LAVELLE
Moja klatka piersiowa unosiła się w szaleńczym tempie, gdy patrzyłam na obraz zdrajcy. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo i w to, co właśnie odkryłam. Myślałam, że mój mąż był wcieleniem zła, że był najgorszą osobą na świecie, niszcząc mnie za każdym razem, gdy się nade mną pastwił, ale on...? Nie chciałam zastanawiać się nad pobudkami, które nim kierowały.
— Ty...? — wydusiłam z trudem.
Oderwał ode mnie wzrok i przeniósł go na Diego.
— Zabierzcie go stąd, brudzi mi tylko kafelki — rzucił beztrosko.
Wbiłam w niego wściekłe spojrzenie, bo nie podejrzewałam go nigdy o taką okrutność. Federico był ostatnią osobą, którą uznałabym za szkodliwą i zepsutą. Jakże się zawiodłam.
Podczas, gdy zabierali Diego, szeptali sobie przez chwilę coś z Morettim na ucho, po czym równo spojrzeli na mnie.
— Zajmę się nią — mruknął cicho Fede, ale na tyle głośno, bym go usłyszałam.
— Odstaw ją do mojej sypialni — odezwał się Moretti, sprawiając, że zalał mnie zimny pot.
Federico przystanął na chwilę obok niego, ale po chwili kontynuował kroczenie w moją stronę. Chwycił mój łokieć, na co natychmiast się wyrwałam. Złapał mnie wtedy mocniej i posłał mordercze spojrzenie, któremu uległam. Wyprowadził mnie z sali i poprowadził schodami na parter, a następnie na piętro. Byliśmy sami, co nieco mnie zaskoczyło, bo sądziłam, że będą za nami podążać osiłki Morettiego. Zaprowadził mnie do drzwi na końcu korytarza i otworzył je przede mną, wpuszczając mnie do pokoju. Nie był duży, ale pośrodku znajdowało się podwójne łóżko, a po lewo dostrzegłam także drewniane skrzydło, zapewne do garderoby albo łazienki.
Federico zamknął za sobą drzwi, więc odwróciłam się do niego przodem i wbiłam w niego surowe spojrzenie. Nie bałam się go, wręcz byłam wściekła na to, co robił i jak bardzo okazał się podobny do Deacona, a raczej jak stał się jeszcze gorszy od niego.
— Co to ma znaczyć? — rzuciłam. — Ty z nim współpracujesz?!
Przyłożył palec do ust na znak, bym była cicho.
— Nie krzycz, bo ktoś nas usłyszy — wyjaśnił spokojnie.
Przeszedł dalej i usiadł przy niewielkim stoliku kawowym, na krześle. Nie zamierzałam z nim siadać. To, co zrobił, było tak złe, że nie sądziłam, by jego wyjaśnienia jakkolwiek mnie uspokoiły, bym mogła w spokoju spocząć.
— Musiałem to zrobić — powiedział w końcu.
— Co... zrobić? — Przełknęłam ślinę, bojąc się jego odpowiedzi.
Zerknął na mnie przez ramię.
— Zabić ojca... matkę... McCoyów — wyliczał, jakby nie miało to dla niego większego znaczenia.
Odwróciłam się do niego plecami, gdy z moich ust wydarł się głośny spazm. Było mi niedobrze. Podbiegłam do drzwi, znajdujących się w pokoju i z ulgą odkryłam, że była do łazienka. Podeszłam do sedesu i po prostu zwymiotowałam. Wciąż nie przyjmowałam do siebie wiadomości o śmierci Deacona, jakby to wszystko działo się w odległym świecie. Obraz mojego męża nadal istniał w mojej głowie, a myśl o jego śmierci sprawiała, że miałam ciarki na plecach. Nie mogłam po prostu myśleć o tym, że już go nie było.
Podniosłam się z klęczek i podeszłam do umywalki by przepłukać usta. Otarłam spoconą twarz ręcznikiem i spojrzałam na swoje odbicie. Moja koszula i kurtka umazane były we krwi Diego, a z twarzy starł się korektor, który dotychczas ukrywał zasinienia, które pozostały po tamtym incydencie. Wyglądałam naprawdę okropnie.
CZYTASZ
LAVELLE ✔ || RIAMARE #1
RomanceTOM I SERII RIAMARE Lavelle od samego początku nie miała kolorowego życia. Po tym, jak matka odeszła do kochanka, wychowywał ją jedynie ojciec. W ich domu nigdy się nie przelewało, ale dziewczyna nie narzekała na swoje dzieciństwo. Kiedy poznała Dea...