11

8.4K 220 6
                                    

Trey

Po wyrzuceniu Ryana na zbity pysk, wróciłem do domu. Wychyliłem szklankę whisky, ale nie chcąc za bardzo się upijać, odstawiłem alkohol. Byłem w końcu odpowiedzialny za drugiego człowieka i musiałem zrezygnować z używek.

Idąc w stronę pokoju, w którym zostawiłem Yvaine, natknąłem się na Jericho.

- Szefie, chciałem powiedzieć, że jest mi niezmiernie przykro. Nie wiedziałem, że Ryan Suggs był w domu. Zabrałem Yvaine do ogrodu, aby się zrelaksowała, a gdy wróciliśmy do domu...

- Jericho, nie przepraszaj.

Brunet spojrzał na mnie pytająco. Jericha ceniłem najbardziej ze swoich ochroniarzy. Był ze mną od ośmiu lat. Pracował dla mnie odkąd skończył osiemnaście lat. Osobiście wyszkoliłem go na mordercę, więc traktowałem go jak swoje dziecko w tej kwestii. Był mi lojalny i ufałem mu bezgranicznie.

- Ale szefie...

- Dziękuję ci za to, że zaopiekowałeś się Yvaine, gdy mnie nie było - zacząłem, uśmiechając się do niego z wdzięcznością. - Sam nie wpadłbym na pomysł, aby zabrać ją do ogrodu. Nikt się nie spodziewał, że Ryan tu wtargnie, a tym bardziej, że spotka Yvaine. Na szczęście wbiłem mu trochę rozsądku do głowy i jestem pewien, że następnym razem dwa razy pomyśli, zanim coś umyślnie spierdoli.

Jericho uśmiechnął się prawie niezauważalnie. Czuł niechęć do pokazywania uczuć, a ja nie mogłem go za to obwiniać. Przygarnąłem go z ulicy. Podobnie jak ja, był bezdomny przez kilka lat. Z tą jednak różnicą, że jego rodzice zmarli i został sam. U mnie nie było tak kolorowo.

- Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym zapytać cię o coś jeszcze.

Zatrzymałem się, choć byłem już w połowie drogi do pokoju zabaw.

- O co chodzi?

- Wiem, że nie mam prawa wtrącać się w to, co robisz z Yvaine, ale uważaj na nią. To delikatna osoba. Nie wiem, co wydarzyło się między wami dziś rano, choć się tego domyślam. Yvaine bardzo to przeżywa, szefie. Pokaż jej, że jest cudowną dziewczyną i nie powinna wstydzić się tak prozaicznych czynności jak bliskość.

Zmarszczyłem brwi, mierząc Jericha wzrokiem z góry do dołu.

Nie rozumiałem, co dziś się między nimi wydarzyło. Owszem, Jericho opiekował się Yvaine, gdy mnie przy niej nie było, ale czy zdążyła mu zaufać na tyle, aby powiedzieć mu, że rano ssała mi kutasa?

Nie. Nawet ona z jej wrodzoną delikatnością nie zrobiłaby tego. Byłaby zbyt zawstydzona, aby zdradzić choć szczegół. Jericho jednak był moim uczniem i potrafił rozczytać człowieka bez wypytywania go. Musiał poznać, że Yvaine była spięta nie z powodu, że ją uprowadziłem, a dlatego, że do czegoś między nami doszło.

Skinąłem głową i bez słowa poszedłem przed siebie.

Otworzyłem drzwi i dostrzegłem siedzącą na brzegu łóżka Yvaine. W ręku trzymała koc, który miętosiła, denerwując się. Zauważyłem, że miała na sobie moją bluzę. Nie uśmiechnąłem się, bo nie chciałem, aby poczuła z tego powodu zażenowanie, ale wyglądała w niej cholernie dobrze.

Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do dziewczyny. Ku jej zaskoczeniu, wziąłem ją na w objęcia. Zarzuciła ręce na moją szyję i objęła mnie nogami w pasie.

Podobało mi się, że się nie rzucała. Może w końcu zrozumiała, że nie robiłem nic, aby ją upokorzyć. Każdy człowiek miał swoją dumę i często nie pozwalała ona ludziom ulec, ale Yvaine była na tyle mądra, aby wiedzieć, kiedy odpuścić. A ja czułem dumę, że zaczynała wierzyć, iż w moim domu nic jej nie grozi.

IncapacitatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz