『 ROZDZIAŁ 6 』

2.8K 181 19
                                    

LAVELLE

Około drugiej w nocy zeszłam na parter. Deacon wciąż nie wrócił, co było do niego niepodobne. Zawsze dotrzymywał słowa i rzadko zdarzało mu się spóźniać. Nie natknęłam się także na Diego, co równie mocno mnie zaskoczyło. Miał mnie chronić, gdy mojego męża nie było w pobliżu, a jak widać nie było ani jednego ani drugiego.

Może wciąż nie chciałam rozmawiać z Diego, ale jego obecność przynajmniej sprawiała, że nie czułam się samotna w tych czterech ścianach. Życie w pojedynkę było przykre, szczególnie jeśli miało się obok ludzi, którzy właściwie powinni być przy tobie, ale decyzja zaledwie jednej osoby sprawiała, że tę możliwość mi odbierano i byłam skazana na wyobcowanie.

Wyciągnęłam z szafki herbatę i kubek, a potem nastawiłam czajnik. Gdy woda zaczęła bulgotać, zalałam torebkę z moją ulubioną earl grey wrzątkiem i odstawiłam ją do zaparzenia. Westchnęłam ciężko i zerknęłam na zegar w salonie, który przypominał mi, jak późno już było.

Wyglądałam przez okno wychodzące na tył posesji, sącząc gorący napar, gdy usłyszałam szczęk zamka. Szybko się poderwałam, odstawiłam kubek i wyskoczyłam na korytarz. Moim oczom ukazał się widok półprzytomnego Deacona, który był uwieszony na ramieniu Federico. Dopadłam do nich, starając się wesprzeć mojego przyszywanego szwagra.

— Co się stało? — zapytałam zszokowana.

Fede nic nie odpowiedział. Chwyciłam męża pod drugie ramię, przeszliśmy do schodów i z niemałym trudem wciągnęliśmy go na piętro, a potem do sypialni. Wyczuwałam od niego alkohol, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.

Położyliśmy go na łożu, po czym zajęłam się ściąganiem jego butów i krawata. Rozpięłam mu także marynarkę i pozbyłam się jej. Przykryłam go kołdrą i niepewnie spojrzałam na Federico, który natychmiast odwrócił wzrok i wyszedł z pomieszczenia. Pospieszyłam za nim, chcąc z nim porozmawiać. Zatrzymał się dopiero w kuchni i położył sobie ręce na biodrach. Wyprzedziłam go, by na niego spojrzeć i oparłam się o wyspę, krzyżując pod piersiami ręce.

— Fede, co się dzieje? — Panika rosła we mnie, gdy widziałam jego poważną minę.

— To nieważne. Nie przejmuj się tym.

— To jest ważne, skoro Deacon pije! Nigdy nie doprowadza się do takiego stanu, chyba że w jego życiu dzieje się coś... strasznego.

Pierwszy raz sytuacja taka miała miejsce, gdy straciliśmy dziecko, a drugi, gdy jego ojciec został sparaliżowany.

— Lav, proszę, nie dociekaj. — Znużenie w jego głosie sprawiło, że się poddenerwowałam, bo zwracał się do mnie, jakby próbował odgonić natrętną muchę. — Lepiej powiedz mi skąd te ślady. — Wskazał palcem ranę na mojej wardze.

Wciągnęłam ją automatycznie do buzi, nie chcąc by na nią patrzył. Spuściłam głowę, przez co dostrzegłam malujące się na szyi siniaki odkryte przez zbyt głęboki dekolt. Speszona podciągnęłam szybko koszulkę, przytrzymując ją w pięści tuż przy podbródku.

— Już je widziałem — oznajmił zmęczonym głosem, pocierając dłonią czoło. — Przed kim, jak przed kim, ale przede mną nigdy ich nie ukryjesz, Lav.

Zarumieniłam się i odkręciłam do niego plecami. Przeszłam dalej i sięgnęłam po kubek z herbatą, by się jakoś uspokoić.

— Co się stało z Nilasem? — zdobyłam się na odwagę. — Nie żyje?

Usłyszałam głośny wydech, który wydobył się z jego ust.

— Tak. — Ucieszyłam się, że nie zapytał, skąd o tym wiedziałam.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz