『 ROZDZIAŁ 22 』

2K 161 16
                                    

LAVELLE

 Powoli włożyłam sweterek i poprawiłam włosy.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł byś tam wracała. — Annika skrzyżowała ręce na piersiach i poczęła gładzić dłonią lewe przedramię. — Boję się, że znowu się wścieknie i zrobi ci krzywdę.

— Będzie przy mnie Diego. — Próbowałam ją uspokoić.

Tak naprawdę sama byłam przerażona, ale skutecznie to ukrywałam. Nie chciałam, by Annika widziała tę panikę, bo wtedy martwiłaby się jeszcze bardziej.

— Ale zadzwoń do mnie, gdy tylko się tam pojawisz, okej? I napisz też do mnie, gdy... no wiesz, gdy... wróci. — Przełknęła głośno ślinę.

Skinęłam głową i podeszłam do niej ze sztucznym uśmiechem, by ją przytulić. Minuty dzieliły mnie od opuszczenia tego miejsca, oazy, którą stała się dla mnie ta klinika przez ostatnie kilka dni.

Do sali wszedł Diego, co wskazywało, że musieliśmy już wyjść. Uśmiechnął się do mnie, a ja bez oporu odwzajemniłam mu ten gest. Wydawało mi się, że wszystko się między nami zmieni, odkąd kilka dni temu podarował mi ten pocałunek. Nie powinnam go przyjmować, nawet nie powinnam mu go odwzajemniać i miałam przez to wyrzuty sumienia. Postawa mężczyzny nie wskazywała jednak na to, by bardzo się tym przejmował. Nie poruszał tego tematu i przez ten czas rozmawialiśmy ciągle o różnych i przede wszystkim luźnych sprawach. Postanowiłam zatem, że także nie będę robić z igieł wideł i przejdę do tego na porządku dziennym. W końcu sam powiedział, żebym nad tym nie myślała, bo była to jedynie mała chwila przyjemności.

Ciężko było mi jednak nie myśleć o tym, jak wiele znaczył dla mnie ten gest. Był delikatny, ostrożny i rozważny. Podobało mi się, niełatwo było mi to ukryć przed samą sobą. I uznałam to za nasz mały sekret, którego nie będę nikomu zdradzać. Aczkolwiek problem się pojawiał, gdy Diego się zjawiał, a ja nie potrafiłam powstrzymać mocniej bijącego serca i mimowolnego uśmiechu.

Pożegnałam się z przyjaciółką, zapewniłam ją o tym, że odezwę się, gdy będę na miejscu i ruszyliśmy z moim ochroniarzem w drogę. Gdy przekroczyliśmy bramę mojej posiadłości, spięłam się. Wstrzymałam na chwilę oddech, rozglądając się za samochodem męża. Nigdzie go nie dojrzałam, ale wcale nie wskazywało to na nieobecność Deacona.

Diego otworzył przede mną drzwi samochodu i pomógł mi wysiąść.

— Będzie dobrze — zapewnił, ściskając moją dłoń.

Odetchnęłam głęboko i ruszyliśmy do wejściowych drzwi. Serce waliło mi jak dzwon i miałam ochotę zwymiotować. Strach i przerażenie tak mnie przesiąkło, że automatycznie zaczęłam się trząść. Diego chyba to zauważył, bo zatrzymał się, tarasując mi drogę.

— Weź głęboki oddech — poinstruował. — Nie ma go tu, a nawet jeśli by był, to ja jestem obok. Jesteś bezpieczna.

Zamknęłam oczy i pokiwałam lekko głową. Ponownie ruszyliśmy i wkrótce znaleźliśmy się tuż pod drzwiami. Diego otworzył je kluczem, a następnie wpuścił mnie do środka. Sceny sprzed kilku dni stanęły mi przed oczami, więc mimowolnie chwyciłam mężczyznę za przedramię, by się nie przewrócić. Miałam mroczki przed oczami, a treść żołądka podeszła mi do gardła na widok śladów przemocy, jakie ujrzałam. Zaschnięta krew zdobiła panele razem z treścią żołądkową. Diego odwrócił się do mnie i otoczył moje drżące ciało ramionami. Oddychałam ciężko, a niechciane łzy napłynęły do moich oczu. Ciepła dłoń mojego ochroniarza gładziła moje plecy, dodając mi przy tym otuchy.

— No już. Idź na górę, a ja tu posprzątam.

Zamknęłam oczy i dałam mu się przeprowadzić przez miejsce egzekucji. Ruszyłam na piętro, nawet się za sobą nie oglądając. Byłam wdzięczna Diego, że tak bardzo dbał o mnie.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz