『 ROZDZIAŁ 7 』

2.7K 178 23
                                    

LAVELLE

Deacon ruszył do pracy dopiero około dziewiątej, co nieco mnie zaskoczyło, zważając na to, że nigdy tak późno nie wychodził z domu. Nie pytałam o powód jego upojenia, bo wiedziałam, że rozdrażniło by go to jeszcze bardziej, a i tak był już nadzwyczaj nerwowy. Obserwowałam jak w pośpiechu wypijał filiżankę espresso, po której wypadł z domu, nawet się ze mną nie żegnając. Czułam, że działo się coś złego, ale nie miałam przy sobie nikogo, kto mógłby wyjaśnić mi tę sytuację.

Przeniosłam się do salonu, by wyciągnąć z biblioteczki jedną z książek, którą mogłabym przeczytać. Chociaż każdą z nich przewertowałam już kilkukrotnie, to i tak było to lepsze niż bezczynne siedzenie i wpatrywanie się w sufit.

Byłam już na osiemdziesiątej drugiej stronie Dumy i uprzedzenia, kiedy w domu pojawił się Diego. Otaksowaliśmy się nawzajem wzrokiem, na dłużej zatrzymując się na oczach.

— Dzień dobry, pani McCoy. — Wymówił drugą część zdania, jakby mnie przedrzeźniał.

Nie upomniałam go jednak, a zamiast tego znowu skupiłam wzrok na kartkach przed nosem. Mężczyzna przeszedł do kuchni, przez co zaczęłam obserwować go kątem oka, zupełnie nie mogąc skupić się na czytanej treści. Nalał sobie wody do szklanki z dystrybutora i oparł się o blat szafki, wyciągając przy tym z kieszeni telefon. Uniosłam nieznacznie głowę, zauważając, że marynarka mu się z lekka odchyliła, dzięki czemu zdołałam dojrzeć połyskujący na jego piersi metal. Deacon nigdy nie nosił przy mnie broni, choć wiedziałam, że takową posiadał. W tym momencie chyba powinnam zacząć obawiać się swojego ochroniarza, bo ten obrazek dostarczył mi odpowiednią ilość informacji na temat tego, jak niebezpieczny był, skoro ją miał. Aczkolwiek z drugiej strony wierzyłam, że jego priorytetem była moja obrona i broń nie mogłaby zostać wymierzona w moją stronę.

Jakby wywołany przez moje myśli podniósł głowę i utkwił spojrzenie w moich oczach, przez co zdałam sobie sprawę, że bezceremonialnie mu się właśnie przyglądałam. Kąciki jego ust zuchwale się uniosły i chwilę później jego twarz rozjaśniał łobuzerski uśmiech. Spiorunowałam go wzrokiem i wróciłam do czytania. Spięłam się, gdy usłyszałam jego ciche kroki zbliżające się do mnie. Nie uniosłam głowy nawet wtedy, kiedy tuż przed fotelem dostrzegłam jego czarne spodnie i buty.

Przykucnął, opierając sobie zgięte łokcie o uda, a następnie przejechał ledwo wyczuwalnie palcami po moim odkrytym kolanie, przez co poczułam dziwne gorąco, wypełniające moje podbrzusze. Nie chciałam ujawniać, że deprymował mnie jego dotyk, więc nie zareagowałam. Wciąż go ignorowałam, starając się zmusić Diego do ustąpienia.

— Przestań mnie dotykać — warknęłam w końcu, podirytowana jego zachowaniem.

Wlepiłam w niego mordercze spojrzenie, a przynajmniej miałam nadzieję, że tak ono wyglądało. Zachichotał cicho. Jego twarz aż promieniowała od dobrego humoru.

— Zdecydowanie wolę, gdy pokazujesz charakterek. — Zmrużył oczy rozbawiony. — Jest wtedy o wiele zabawniej.

— Czego chcesz, Diego? — Odepchnęłam jego dłoń, wciąż spoczywającą na moim kolanie.

— Dlaczego miałbym czegoś chcieć?

Przebiegł niespiesznie po swojej dolnej wardze językiem. Wzdrygnęłam się, widząc dziwny przebłysk w jego oczach. Pochylił wtedy głowę na jeden bok i uśmiechnął się szeroko.

— Mógłbyś przestać? — wydusiłam.

— Jak mógłbym zaprzestać czegoś, czego jeszcze nie zacząłem?

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz