Yvaine
Powrót do domu Treya był dla mnie błogosławieństwem. Gdy wkroczyliśmy do środka, niemal padłam z wdzięczności na kolana. Mój mężczyzna obejmował mnie w pasie, co i tak było kompromisem. Wcześniej chciał nieść mnie na rękach, bo uważał, że dalej byłam słaba po tym, co się wydarzyło.
- Zaczynamy przyjęcie powitalne? - spytał Christian, odstawiając walizkę z ubraniami, które kupił dla nas w Nowym Meksyku.
Kiedy u szczytu schodów prowadzących na pierwsze piętro ujrzałam Romero, wyrwałam się z objęć Treya i pobiegłam do ochroniarza. Nogi mi się plątały, ale gdy spotkaliśmy się w połowie drogi, rzuciłam się w jego objęcia.
- Nasza mała królewna wróciła - wyszeptał, unosząc mnie tak, że oplotłam nogami jego biodra. Kilka tygodni temu nie przypuszczałabym, że będę żywić do niego taką sympatię. Na początku myślałam, że Romero za mną nie przepadał, ale cieszyłam się, że nawet z nim się dogadałam.
Gdy mężczyzna odstawił mnie na podłogę, poczułam czyjeś ramię oplatające mnie w pasie. Trey posłał mi gniewne spojrzenie.
- Co to za samowolka, młoda damo? Kazałem ci być grzeczną.
- Inaczej dasz mi karę?
Na twarzy bruneta dostrzegłam cień rozbawienia, ale za wszelką cenę próbował to zamaskować frustracją. Stałam się pewniejsza siebie i nabrałam chęci do flirtowania z Treyem. Rozłąka sprawiła, że zrozumiałam, jak bardzo go kochałam.
- Na karę przyjdzie pora później. Teraz musisz poznać człowieka, który uratował twój tyłek.
W szpitalu przez większość czasu byłam odurzona lekami. Lekarz prowadzący wielokrotnie powtarzał, że nic mi nie było, ale ucierpiałam psychicznie. Dojście do siebie zajęło mi niemal tydzień, a przez ten czas podawano mi różne środki. Trey był przy mnie i wytrzymywał moje bezsensowne wywody. Byłam wściekła, że przez leki nie kontrolowałam tego, co mówię, ale Trey nie miał nic przeciwko temu. Przez cały czas trzymał mnie za rękę i był przy mnie, nawet gdy opowiadałam, z jaką chęcią chciałabym zobaczyć go przywiązanego do łóżka i zdanego na moją łaskę. Aby mnie uszczęśliwić, Trey odpowiedział, że prędzej czy później pewnie do tego dojdzie.
Liczyłam, że stanie się to dziś wieczorem.
Kiedy wkroczyliśmy do jednego z salonów, na kanapie ujrzałam mężczyznę koło trzydziestki. Miał ciemne, zaczesane do tyłu włosy i eleganckie ubranie. Sama miałam na sobie koszulkę i zwykłe dżinsy, więc poczułam się co najmniej nie na miejscu.
Facet wstał na nasz widok i uśmiechnął się. Miał dołeczki w policzkach, co dodawało mu uroku. Nie widziałam wcześniej tego mężczyzny, dlatego przylgnęłam do boku Treya czekając, aż zostaniemy sobie przedstawieni. Od czasu uprowadzenia przez Ryana stałam się mniej ufna do ludzi. Nie dopuszczałam do siebie nawet lekarzy w szpitalu. Trey niejednokrotnie musiał mnie przekonywać, że nie mieli złych zamiarów. Spędziłam kilka nocy płacząc w jego ramię, ale on był przy mnie.
- Aniele, to Julius Falcone. Pomógł mi cię uratować.
Zmierzyłam mężczyznę spojrzeniem od stóp do głów. Zaśmiał się cicho, widząc moje zakłopotanie. Wiedział, że nie wykonam pierwszego ruchu, dlatego podszedł do mnie i chwycił moją dłoń. Przyciągnął ją sobie do ust i złożył na jej wierzchu pocałunek, przez cały czas mierząc mnie uważnie spojrzeniem zielonych oczu. Nogi miękły mi w kolanach na ten widok i to uczucie. Trey głośno odchrząknął, na co wszyscy zanieśliśmy się śmiechem.
To, że byłam z Treyem, nie znaczyło, że nie mogłam podziwiać innych mężczyzn. Na świecie żyło wielu przystojniaków, ale tylko z jednym chciałam spędzić resztę życia. Tylko jednemu oddałam serce i wiedziałam, że w jego rękach było bezpieczne.
![](https://img.wattpad.com/cover/252648108-288-k984056.jpg)
CZYTASZ
Incapacitated
Gizem / GerilimYvaine chodzi z Jakiem od trzech miesięcy. Dziewczynę niepokoi tajemniczość chłopaka. Jak się okazuje, Jake okłamywał ukochaną od początku. Sprzedaje Yvaine mężczyźnie, który zamienia jej życie w piekło. Każda decyzja będzie miała konsekwencje. Każ...