Przyjechałem do domu, bo mama chciała zobaczyć mnie i Jacka. Siedzę w kuchni przy stole i rozglądam się po domu. Nic się tu nie zmieniło przez te wszystkie lata. Na tym samym krześle robiłem lekcje, kłóciłem się z ojcem, jadłem dania mamy i gosposi, kłóciłem się z braćmi o miejsce przy stole. A teraz siedzę tutaj z Jackiem, oboje jesteśmy dorośli i mamy własne życia, a mama dalej jest tą samą mamą, którą była przez te wszystkie lata.– Zrobić wam naleśniki, chłopcy? – mimo, że od ponad dwudziestu lat mieszka a Anglii, ma dalej wyraźny szkocki akcent. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale pamiętam, że tata często się z nią o to droczył i próbował naśladować, ale zawsze marnie mu to wychodziło.
Nie jestem blisko z rodziną od strony mamy, z rodziną taty też nie. Kilka razy byliśmy na wakacjach w Szkocji, a oni kilka razy byli tutaj, jednak dziadkowie nie są najbliższymi mi ludźmi. Mama mówi, że tata jest odbiciem swojego ojca. W końcu przejął niemal całe jego dziedzictwo i zajmuje się wszystkim tym, co on.
– Usiądź, mamo – prosi Jack, bo widzi, że jest zdenerwowana.
Patrzymy, jak patrzy na wolne miejsce, które zawsze było Bena. Tak, z przyzwyczajenia usiedliśmy na tych samych krzesłach, co zawsze, jakby to dalej było nasze miejsce.
– Chciałabym to, jakoś naprawić – mówi – Chodzi mi o Bena – dodaje, jakby to nie było oczywiste – On dalej jest moim chłopcem – mówi coś, co wszyscy wiemy, ale tego nie czujemy – Wiem, że nie zareagowałam tak, jak powinnam, a Ben nie chce ze mną rozmawiać.. – tłumaczy – Wiem, że to Josie, zareagowała, gdy wasz ojciec.. – kręci głową, jakby nie mogła w to uwierzyć – Stałam, jak zamurowana – tłumaczy, chociaż to marne tłumaczenie – Niedługo jest ślub w Szkocji, na który chcę, żebyśmy pojechali wszyscy razem. Ben może zabrać chłopaka, powinien go zabrać..
– I dziadkowi i tacie się to spodoba? - pyta Jack – Dziadek w ogóle wie? – Jack martwi się, jak Ben zareaguje, gdy rodzina po raz kolejny będzie go oceniać.
– Wszystko załatwię – mówi, jakby to było takie proste – Chcę, żebyśmy byli rodziną – przekonuje – Wasz tata chyba też się z tym źle czuje, bo ostatnio dziwnie się zachowuje – stwierdza.
– Widzę staruszka każdego dnia i nie powiedziałbym, że ma wyrzuty sumienia – Jack mówi bez ogródek.
Szturcham go ramieniem, żeby się zamknął.
– Mamo, nie powinnaś najpierw porozmawiać z Benem? Ty? – bo my i tak z nim rozmawiamy.
– On nie chce mnie słuchać. Próbowałam. Powiedział, że póki będę z ojcem.. – nam nie powiedział, że postawił matce taki warunek – To będę taka sama, jak on – może coś w tym jest.
Patrzymy na siebie z Jackiem. Chyba obojgu nam w głowach huczy pytanie „To czemu od niego nie odjedziesz, mamo?", ale co by to znaczyło dla nas wszystkich?
– Wasz ojciec jest dobrym człowiekiem – mówi najbardziej puste słowa świata.
– Czy on w ogóle się przejmuje kimś innym niż sobą? – pytam – Zżera cię to, że twój syn nie chce mieć z tobą kontaktu, a on ma to gdzieś – wyrzucam z siebie.
Nie jestem największym fanem ojca, ale nie jestem też jego największym przeciwnikiem. Biję się za to w pierś, ale nawet nie każdego dnia. Największe wyrzuty sumienia przychodzą, gdy jesteśmy w trójkę, a my z Jackiem opowiadamy coś, co robiliśmy z ojcem.
Dlaczego to robimy?
Dlaczego po prostu nie zerwiemy tego kontaktu?
Czy tak bardzo jest nam potrzebny ojciec w życiu?
CZYTASZ
Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}
FanfictionOjcowie Luke'a I Rowan są przyjaciółmi od zawsze i równie długo ze sobą rywalizują. Żyją w przepychu i bogactwie, bo tak od pokoleń żyły ich rodziny. Każde z ich dzieci ma obowiązek iść na Cambridge, bo to tradycja, a tradycja to najważniejsza z rze...