Staję przed domem, czując, jakby pod nogami miał mi się zwalić cały świat. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego teraz czuję się, jakby wszystko miało się zmienić na zawsze? Ojciec mnie nie zrozumiał, a może nie chciał zrozumieć, a zachował się gorzej niż bym tego od niego oczekiwał. Gdyby Rowan usłyszała, co mu powiedziałem lub gdyby ktokolwiek usłyszał wszyscy zaczęliby we mnie wątpić, w moje uczucie do niej, w mój związek z nią, jakbym podświadomie chciał zadowolić ojca. Dlaczego tak mu to przedstawiłem? Czuję się z tym źle. Czy to znaczy, że chcę mieć z nim więź? Że to jakim był dla Bena, nie miało by dla mnie znaczenia, gdyby mnie akceptował, bo wybrałem kobietę. On jednak w ogóle nie rozumie. Czy ma mnie teraz za geja? Czy pójdzie oświadczyć to ojcu Rowan? Czy wszyscy się teraz dowiedzą kim jestem? Nie przemyślałem tego, po prostu poczułem potrzebę przyznania się, jakby było do czego. Najwidoczniej zawsze szukałem sposobu, aby mnie akceptował. Nie możesz być z Rowan, Luke. Ciesz się, że to Rowan! Jak okropnie to brzmi?Próbuję wyrównać oddech, uspokoić się, znaleźć wytłumaczenie na swoje zachowanie, które nie robi ze mnie podłego dupka, dla którego liczy się tylko komfortowa relacja z ojcem. Nie wiem tylko, czy jestem w stanie się w sobie zebrać, nie obwiniać.
Czy całe moje życie jest nacechowane moim ojcem? Rowan miała racje? Za każdą z naszych decyzji podświadomie odpowiadają nasi rodzice.
Nie, to, co czuję jest moje, tylko moje.
– Nie zapytam cię, czy wszystko okej – słyszę głos Bena za swoimi plecami.
Nie obracam się, nie jestem w stanie.
– Po co cię wezwał?
Biorę głęboki wdech, próbując zebrać się na rozmowę.
– Nie podoba mu się mój związek z Rowan, a ja mu na to powiedziałem, że powinien się cieszyć, że to kobieta, po czym właściwie życzyłem mu śmierci - niby w skrócie, a tak naprawdę reszta wydarzyła się w mojej głowie.
– Czemu do licha nie podoba mu się związek z Rowan? – mówi to tak naturalnie, jakby to była najdziwniejsza rzecz świata nie tylko dla mnie.
Ben wybucha śmiechem.
– Dlaczego naszą pierwszą reakcją jest, czy coś mu się podoba, czy nie?
Drzwi za mną otwierają się po raz drugi i dostrzegam w nich Jacka.
– Czy, co komu się podoba?
– Ojcu nie podoba się mój związek z Rowan – powtarzam po raz kolejny.
– Pieprzyć, co podoba się ojcu – Jack mówi to tak pewnie.
Ben znów wybucha śmiechem.
– I mówi to ten, co jest z nim najbardziej związany.
– Wyrobiłem sobie przy nim gruby pancerz – oświadcza.
– Jesteśmy tak przyzwyczajeni do tego, że ma mu się wszystko podobać, że mówimy i robimy pewne rzeczy nieświadomie – tłumaczy Ben – Cały czas z tym walczę, ale trwało to tyle lat..
– Nie przejmuj się tym, Luke – beztroska Jacka nigdy nie przestanie mnie szokować.
– Powiedziałem mu, że czasem pieprzę też kolesi – może powinienem mu to tak powiedzieć, byłoby bardziej obrazowo i dosadnie – A on nazwał Rowan przykrywką.
– A tak jest?
Nie ma znaczenia, który zadaje to pytanie, ale to uczucie, które pojawia się w moim żołądku sprawia, że zastanawiam się, czy ktokolwiek, łącznie ze mną rozumie kim jestem. Nie odpowiadam im, bo chcę, żeby tkwili w niewiedzy, żeby sami musieli zrozumieć, że moja orientacja to nie wszystko kim jestem.
Rozmowa się ucina, ponieważ mama dołącza do nas na zewnątrz.
– Co się stało, Luke? – pyta tak cicho i łagodnie, że aż mam ochotę krzyczeć.
– Co się stało? Mamo, miałaś z nim porozmawiać! Zrobić z nim coś! Ben się zgodził przyjść, a on rzucił się na Luke'a!
– Tata mówi, że jesteś homo niewiadomo – wypowiada to z rumieńcem na policzkach – Co to właściwie znaczy?
Czy ona chce żyć w tej nieświadomości czy naprawdę nic nie rozumie?
– Chyba sobie żartujesz, mamo – oburza się Jack.
– Myślałam, że jesteś z Rowan, tak powiedział mi Jack, ale czy ty jesteś...
Mój były chłopak nie rozumiał, jak mogę lubić obie płcie, moja mama nie jest w stanie powiedzieć nawet na głos, że jej syn jest gejem, a ja liczyłem, że ojciec.. nawet nie wiem, co ojciec. Może jestem też, jak matka, wolę żyć w nieświadomości.
– Tata nie chce, żebym był z Rowan.
– Przestań go tak nazywać – prosi Ben – Po tym, co nam robi, jak nas krzywdzi..
– To wasz ojciec! – teraz głos matki jest pewny.
– Dlaczego nie możecie pojąć, że teraz jestem z Rowan i tylko to się liczy? – wiem, że to nieco wyrwane z kontekstu, ale tylko o tym jestem w stanie myśleć – Dlaczego nikt mi nie wierzy, że chcę być tylko z nią, bo tego chcę?
– Luke.. – Jack chce mnie uspokoić, kładąc dłoń na moim ramieniu.
– Wierzę ci – stwierdza Ben – Wierzę ci, Luke. Ty zawsze byłeś po mojej stronie. Ja jestem po twojej.
Chcę wrzeszczeć ze wściekłości, a zamiast tego łzy zbierają się pod moimi powiekami. Nie wiem, czego się spodziewałem.
Drzwi od domu otwierają się ponownie i jest tylko jedna osoba, która może przez nie wyjść. Patrzę na ojca, a on patrzy na mnie.
– Masz rozstać się z Rowan i przestać pieprzyć z kolesiami – więc, oboje używamy takich słów – Bądź mężczyzną.
– Pieprz się – chcę to wykrzyczeć, ale ledwo wychodzi mi to przez gardło – Został ci rok uczelni, jak nie zrobisz tego, co mówię nie zapłacę. A teraz koniec tego zbiorowiska beks i wracamy do domu.
– Naprawdę myślisz, że wrócimy po tym do domu? – Ben nie ma nic do stracenia.
– To już akurat nie jest twój dom – zero skrupułów z jego strony.
– Mark! – mama próbuje.. nie wiem, co, bo nic nie robi.
– Chodźmy.
Ruszamy z Benem i Jackiem przed siebie, nie oglądając się na własnych rodziców, tak, jak oni nigdy nie oglądali się na nas.
Dlaczego mama z nim została? Dlaczego nie staje po naszej stronie? Co jest dla niej ważniejsze lojalność do tego pojeba? Może tego nie rozumiem, sam nie do końca rozumiem własną relację z ojcem. Chce mi się rzygać. Jestem już na skraju wytrzymałości.
Nie zapłaci za moje studia.
Rozumiem, czemu Ben i Jack udawali dobrych synów do czasu skończenia studiów. Czemu, więc poszedłem za emocjami?
CZYTASZ
Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}
FanfictionOjcowie Luke'a I Rowan są przyjaciółmi od zawsze i równie długo ze sobą rywalizują. Żyją w przepychu i bogactwie, bo tak od pokoleń żyły ich rodziny. Każde z ich dzieci ma obowiązek iść na Cambridge, bo to tradycja, a tradycja to najważniejsza z rze...