DIEGO
— Liczę, że tym razem się nie pomylicie i przywieziecie dokładnie tyle towaru, ile zadeklarowaliście — powiedziałem chłodno, przeglądając papiery z ostatnich dostaw.
— Sergio nawalił, nie zauważył, że...
— Gówno mnie to obchodzi — przerwałem mu, uderzając o blat stołu. — Ma być dokładnie tyle, ile wskazałem, nie obchodzi mnie, co po drodze schrzanicie, bo waszą robotą jest dopilnowanie, by wszystko działało jak w zegarku i dotarło do mnie w nienaruszonym stanie.
Widziałem jak jego grdyka chodziła w dół i w górę, gdy co rusz połykał z przerażenia ślinę.
— Jasne, szefie.
— Następnym razem skup się bardziej, a teraz możesz odejść.
Ukłonił się i chwilę później już go nie było.
— Ściemnia — rzucił tylko Luciano, który przez cały ten czas przysłuchiwał się rozmowie.
— Myślisz, że nie wiem? — mruknąłem, pocierając zarost na policzku dłonią. — Już nie wiem, co mam z nimi zrobić.
— Kulka w głowę i po sprawie — odparł i podniósł się z kanapy. — Szczerze, nie sądziłem, że w Ameryce ludzie są tak niepoukładani.
— Muszę się wyluzować, nim wrócę do domu. Nie chcę, by Lavelle widziała mnie w takim stanie, a tym bardziej Hero, a nie chcę ich unikać. Nie po to ich do siebie ściągałem, by uciekać od nich we własnym domu.
Uśmiech rozjaśnił jego twarz, bo już od dawna nie pozwalałem mu na opuszczanie służby, a tym bardziej na niewinne posiadówki w klubie.
— Chodźmy, nim się rozmyślisz! — pośpieszył mnie, zacierając dłonie i pociągnął mnie w stronę drzwi.
Pojechaliśmy do pobliskiego klubu, który był obsługiwany przez naszych bliskich znajomych. Kolejka przed nim była naprawdę spora, zatem musieliśmy przejść na tyły budynku, by skorzystać z wejścia dla pracowników. Przeszliśmy wąskim korytarzem, aż do sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Nie byłem typem imprezowicza, bywałem w takich miejscach wyłącznie po to, by skosztować bez wyrzutów sumienia nieco alkoholu, a ponieważ ostatnio miałem większy przywilej, co do jego spożywania, to w końcu zamierzałem z niego skorzystać.
Zamiast przepychać się w stronę baru, udaliśmy się dla strefy dla VIPów, a z tamtego miejsca poprosiliśmy kelnerki o drinki. Luciano od razu się rozluźnił, bo na wstępie postanowił zbajerować jedną z nich.
Przysiadłem na kanapie, przyglądając się tłumowi. Pełno było tu ludzi wolnych, młodych i chętnych do zabawy. W swoim życiu nawet nie miałem etapu, kiedy mogłem się tak wyszaleć. Zawsze byłem za coś odpowiedzialny i musiałem mieć głowę na karku. Jeśli nie za Daniellę, to musiałem dbać o matkę, potem musiałem dbać o interesy mojego szefa, a teraz całą famiglię, jak i moją własną małą rodzinę.
— Cóż za refleksje snujesz? — Luciano w końcu opadł tuż obok mnie. — Jeden z ochroniarzy obiecał, że odwiezie cię do domu, ja chyba zostanę tu na nockę. — Wyszczerzył się do mnie jak idiota.
Prychnąłem tylko z dezaprobatą.
— Skoro ty już masz swoją wybrankę, to pora bym i ja kogoś znalazł.
— Chyba klub to nie jest odpowiednie miejsce na szukanie takich osób — wytknąłem.
— Kto wie, może ktoś się jednak znajdzie. — Rozsiadł się wygodnie i rozejrzał wokoło.
CZYTASZ
LAVELLE ✔ || RIAMARE #1
RomansaTOM I SERII RIAMARE Lavelle od samego początku nie miała kolorowego życia. Po tym, jak matka odeszła do kochanka, wychowywał ją jedynie ojciec. W ich domu nigdy się nie przelewało, ale dziewczyna nie narzekała na swoje dzieciństwo. Kiedy poznała Dea...