『 ROZDZIAŁ 38 』

2.1K 141 47
                                    

DIEGO

Dość długo nie potrafiłem dojść do siebie po tylu szokujących informacjach, którymi zarzuciła mnie Lavelle. Nie wiedziałem, jak wiele omijało mnie we Włoszech, a teraz nie potrafiłem zdecydować, jak powinienem w tej sytuacji postąpić. Wrócić tam czy nie?

Spojrzenie utkwione miałem w kobiecie leżącej naprzeciwko mnie, która właśnie odkryła przede mną sekrety, które niemal zmiażdżyły mój umysł. Spokój, jaki emanował z jej oczu, sprawiał, że oddychałem z łatwością i nie czułem już tego ucisku w piersi, z którego nawet nie zdawałem sobie sprawy przez te wszystkie lata.

Opowiesz mi coś o nim? przerwałem ciszę, muskając palcami skórę na jej przedramieniu.

Nic nie wiedziałem o tym chłopcu i nie czułem nawet do niego przywiązania. Wręcz obawiałem się go, gdy ujrzałem go na rękach Federico. Mówił i to dużo, co sprawiało, że odnosiłem wrażenie, że już odnalazł mężczyzn, którzy byli jego autorytetami. Nie potrzebował mnie, bo miał u boku Antinorich i Morettiego, którzy traktowali go jak własnego syna.

To bardzo mądry chłopiec. Jak na swój wiek sporo rzeczy rozumie.

Mówiłaś mu o mnie?

Oczywiście szepnęła z uśmiechem. Od samego początku mu o tobie opowiadałam i wychowywał się w wiedzy, że żaden z otaczających go mężczyzn nie jest jego ojcem. Przyjął to do siebie bardzo dobrze i zawsze wszystkim powtarzał, że jego tata jest daleko stąd.

Skinąłem głową i opuściłem wzrok. Począłem bawić się jej palcami, rozmyślając nad tym wszystkim. Było mi źle ze świadomością, że ktoś inny się nim opiekował, ktoś inny pomagał mu stawiać pierwsze kroki i to nie ja usłyszałem jego pierwsze słowo. Byłem zazdrosny na myśl o tym, że świętowali jego urodziny beze mnie.

Lavelle dotknęła mojego podbródka, więc na nią zerknąłem. Uśmiechnęła się pokrzepiająco i przysunęła do mnie bliżej, tak że dzieliło nas tylko kilkanaście centymetrów. Posłałem jej nikły uśmiech, który dość sporo mnie kosztował, bo byłem zbyt mocno przytłoczony obecną sytuacją.

— Chciałbyś do nas wrócić? — wyszeptała niepewnie.

Nie sądzę, bym był na to gotowy przyznałem szczerze.

Posmutniała, ale nie mogła oczekiwać dobrych wieści, po tym wszystkim co się stało.

— Przepraszam, Lavelle. Chyba nie jestem gotów, by wziąć to na swoje barki. To zbyt wiele. Bycie szefem, ojcem i powrót tutaj, oznacza wiele wyrzeczeń. Musiałbym porzucić wszystko, nad czym pracowałem i skupić się na zapewnianiu bezpieczeństwa tak wielu osobom. I wiem, że nie będzie łatwe połączyć te wszystkie sprawy.

Wychowanie dziecka było skomplikowanym zadaniem i z pewnością nie byłem przygotowany na to, by wrócić do Ameryki, dostać w ręce kilkulatka i zacząć uznawać go jako swojego syna. To nie było takie proste. Potrafiłem zabić od ręki i torturować nieznanych mi ludzi, by wyciągnąć z nich interesujące mnie informacje, ale tym prawiłem się od lat. Angelo mnie do tego przygotowywał. Wychowywanie małej istoty nie było czynnością, której mogłem się w tej chwili podjąć. Gdybym dowiedział się o nim na samym początku, może inaczej bym się teraz czuł, ale w obecnej sytuacji po prostu mnie to przerastało. Obawiałem się, że mógłbym go nieumyślnie skrzywdzić.

W porządku, rozumiem to powiedziała w końcu, choć wciąż widziałem w jej oczach smutek.

Nie gniewaj się na mnie, Lavelle. Po prostu nie chciałbym ci dawać nadziei. Nie chcę, byś nastawiła się na to, że wrócę tu i będę świetnym ojcem, bo kompletnie się na tym nie znam i nie chcę burzyć waszego poukładanego życia. To dla mnie zbyt duży szok i nie chcę pod wpływem emocji popełnić jakiegoś błędu. Pozwól mi to przemyśleć.

LAVELLE ✔ || RIAMARE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz