『 ROZDZIAŁ 11 』

2.3K 165 38
                                    

LAVELLE

Kładłam już kolejną warstwę podkładu, by ukryć zasinienie na prawej kości policzkowej. Skutecznie jednak się stawiało i za nic nie chciało się schować. Przypudrowałam całość, nałożyłam róż i bronzer i w końcu, jako tako, byłam zadowolona. I tak w trakcie imprezy kilkukrotnie będę musiała poprawiać makijaż, bo nie sądziłam, by utrzymał się przez tak długi czas. Odeszłam od toaletki i przeszłam do łazienki, by ukradkiem zajrzeć do męża. Kończył właśnie się golić, a gdy mnie zauważył, spojrzał mi w oczy w odbiciu lustra. Uśmiechnął się lekko, więc odpowiedziałam mu tym samym.

— Dobrze wyglądasz — skomentował.

— Postarałam się.

Wytarł brodę ręcznikiem i odwrócił się do mnie przodem.

— Mam naprawdę piękną żonę.

Postawił kilka kroków i znalazł się tuż przede mną. Poczułam wtedy delikatny zapach jego perfum, które tak bardzo lubiłam. Założył mi kosmyk za ucho, chwycił mój podbródek i uniósł go lekko, bym na niego spojrzała. Wtedy przycisnął swoje wargi do moich, rozpoczynając subtelny pocałunek. Był całkowicie spokojny, opanowany i nie spieszył się. Całował mnie z wielką delikatnością, okazując mi uwielbienie. Położyłam dłoń na jego karku, by przysunąć go bliżej. Jego język wsunął się wtedy głębiej, a rękami chwycił mnie delikatnie za talię. Kochałam tę stronę Deacona – grzeczną, dobrą i pełną miłości. Sprawiała, że nie potrafiłam go nienawidzić i zapominałam o wszelkiej krzywdzie, którą mi wyrządzał.

Odsunął się ode mnie niespiesznie i oparł czoło o moje. Uśmiechał się, patrząc mi przy tym w oczy.

— Chciałbym spędzić cały dzień wyłącznie z tobą, ale niestety tego dnia nie jest to możliwe. — Wykrzywił usta, ciężko wzdychając.

Pokręciłam głową z uśmiechem.

— Jeszcze będziemy mieli czas dla siebie — pocieszyłam go, więc w końcu się rozchmurzył, przytakując.

Musnął po raz ostatni moje czoło.

— Najpiękniejsza.


DIEGO

Czekając na McCoyów przy samochodzie, wypalałem papierosa, by odepchnąć od siebie te pokręcone myśli, które tłukły się w mojej głowie. Zostały im dosłownie cztery minuty do odjazdu.

Ten facet był naprawdę popieprzony z tą swoją dbałością o punktualność, co do minuty. Wszyscy musieli chodzić przy nim jak w zegarku – wchodzić i wychodzić o odpowiednich porach, a także na czas pojawiać się w wyznaczonych miejscach. Cóż, być może to była część jego schematu działania. W końcu dzięki temu minimalizował możliwość zdemaskowania swoich bestialskich popędów przed innymi. Szczerze powiedziawszy zaskoczył mnie taki obrót sprawy. Owszem, wyczuwałem między nimi przedziwne napięcie, ale sądziłem, że po prostu się kłócili. Odkrycie prawdy było dla mnie co najmniej szokujące i już sam nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Nie tego się spodziewałem, kiedy próbowałem rozgryźć tę tajemnicę.

Rozdeptałem końcówkę papierosa na trawniku, gdy drzwi frontowe się otworzyły, a moim oczom ukazało się małżeństwo w eleganckich strojach. Odwróciłem wzrok, nie chcąc być przypadkiem przyłapanym na przyglądaniu się Lavelle. Czemu mi nikt nie powiedział, że była taka ładna? Miałem po dziurki w nosie tej roboty, bo zdecydowanie krzyżowała moje wszelkie plany. Ilekroć ją widziałem, rozmawiałem z nią, czułem się jak jej pieprzony anioł stróż. Krzywda, która jej się działa sprawiała, że mięknąłem i nie potrafiłem działać na jej niekorzyść.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz