24. Czy teraz będziesz mój?

795 64 8
                                    

Rowan skończyła szkołę. Można by powiedzieć, że w końcu jest wolna od rodziny, ale no nie oszukujmy się, najgorsze dopiero przed nią. W ogóle nie jestem w nastroju na imprezowanie i od miesiąca nic mi nie wychodzi. Kumple z drużyny są wkurzeni, bo zaniżam nasze wyniki. Spędzam godziny na siłowni, ale gdy przychodzi do samego wiosłowania, nie potrafię skupić się tylko na nim. Ben nie przyjechał na imprezę, bo stwierdził, że ma dosyć kłótni z ojcem, a po tym, jak ostatnio Noah obił mu twarz, to jest mu wręcz wstyd i nie chce, żeby ojciec używał tego argumentu przeciwko niemu.

Siedzę przed domem Rowan, mając dosyć ludzi i próśb Nicole, abym spróbował porozmawiać z Kyle'm, ponieważ do siebie pasujemy.

– Tu jesteś – czochra mi włosy i siada obok mnie – Zazwyczaj łapię cię na tych schodach, gdy dzieje się coś niedobrego..

– Zazwyczaj? Masz na myśli drugi raz?

– Jesteś ostatnio taki nieznośny – zakłada okulary na nos, po czym podpiera się łokciami o dalsze schody i wystawia do słońca.

– Po co ci te okulary, skoro postanawiasz się opalać?

– Nie wyglądam tak fajniej?

Zabieram jej okulary i zakładam na swoje włosy.

– Hej! – oburza się i z powrotem po nie sięga, ale blokuję jej rękę – Ale jesteś okropny..

– Po prostu nie mam nastroju na imprezę – tłumaczę.

– Musiało ci na nim bardzo zależeć, skoro tak to przeżywasz. Ja przeżywałam Austina dwie noce, a potem doszłam do wniosku, że to on stracił i znajdę sobie kogoś lepszego...

– Więc, też powinienem tak zrobić?  – może jestem nieco zirytowany, takim spojrzeniem na to. Byliśmy ze sobą dłużej, niż ona i Austin i traktowałem to poważniej.

Patrzy nade mnie z pod rzęs.

– Twoje uczucia, nie moja sprawa.

Wybucham śmiechem.

– Zawsze na tych schodach będziesz mówiła o nie twoich sprawach? – tak zaczęła się nasza przyjaźń.

– Zawsze, czyli po raz drugi? – używa mojego własnego tekstu.

Pstrykam ją w nos.

– Zdecydowałaś, już kiedy powiesz rodzinie? – to najciekawsza tajemnica w rodzinie i coś co sprawi najwięcej kłopotów.

Wzrusza ramionami.

– W sumie to zastanawiam się, czy chcę to zrobić.

– Co?! Czy ja się przesłyszałem? – krzyczę w niebo głosy, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.

– Cambridge to druga najlepsza uczelnia w kraju, po co mam się kłócić z ojcem? Co mi to da? I tak będę na jego utrzymaniu, więc niewiele się zbuntuję.

– Potrzebowałaś niemal roku, aby do tego dojść? – trochę mnie bawi.

Podnosi się do pozycji siedzącej i obraca bardziej w moją stronę.

– Może zwyczajnie chcę być w tym samym mieście, co ty? – o cholera.

Jęczę przeciągle i chowam głowę w dłonie.

– Nie rób tego dla mnie - albo przeze mnie, nie wiem, co gorsze.

– Jesteś moim najbliższym przyjacielem – przypomina – Wszyscy tam się do siebie zbliżacie.

Nie wiem, czy ja szukam drugiego dna w tym, co ona mówi, czy ono faktycznie tam jest.

– Nie uważasz, że zbyt wiele z nas wybrało ten uniwerek tylko z powodu strachu? – nie wiem, czy ją umoralniam, czy może trochę jej tam nie chcę.

Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz