LAVELLE
Dłuższy czas leżeliśmy naprzeciwko siebie, wpatrując się w siebie nawzajem. Ta chwila była dla mnie niezwykła, bo po raz pierwszy ujrzałam w oczach Diego tak wiele uczuć. Nie potrafiłam odwrócić od niego wzroku. Mogłam przyznać, iż właśnie zdradziłam męża, ale nie było to już dla mnie istotne, bo odkryłam, że nigdy nie traktował mnie tak, jak powinien. Mężczyzna leżący obok mnie był bardziej czuły niż mój mąż przez całe cztery lata naszego związku.
Wystarczyło niewiele czasu, bym przy okazji odkryła, iż potrzebowałam zaledwie odrobiny ciepła i bliskości, by zrozumieć, jak ciężko było mi żyć i trzymać się codziennie na nogach. Przy Diego nie bałam się niczego, mogłam upaść bez zastanowienia, a on złapałby mnie i uratował. I wiedziałam, że to samo zrobiłabym w stosunku do niego. Bałam się jedynie tego, że nie wiedziałam, kiedy następnym razem będę mogła go zobaczyć. Nie chciałam, by to był koniec. Diego po prostu sprawił, że odżyłam i nie mogłam pozwolić mu odejść bez prawidłowego podziękowania mu z mojej strony, a na nie potrzebowałam całego życia.
Ubraliśmy się, zerkając przy tym na siebie nawzajem i zabraliśmy moje rzeczy, by Diego mógł odwieźć mnie na lotnisko. Pożegnanie zbliżało się wielkimi krokami, a moje serce pękało z każdym przejechanym kilometrem. Chłonęłam jego widok i zapamiętywałam drobne rysy jego twarzy, bo nie chciałam zapomnieć obrazu mężczyzny, który wyciągnął mnie z piekła zaledwie swoim uśmiechem.
Trzymał mnie za rękę przez całą drogę i zerkał co chwilę w moje oczy. Wiedziałam, że było to dla niego równie trudne, co dla mnie.
Lotnisko znajdowało się jakieś pół godziny drogi od jego mieszkania. Diego specjalnie wybrał dłuższą trasę, prowadzącą z dala od centrum miasta, by nie rzucać się w oczy. Mimo to strach wciąż ściskał moje gardło. Nie byłam pewna, czy uda nam się dojechać na miejsce bez problemów. Właściwie ta cisza i brak zasadzek były podejrzane i obawiałam się, że była to tylko cisza przed burzą.
— O czym myślisz? — zapytał, przerywając milczenie.
Uśmiechnęłam się smutno i wpatrzyłam w widok przed nami. Niektóre drzewa nie miały już żadnych liści, a niebo było pochmurne.
— Chciałabym cofnąć czas. Być może gdybym nie związała się nigdy z Deaconem, obecnie nie byłabym w tak trudnym położeniu. Z drugiej strony, gdyby nie to, nigdy nie poznałabym ciebie. — Spojrzałam na niego, zauważając powagę malującą się na jego twarzy. Uśmiechnęłam się nieznacznie, nie chcąc rozpaczać. — Zatem nie żałuję tego, bo spotkanie cię było jedną z lepszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu.
Zerknął na mnie, ale kąciki jego ust nawet nie drgnęły. Dlaczego musieliśmy znaleźć się w takiej sytuacji? Dlaczego nie mogliśmy być zwykłymi ludźmi, którzy spotkali się na ulicy i po prostu w sobie... zakochali?
— A ja żałuję, że pojawiłem się w twoim życiu, bo jeśli byś mnie nie spotkała, to nigdy nie miałabyś takiego mętliku w głowie. Nigdy nie cierpiałabyś na myśl, że twój mąż nie jest tym, kim zakładałaś, że był i w twoim umyśle wciąż tkwiłby jego wizerunek idealnego męża. Przepraszam, że odebrałem ci tę wiarę w niego.
Uśmiechnęłam się smutno.
— Gdyby nie ty, zapewne już by mnie tu nie było i pewnie nigdy nie wiedziałabym, że wciąż jestem coś warta.
— Zawsze byłaś, Lavelle — zaoponował żywo. — Nigdy nie waż się myśleć, że jesteś bezwartościowa. Każdy ma swoją wartość i dopóki nie krzywdzisz innych i szanujesz drugiego człowieka, twoja wartość jest cholernie wielka.
CZYTASZ
LAVELLE ✔ || RIAMARE #1
RomanceTOM I SERII RIAMARE Lavelle od samego początku nie miała kolorowego życia. Po tym, jak matka odeszła do kochanka, wychowywał ją jedynie ojciec. W ich domu nigdy się nie przelewało, ale dziewczyna nie narzekała na swoje dzieciństwo. Kiedy poznała Dea...