32

5.4K 148 88
                                    

Trey

Oddech Yvaine przyśpieszył. Dziewczyna przypatrywała mi się z mieszaniną uczuć, a ja nie potrafiłem dojrzeć dominującego.

W końcu zerwała się z łóżka, a ja podążyłem za nią jak łowca. Obezwładniłem ją i rzuciłem na materac. Wszedłem na łóżko, siadając okrakiem na dziewczynie. Wiła się i szarpała, ale ja miałem plan awaryjny. Sięgnąłem po znajdujące się na ramie łóżka skórzane kajdany i sprawnym ruchem przykułem nadgarstki blondynki do wezgłowia.

- Puść mnie, Trey!

- Kuźwa, Yvaine! Dlaczego rzuciłaś się do ucieczki? Chciałaś prawdy i ją dostałaś!

Nie byłem pieprzonym psychologiem, ale doskonale wiedziałem, że Yvaine się mnie wystraszyła. Jeśli myślała, że będąc z nią przestanę być mordercą, tkwiła w błędzie. W mojej krwi płynęła chęć do zabijania i nigdy bym z niej nie zrezygnował. Życie w mafii zobowiązywało do pozbywania się wrogów. Yvaine mogło się to podobać lub nie, ale musiała to zaakceptować.

- Zabiłeś swojego przyjaciela! Zamordowałeś szefa! Jak mogłeś zrobić to rodzinie?!

Yvaine się rozpłakała. Myślałem, że ten etap mieliśmy już za sobą. Widok przerażonej dziewczyny dalej działał na mnie jak afrodyzjak. Krew spłynęła mi do kutasa, który nabrzmiał. Ocierałem się przyrodzeniem o krocze dziewczyny, ale ona była w transie. Nie było szans, abym pobudził ją seksualnie, kiedy była tak przestraszona.

- Uspokój się, dziecinko. Chciałaś się dowiedzieć, kim byłem, więc ci to powiedziałem. Myślałem, że zniesiesz prawdę. Przecież nie tak dawno widziałaś, jak torturuję i zabijam wroga w piwnicy. Jericho musiał ci pomóc, abyś to przetrwała. Zabijanie jest częścią mnie, aniele. Nie pozbędę się tego.

Dalej trzęsła się i płakała, ale przynajmniej przestała na mnie krzyczeć. Gdy była już spokojniejsza, pochyliłem się i zacząłem całować jej dekolt. Rękami błądziłem po jej ciele, ale nie chciałem się zapędzać. Nie liczyłem w takiej chwili na zabawę i wolałem nie robić sobie złudnych nadziei.

Co prawda, Yvaine była formalnie moją niewolnicą. Kupiłem ją i mogłem do woli korzystać z jej ciała, ale nie potrafiłem być tak bezlitosny. Ta dziewczyna oddała mi swoje kruche serce, a ja musiałem je pielęgnować, a nie dążyć do tego, aby zostało roztrzaskane na kawałki. 

- Przepraszam, że zareagowałam tak gwałtownie, Trey.

Podciągnąłem się wyżej. Umościłem się wygodnie między nogami dziewczyny i podparłem łokciami po bokach jej głowy.

- Nie musisz przepraszać, dziecinko. Wiem, że jest ci trudno pogodzić się ze swoim nowym życiem, ale nie usłyszałaś całej prawdy. Kiedyś ci opowiem, dlaczego ich zabiłem, ale na to przyjdzie czas. Wtedy zrozumiesz, że nie jestem takim potworem, za jakiego mnie uważasz.

Yvaine

Siedziałam na podłodze przy nogach Treya. Czytałam książkę, a przynajmniej próbowałam to robić. Mój oprawca rozmawiał z Christianem, który zajmował miejsce na kanapie znajdującej się na przeciwko. Co jakiś czas blondyn na mnie spoglądał, ale jedynie się uśmiechał. Christian sam miał perwersyjne podejście do życia i na pewno nie przeszkadzało mu to, że siedziałam na podłodze, opierając policzek o udo mojego pana.

Mężczyźni rozmawiali o interesach. W końcu porzuciłam czytanie książki i wsłuchałam się w to, co mówili. Trey nie chciał, abym była świadkiem tej rozmowy, ale zagroziłam mu, że wieczorem mu nie obciągnę. 

Trey, rzecz jasna, nie musiał wcale mnie słuchać. Testowałam jego granice i miałam nadzieję, że ich nie przekroczę. Trey w końcu mnie kupił i nie musiał być dla mnie taki potulny, ale cieszyłam się, że nasza relacja z dnia na dzień była coraz lepsza. Zależało mi na tym mężczyźnie i nawet fakt, że był wyszkolonym zabójcą, już tak bardzo mi nie przeszkadzał.

IncapacitatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz