『 ROZDZIAŁ 25 』

2.1K 141 10
                                    

LAVELLE

Mój mąż nie pojawił się ani o północy ani o trzeciej nad ranem, zupełnie jakby podejrzewał, czego zamierzałam się dopuścić tej nocy. Spotkałam go dopiero w kuchni około dziewiątej, gdy na szybko dopijał poranną kawę. Podeszłam do niego, a on pocałował mnie w czoło i posłał blady uśmiech. Był spięty, ale chyba pierwszy raz nie przenosił tej złości na mnie. Coraz częściej zastanawiałam się, czy zostałby taki na zawsze.

— Czy mogłabym spotkać się dziś z Anniką? — zapytałam cicho, nie wiedząc, czy te słowa nie wywołają w nim napadu wściekłości.

Zerknął na mnie zza kubka, który następnie postawił na blacie.

— To wykluczone — odparł twardo.

Drzwi frontowe się otworzyły, więc zerknęłam za siebie, by zobaczyć kto właśnie wchodził. Diego skinął głową do mojego męża i nawet na mnie nie spojrzał. Rozumiałam jego zachowanie, nie chciał wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń.

— Diego ze mną będzie, więc nic mi się nie stanie. — Spojrzałam na Deacona z prośbą wypisaną w oczach. — Potrzebuję kontaktu ze światem zewnętrznym.

— Jest zbyt niebezpiecznie, byś tułała się po mieście. — Pokręcił głową. — Nie chcę cię narażać.

— Pańska żona jest stuprocentowo bezpieczna pod moją opieką — wtrącił się nareszcie Diego. — Nigdy nie pozwoliłbym, by coś jej się stało, nawet jeśli miałbym przypłacić za to swoim własnym życiem.

Widziałam, jak Deacon mierzył go oceniającym wzrokiem. Zerknęłam na mojego ochroniarza, by odczytać jego minę, jednak był nadzwyczajnie opanowany i nie okazywał żadnych emocji.

— Dobrze — mruknął w końcu Deacon, a moje serce podskoczyło wesoło. — Pojedziesz się spotkać ze swoją przyjaciółką.

Mimowolnie się uśmiechnęłam, co od razu zauważył. Przyjrzał mi się uważniej, jakby nie mógł uwierzyć, że właśnie to zrobiłam. W istocie sama w to nie wierzyłam. Tak dawno nie śmiałam się szczerze i nie uśmiechałam przy nim.

Kącik jego ust uniósł się delikatnie, co zdumiało mnie jeszcze bardziej. Podeszłam do niego bliżej i przycisnęłam do niego swoje wargi. Odsunęłam się i dojrzałam, jak lustrował mnie wzrokiem.

— Dziękuję — szepnęłam.

Przełknął ślinę, wciąż patrząc mi głęboko w oczy. Mogłabym się przyzwyczaić do tego nastroju, bo bardzo przypadł mi on do gustu. Może jednak działanie przeciwko niemu było złym wyborem? Może tym samym zniszczyłabym ten zalążek dobroci, który w nim został?

Nie wiedziałam tego równie mocno co tego, czy powinnam pomóc Diego. Wahałam się. Zachowanie Deacona przestało dawać mi powody, przez które miałabym go zdradzić.

Zostawił całus na moim czole, pożegnał się i opuścił dom, pozostawiając mnie samą z Diego. Odwróciłam się do niego i posłałam mu speszony uśmiech. Widziałam w jego oczach zmieszanie i dziwne uczucie, przypominające mi urazę.

— W porządku, Diego — pokrzepiłam go. — Wciąż zamierzam ci pomóc.

Wyraz jego twarzy się nie zmienił. Przerwał kontakt wzrokowy i podszedł do blatu, by zrobić sobie kawę.

— Przygotuj się — mruknął z wyczuwalnym dystansem. — Zadzwonię do Anniki i umówię spotkanie.

Westchnęłam ciężko i ruszyłam na górę, zupełnie nie rozumiejąc zmiany jego nastroju. Na zewnątrz było chłodno, toteż włożyłam spodnie, sweterek i pikowaną kurtkę. Na parterze wcisnęłam na siebie jeszcze ciepłe botki i wyszłam na podjazd, jako że Diego nie zastałam w środku. Stał przy samochodzie, tyłem do mnie. Chyba usłyszał chrzęst pod moimi stopami, bo odwrócił się, gdy tylko stanęłam obok niego. Otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść, a następnie zajął swoje miejsce.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz