『 ROZDZIAŁ 18 』

2K 150 14
                                    

LAVELLE

Chłodna dłoń gładziła moje włosy, zaczynając od czubka głowy, a kończąc na ramieniu. Uchyliłam delikatnie powieki, by ujrzeć przed sobą twarz mojego męża. Posłał mi ciepły uśmiech, gdy zauważył, że się wybudziłam.

— Dzień dobry — powiedział.

Gdy wczoraj wróciłam od taty, odkryłam, że Deacon już nie był na mnie zły, ale też nie wracał do tamtej rozmowy i nie wyjaśniliśmy sobie niczego. Postanowiłam więc również się nie cofać, mając nadzieję, że tym samym nie popełniałam błędu.

— Nie jesteś w pracy? — Zmarszczyłam brwi.

Słońce świeciło już jasno, a promienie przedostawały się przez rozsunięte zasłony do naszej sypialni. Musiałam spać naprawdę długo, co rzadko mi się zdarzało.

— Dziś chciałbym spędzić trochę czasu z żoną. Ostatnio nie mieliśmy zbyt dużo chwil dla siebie i odnosiłem wrażenie, że nieco cię zaniedbałem.

— Czy coś się stało? — zapytałam skołowana. Zbyt dużo dziwnych rzeczy się ostatnio działo.

Pokręcił głową, nie przestając gładzić moich ciemnych włosów. Przysunął się do mnie i przycisnął wargi do mojego czoła.

— Przyszykuj się. Dam ci wybrać lokal i zjemy na mieście.

— I żadnej pracy? — upewniłam się.

— Żadnej pracy.

Kiwnęłam głową, uniosłam się i na krótką chwilę wtuliłam się w jego ciało. Momentalnie otoczył mnie ramionami jak normalny i kochający mąż. To była moja ulubiona strona Deacona. Mogłabym na zawsze się w nim zatracić, tracąc całkowicie czujność. Ale głos rozsądku podpowiadał mi, że sielanka nigdy nie będzie trwała wiecznie, a mój mąż wkrótce zamieni się w okrutnego potwora.

Westchnęłam ciężko, zdystansowałam się od niego i posłałam mu uśmiech.

— Pójdę się ubrać i za chwilę będziemy mogli ruszyć w drogę — poinformowałam z zadowoleniem i wyszłam z łóżka.

Pod bacznym okiem męża zniknęłam w garderobie, a następnie zaszyłam się w łazience. Nałożyłam nieco mocniejszy makijaż, jako że mieliśmy pokazać się publicznie. Rzadko zdarzały się takie momenty, gdy Deacon chciał pokazać się społeczeństwu, szczególnie ze mną u boku. Twierdził, że nie był to dobry pomysł, gdyż ludzie mogliby mnie wykorzystywać jako środek do celu – do uzyskiwania u niego korzyści. Nie ufałam ludziom i nie sądziłam, bym kiedykolwiek miała uwierzyć komuś na tyle, by wstawiać się za nim u męża albo zrobić coś na jego niekorzyść. Deacon był zły, ale jego okrutność ujawniała się sporadycznie, co sprawiało, że w większości był najlepszą i najserdeczniejszą osobą, jaką miałam w swoim pobliżu. Nawet Anastasia nie była mi nigdy tak bliska i nie zwierzałam się jej. Na przestrzeni kilku ostatnich lat Deacon stał się moim schronieniem i z równą łatwością odnajdowałam w jego ramionach otuchę, z jaką on mnie psuł i niszczył. Od zła, krzywdy i bólu się ucieka, a ja zawsze w tej ucieczce biegłam prosto w jego bezpieczne ramiona.

Kiedy tylko zobaczyłam stojącego przy czarnym mercedesie Diego, uderzyły we mnie wspomnienia wczorajszego zdarzenia. Odwróciłam wzrok, nie chcąc patrzeć mu w oczy. Wciąż biłam się w myślach, czy powiedzieć o całym zajściu mężowi, bo nie wątpiłam, by była to jakaś błahostka.

Diego zachowywał się jak zwykle, zupełnie jakby wczorajsza sytuacja nie miała miejsca. Martwiło mnie to, bo sam powinien powiedzieć Deaconowi o zajściu, jakkolwiek by ten nie zareagował. Nilas zawsze spowiadał się ze wszystkiego, bo prędzej czy później mój mąż o wszystkim się dowiadywał.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz