Ten wieczór ma być przyjemny, bo przyjechali do mnie bracia i Nicole. Tom został z małą.
– Nie macie pojęcia, jak się cieszę, że wzięłam sobie ten wolny wieczór – leży rozwalona na mojej kanapie - Nie zrozumcie mnie źle, kocham moją małą, ale..
– Miałaś dosyć pracy na pełen etat?
Jack chyba mówi do w odniesieniu do samego siebie. Nie chce za wiele o tym mówić, ale odkąd tata wie o związku Bena i o tym, że nie jest z Nicole, atmosfera w domu jest nieprzyjemna, a Jackowi się za to dostaje, bo jest na miejscu. Próbuje z nim rozmawiać, ale do ojca mówi się, jak do słupa.
– Trochę tak – pije sok, bo nie może alkoholu, skoro karmi piersią. – Masz tu tak ładnie.. mi ojciec kazał mieszkać na pierwszym roku w akademiku, bo skoro taki jest zwyczaj. Ben ty też tak mieszkałeś.
– Bo chyba to był pomysł mojego ojca, żebyśmy nie zrobili sobie dzieciaka.
Śmiejemy się.
– Kto ci to urządził? Ty sam?
Studiuję zarządzanie, bo też planowałem pracować u ojca. Nie powiem, jednak, że architektura i urządzanie wnętrz mnie nie kręcą.
– No, wydałem kupę kasy.
– Możesz urządzić dom mój i Toma – uśmiecha się do mnie. Chce mnie tym uśmiechem do tego przekonać – Proszę? Nie chcę się użerać z jakimiś obcymi ludźmi..
– Wiesz, że tak naprawdę niewiele o tym wiem? – przypominam.
– Nie wygląda! Chcę mieć taką łazienkę, jak ty masz tutaj!
Nakłoniłem ojca do zakupu mieszkania, a nie wynajmowania.
– Ojciec nie zabrał ci funduszu? – dziwi się Ben.
Od najmłodszych lat rodzice wpłacali na fundusz pieniądze dla nas. Im byliśmy starsi tym wpłacali większe kwoty. Kiedyś Ben i Nicole porównali wpłacane przez nich kwoty. Johny zawsze wpłacał, nieco więcej, niż nasz. Zawsze nas to bawiło.
– Zarabiam sama, dziękuję bardzo – oburza się.
– Mój wyzerował. Powiedział, że jeśli rozum mi wróci..
Ben jest już po studiach, więc nie musi się tym przejmować, bo ma dobrą pracę w firmie informatycznej. Gdyby ojciec zabrał mi pieniądze, musiałbym zacząć się martwić o studia. Nie są najtańszą rzeczą, a w szczególności na tej uczelni, jeśli zdecyduję się na architekturę to będę potrzebował dwa razy tyle.
To kim jestem albo kasa ojca.
Nikt tutaj nigdy mi tak tego nie przedstawi, ale mam to gdzieś z tyłu głowy i gdy mam zły dzień sam jestem na siebie wściekły, o to swoje tchórzostwo.
– Pieprzyć jego pieniądze – mówi Jack.
Znowu się śmiejemy, tym razem jest to śmiech bezsilności. Jack od zawsze chciał kontynuować dziedzictwo ojca, ja po trochu też. Jesteśmy od niego uzależnieni i chyba nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że spora część nas do niego należy.
– Jesteś na nas zły? – pytam Bena.
Ben obraca się w moim kierunku.
– O co?
– Że nie zerwaliśmy z nim kontaktu, że nie wsparłem cię i mu nie powiedziałem o sobie...
– Nie – mówi bez zastanowienia – To nasz ojciec, chciałbym, żeby był kimś innym, ale zarazem, czy to nie jest wszystko, czego on ode mnie chce?
CZYTASZ
Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}
FanficOjcowie Luke'a I Rowan są przyjaciółmi od zawsze i równie długo ze sobą rywalizują. Żyją w przepychu i bogactwie, bo tak od pokoleń żyły ich rodziny. Każde z ich dzieci ma obowiązek iść na Cambridge, bo to tradycja, a tradycja to najważniejsza z rze...