Trey
dziesięć lat wcześniej
- Harrison, proszę!
- Zwracaj się do mnie jak należy, szczeniaku!
- Błagam, panie! Niech się pan nade mną zlituje!
Splunąłem krwią na podłogę. Byłem wykończony. Nie sądziłem, że po dołączeniu do mafii jeszcze kiedykolwiek najdzie mnie ochota na popełnienie samobójstwa, ale to był właśnie ten moment.
Mój szef rozkazał mi przejść chrzest, dzięki któremu mógłbym wejść do mafii. Wcześniej zabiłem już człowieka, uprzednio go torturując, ale nie można było zostać rasowym zabójcą, jeśli choć raz nie doświadczyło się tortur na własnej skórze. Tak przynajmniej mawiał Harrison. Nie widziałem w jego słowach za grosz prawdy, ale musiałem mu się podporządkować.
Harrison kazał dwóm facetom podwiesić mnie za nadgarstki pod sufitem. Kajdanki boleśnie obtarły mi skórę, ale starałem się być dzielny. Musiałem to jakoś przetrwać. Wierzyłem, że szef nie zamęczy mnie na śmierć. Może był bezdusznym draniem, który ludzi zabijał bez skrupułów, ale swoich podwładnych traktował jak synów. Gdybym był ojcem, nigdy nie skazałbym własnych dzieci na takie cierpienia, ale Harrison najwyraźniej miał inną wizję dyscyplinowania dzieciaków.
W moje zmęczone plecy po raz kolejny trafił bat. Krzyknąłem, wyginając się w łuk. Posłałem Rickowi zbolałe spojrzenie. Mój mafijny przyjaciel stał w rogu, krzyżując ręce na piersi. Przypatrywał mi się z litością, ale nie mógł mi pomóc.
- Nauczysz się, czym jest ból, chłopcze. Każdy z nas, chcąc dołączyć do mafii, musi przez to przejść. Dasz radę, Trey. Jestem z ciebie taki dumny.
Kolejne jęki zagłuszały rozmowy mężczyzn znajdujących się w piwnicy. Byłem spocony i zapłakany. Rick w końcu się nade mną zlitował i wsadził mi do ust knebel. Mogłem na nim zacisnąć zęby, aby łatwiej znieść ból.
Harrison mnie nie oszczędzał. Torturował mnie, jakbym był jego ofiarą. Wiedziałem, że przez wiele dni nie będę mógł samodzielnie chodzić. W każdej chwili mogłem zrezygnować ze stania się członkiem mafijnej rodziny, ale Rick wiedział, co robi. Widział, że jestem na skraju wytrzymania i wsunął mi do ust knebel nie tylko, abym mógł łatwiej znieść tortury, ale również dlatego, abym w cierpieniu nie wykrzyczał słów, których później zapewne bym żałował.
- Dzielnie się spisałeś, synu.
Mój szef pomógł facetom rozkuć moje ręce. Upadłem w przód, lecz Harrison w porę mnie chwycił. Uczepiłem się go resztkami sił. Oddychałem ciężko i płakałem. Mężczyzna zdjął mi knebel i położył dłoń na moim karku. Oparł swoje czoło o moje.
- Jestem z ciebie dumny, Trey. Możesz oficjalnie zostać członkiem naszej rodziny. Wiem, że dużo cię to kosztowało, ale naprawdę jestem z ciebie cholernie dumny.
Harrison wyszedł wraz ze swoimi pomagierami, a ja zostałem sam z Rickiem. Położyłem się bezsilnie na boku piwnicznej podłogi. Była zimna i brudna od krwi ofiar, ale się tym nie przejmowałem. Nie dbałem również o to, że byłem nagi. Pragnąłem jedynie ciepła łóżka i poczucia bezpieczeństwa.
- Zajmę się tobą, bracie.
Rick wziął mnie na ręce. Było mi wstyd, że wszyscy na korytarzach widzieli mnie w tym stanie. Byłem zakrwawiony i zmasakrowany. Na piersi i plecach miałem wiele ran. Również na udach. Na szczęście szef oszczędził mojego krocza. Nigdy nie zostałem w nie uderzony i wierzyłem, że tak pozostanie.
Mój przyjaciel zaniósł mnie do łazienki. Posadził mnie na podłodze prysznica. Zadrżałem, czując zimne kafelki na poranionych plecach.
Rick zdjął koszulkę i wszedł do kabiny. Wziął do ręki słuchawkę prysznica i włączył zimną wodę. Nie była tak zimna, aby jeszcze bardziej mnie bolało. Rick wiedział, co robi. Takich ran, jakie otrzymałem na torturach, nie można było traktować przesadnie zimną ani gorącą wodą.
CZYTASZ
Incapacitated
Mystery / ThrillerYvaine chodzi z Jakiem od trzech miesięcy. Dziewczynę niepokoi tajemniczość chłopaka. Jak się okazuje, Jake okłamywał ukochaną od początku. Sprzedaje Yvaine mężczyźnie, który zamienia jej życie w piekło. Każda decyzja będzie miała konsekwencje. Każ...