. Szli w stronę Hogwartu gdy jednak zauważyli mnie zawrócili i podeszli do mnie.

- Isabel? - zapytał niepewnie Harry

- Co się stało? - mój głos drżał

- Już wszystko dobrze. Voldemort został pokonany. Teraz już wszystko się ułoży. Chodź zabierzemy cię do innych - Hermiona złapała mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę Hogwartu

~

Weszłam do Wielkiej Sali gdy nagle dostrzegałam Susan i Blaise'a. Siedzieli przytuleni do siebie. Zauważyli mnie i podeszli.

- Isabel ty żyjesz! - ucieszyła się dziewczyna i przytuliła mnie

- Tak się martwiliśmy - potem kolej była na Zabiniego

- Nic wam nie jest? Jesteście cali?

- Cali i zdrowi kochanie. Nie ma takiego zaklęcia, które by nas pokonało - zaśmiał się Blaise a ja mimowolnie się uśmiechnęłam

- Ten koszmar się już skończył Isabel. Wszystko będzie dobrze - Susan ponownie mnie przytuliła bo widziała moje roztrzęsienie

- Chce iść do swojego dormitorium - odparłam kładąc głowę na ramieniu dziewczyny a ta skinęła

~

Z pomocą moich przyjaciół dotarłam do dormitorium. Chcieli wejść ze mną ale wolałam być sama. Chciałam się spakować i jak najszybciej wyjść z tąd.

- Napewno nie chcesz żebym pomogła ci się spakować? McGonagall powiedziała, że każdy może wyjechać z Hogwartu kiedy chcę i że ten rok już się skończył. Może chociaż poczekasz do jutra?

- Nie wiem czy będę w stanie tutaj zostać jeszcze jeden dzień - odparłam smętnie

- Proszę Isabel. W takim stanie cię stąd nie wypuszczę. Odpocznij i jutro wszyscy wspólnie wyjedziemy stąd.

- Dobrze

- Dziękuję. Gdybyś czegoś potrzebowała to my zawsze przy tobie  będziemy - dodała wychodząc z mojego pokoju a ja kiwnęłam tylko głową i zamknęłam dzwi.

Zostałam sama w ciemnym głuchym pokoju. Podeszłam do szafy, którą po chwili otworzyłam. Znalazłam tam kilka koszul Draco oraz jego strój do Qiudicha. Wzięłam je i włożyłam do walizki. Potem podeszłam do biurka, na którym leżał pergamin i pióro. Przypomniałam sobie jak siedzieliśmy z Draco przy tym biórku wieczorami i odrabialiśmy zadania a raczej ja odrabiałam. Draco albo mi przeszkadzał albo wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Czasem mnie to irytowało ale kochałam go za to. Obok biórka było wielkie okno. Kochałam przez nie patrzeć na gwiazdy z Draco. Pokazywałam mu Wielki Wóz a on śmiał się ze mnie, że mam na tym punkcie obsesję. I w końcu łóżko na którym usiadłam. Takie miękkie i delikatne. Pachniało moim blondynem. Gdy już chciałam się na nim położyć coś zaszeleściło mi w kieszeni. Sięgnęłam ręką i wyciągnęłam kartkę. Zwykły brudny pergamin, który nie wiem jakim cudem znalazł się u mnie w kieszeni. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.

Moja droga Isabel

Pewnie gdy to czytasz ja już jestem martwy. Nie miej mi tego za złe ale dałem ten list Draco aby to on ci go wręczył. Chciałem żebyś czytając ten list miała kogoś bliskiego przy sobie. Nigdy nie sądziłem, że jestem w stanie kogoś tak bardzo zranić ale się myliłem. Zdaniłem ciebie i chociaż może nie masz już mi tego za złe to moje wyrzutu sumienia jednak mnie nie opuszczają. Po śmierci matki zamknąłem się w sobie i nie potrafiłem się odnaleźć. Dopiero ty dałaś mi siłę na podniesienie się i życie dalej. To dzięki tobie jestem teraz szczęśliwy pisząc ten list. Proszę cię nie płacz po mnie. Nie zrób tego błędu, który ja popełniłem. Żyj dla nie pełnią życia. Jesteś bardzo dzielna i taka pozostań. Ufaj swojemu sercu bo ono nigdy cię nie zawiodło i nie zawiedzie. Mam nadzieję, że Draco będzie dobrym mężem bo inaczej czeka go sroga kara z ręki panny Snape. Pamiętaj, że zawsze jestem obok ciebie i twoja mama też. Kocham cię i zawsze będę.

Twój tata

Przeczytałam ostatnie słowa i po chwili krzyknęłam na cały głos. Wszystkie emocje puściły parę a ja już nie umiałam ich kontrolować. Tak bardzo chciałbym móc teraz przytulić rodziców. Powiedzieć im, że też ich bardzo kocham. Powiedzieć, żeby mnie nie zostawiali, żeby chociaż oni zostali ze mną.

Zostałam sama. Ojciec obiecywał że mnie nie zostawi ale zostawił. Draco też zostawił. Chociaż nie mam mu tego za złe bo sama kazałam mu uciekać. Nie sądziłam jednak, że to wszystko tak się stanie. Jedyne czego teraz pragnęłam najbardziej ma świecie to po prostu rzucić na siebie obliviate i zapomnieć o tym całym bólu. Jednak nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam zapomnieć o ojcu. Nie chciałam zapomnieć o moich przyjaciołach i o cudownych chwilach spędzonych z nimi w Hogwarcie. Nie chciałam zapomnieć o Draco...

Z tego smutku i płaczu nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się nagle w nocy i spojrzałam na puste miejsce obok mnie. To pierwsza noc, którą śpię bez Draco. Bez jego ciepłego ciała, bez jego oddechu, bez jego ciepłych rąk, które zawsze głaskały mnie po włosach. Czułam pustkę wokół siebie jak i w sobie. Gdybym tylko wiedziała gdzie teraz jest Draco od razu bym się do niego deportowała i już nigdy nie pozwoliła mu odejść.









Przedostatni rozdział 🥺
Jakoś tak dziwnie mi z tą myślą...


Imperious ( Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz