『 ROZDZIAŁ 40 』

1.8K 156 34
                                    

LAVELLE

Spacerowałam niespokojnie po salonie, wyglądając czarnego samochodu. Z chwilą, gdy dowiedziałam się, że po dwóch miesiącach Diego postanowił w końcu przyjechać i zająć się nowymi obowiązkami, mało nie wyskoczyłam z siebie. Wiedziałam, że się zgodzi, ale czułam dziwne przerażenie tym, że od teraz będzie tu z nami. Ciężko było mi przyswoić, że będę go widywała, może nie codziennie, ale częściej niż raz na cztery lata.

Hero bawił się na dywanie swoją kolejką, nie wyczuwając zbliżających się zmian. Wtedy zauważyłam w oknie ruch i podbiegłam do niego natychmiast, ściskając w dłoni zasłonę. Przyjechał! O Boże, przyjechał!

Wyskoczyłam jak petarda do drzwi wejściowych, ale zreflektowałam się i wróciłam czym prędzej do salonu. W końcu nie mogłam rzucić mu się na szyję i wyznać mu na starcie, jak bardzo za nim tęskniłam i cieszyłam się, że będzie tutaj mieszkał!

Mój syn podniósł głowę, by przyjrzeć mi się uważnie, więc posłałam mu zażenowany uśmiech, na co ponownie spuścił głowę i wrócił do zabawy pociągiem. Obserwowałam przez okno, jak auto parkowało, a następnie wysiadło z niego dwóch postawnych mężczyzn. Jednego z nich nie znałam, ale widok drugiego przyprawił mnie o palpitacje serca. Zagryzłam wargę i prawnie zemdlałam na widok jego pełnego garnituru, idealnie wystylizowanych włosów, częściowo skrytych pod kapeluszem i powagi na twarzy. Wyglądał tak dostojnie i męsko, że aż nie wierzyłam, iż był to ten sam mężczyzna, który niegdyś kłócił się ze mną i droczył.

Odeszłam od okna w podskokach i przykucnęłam obok synka, by stworzyć przynajmniej pozory tego, iż obecność Diego nie miała na mnie żadnego wpływu. Hero rozczepił tory i na nowo począł je składać, więc mu w tym pomogłam. Drzwi wejściowe otworzyły się, a ja aż podskoczyłam w miejscu. Stukanie butów o posadzkę wzmocniło się i wkrótce w progu pojawili się obaj mężczyźni. Uniosłam wzrok, by zmierzyć się ze spojrzeniem nowego szefa oddziału, a także jedynej istoty, która trzymała moje serce w garści. Był tak przystojny, że niemal zaparło mi dech.

Zdjął kapelusz i przycisnął go do swojej piersi, po czym kiwnął na mnie zaledwie głową, przy czym jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wtedy Hero zerwał się z podłogi i od razu pobiegł do niego z szeroko rozpostartymi rękami.

— Tata! — wykrzyknął, wtulając się w jego nogi.

Oblał mnie zimny pot, bo nie spodziewałam się takiej reakcji po moim czterolatku. Wstałam i szybkim krokiem podeszłam do nich, by odsunąć syna.

— Przepraszam — powiedziałam tylko, chwytając Hero za ramię i przyciągając go do siebie.

— W porządku — odparł spokojnie, choć wyglądał, jakby był mocno spięty.

Przeniosłam wzrok na mężczyznę, który z nim przyszedł. Przyglądał mi się z nieskrywaną ciekawością, a następnie obdarzył tym samym spojrzeniem mojego syna.

— Lavelle. — Wyciągnęłam w jego stronę dłoń.

Jakby chwilę się zastanawiał, czy ją pochwycić, a kiedy Diego skinął mu lekko głową, złapał ją i ucałował jej wierzch.

— Luciano Diotallevi — przedstawił się grzecznie — consigliere dona Santiago Otero.

To zabrzmiało bardzo poważnie.

Przykucnął przed nami i zrównał się wzrostem z moim synem.

— A ty, mio ragazzo, jak masz na imię?

— Heronimo.

Zaskoczyło mnie to, że jego najbliższy człowiek nie wiedział nic o Hero. Zrobiło mi się z tego powodu przykro, bo oznaczało to, iż nawet nie przyznał się do tego, że miał syna.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz