20

5.9K 158 11
                                    

Trey

jedenaście lat wcześniej

Trzymałem nerwowo pistolet w dłoni. Stałem za moim mentorem - Harrisonem - który rozmawiał z jakąś nowojorską szychą mafijnego półświatka. Mój kompan Rick uspokajał mnie wzrokiem. Chłopak był trzy lata starszy ode mnie, ale był w mafii znacznie dłużej niż ja. Miał dług u Harrisona, który musiał spłacić, robiąc swoje w organizacji, ale po spłaceniu go i tak został.

To prawda, że ktoś, kto wstąpi w szeregi mafii, już nigdy z niej nie wyjdzie. Chyba, że martwy.

- Kurwa, Weston. Nie mów mi, że tego nie da się zrobić. Za pieniądze da się zrobić wszystko.

Harrison był coraz bardziej podenerwowany. Mężczyzna miał nerwy jak ze stali, więc to, że się uniósł, nie wróżyło niczego dobrego. Pociłem się w swoim szytym na miarę garniturze, który przez ostatni rok nosiłem niczym drugą skórę. Już wiele razy udowodniłem swojemu mentorowi lojalność, a on odpłacał mi się za nią drogimi ubraniami i wyśmienitym jedzeniem, o którym żyjąc na ulicy mogłem jedynie pomarzyć.

- Przykro mi, panie Harrison, ale naprawdę nie mogę zdradzić, o kogo chodzi. Nie przekupią mnie pańskie pieniądze. Wiem, że ma pan inną wizję świata niż ja, ale...

- Żadnego, kurwa, ale!

Harrison wstał i rzucił się na Westona. Mężczyzna spojrzał z przerażeniem na mojego mentora. Czułem, jak skończy się to spotkanie, ale z całych sił starałem się odpędzić od siebie złe myśli. Harrison uczył mnie, że im mniej będę myślał, tym bardziej efektywny będę.

Mój mentor uderzył Westona w twarz. Za drzwiami usłyszałem niepokojące głosy, ale na czas spotkania nikt nie mógł wejść do środka.

- Zabiję cię, sukinsynie.

- Powodzenia, Harrison. Możesz mnie zabić, ale moi ludzie będą cię ścigać, aż zginiesz. Wówczas spotkamy się w piekle i oboje pogratulujemy sobie zdrowego rozsądku, którego najwyraźniej nam brakuje.

Spojrzałem na Ricka, ale on pokiwał przecząco głową, jakby milcząco mówił mi, abym nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. Nigdy nie wychodziłem przed szereg i starałem się wykonywać poprawnie zlecone mi zadania, ale dalej nie przywykłem do widoku śmierci. Mogłoby się wydawać, że żyjąc w patologicznej rodzinie, a później na ulicy przywyknę do zapachu stęchlizny, widoku krwi i uczucia bezsilności, ale nawet będąc członkiem mafii od ponad roku, nie potrafiłem się z tym pogodzić.

Harrison uderzył lufą pistoletu w skroń drugiego mężczyzny. Weston, który był wpływowym facetem po trzydziestce, zatoczył się i oparł plecami o ścianę. Wstrzymałem oddech, gdy mój mentor wycelował pistoletem w twarz mężczyzny. Bez przeciągania pociągnął za spust, a głowa Westona w jednej chwili eksplodowała. Starałem się nie patrzeć na rozbryzgane na ścianie wnętrzności, ale Harrison kazał mi obserwować swoje ofiary nawet po śmierci. Czasami nie pojmowałem jego wizji świata, ale musiałem się dostosowywać. Harrison był moim panem, a ja byłem tylko jednym z wielu pionków na jego szachownicy.

- Idziemy, panowie. Nic tu po nas.

Rick otworzył drzwi, a ja wyszedłem tuż za nim. Podążałem u jego nogi niczym wytresowany szczeniak. Nic jednak nie mogłem poradzić na uczucie niepewności, które towarzyszyło mi tutaj każdego dnia.

- Jak ci się podobało przedstawienie, Trey?

Harrison objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Z tyłu usłyszałem dobiegające nas krzyki ochroniarzy Westona, ale wszyscy wiedzieli, aby nie stawiać się Harrisonowi. W półświatku mawiano, że jest najbardziej niebezpiecznym facetem i zadzieranie z nim skończy się jedynie śmiercią. Gdybym w dniu, w którym Harrison mnie przygarnął wiedział o nim to, co wiedziałem dziś, nie zgodziłbym się na jego propozycję. Pławiłem się w luksusach, ale moje zdrowie psychiczne było na załamaniu.

IncapacitatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz