Rowan zachowuje się dziwnie. Nie powinno mnie to dziwić, po tym czego się dowiedzieliśmy, ale ona zdecydowanie się ode mnie odsunęła. Obudziłem się w środku nocy, a jej nie było w łóżku, a gdy tylko wyciągnę do niej rękę ona się odsuwa. Przecież nie jesteśmy pieprzonym rodzeństwem. Nie ma szans, żeby nasi rodzice byli tak zakłamani, żeby pozwolić nam na to. Jej rodzice może nie do końca zdają sobie sprawę z powagi naszej relacji, ale czy to ma znaczenie? Nikt by nie ukrywał chyba tego, że jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. To jak reagował na naszą relację ojciec... nie wiem, czy pogodziłbym się z czymś takim, nie wiem, jak bym z tym żył. Ciężko jest mi w ogóle o tym myśleć. Skupiam się na Rowan i ignoruję własne uczucia. Nie wierzę, że jeszcze kiedyś będę miał dobre relacje z ojcem, nie wiem, czy będę miał jakiekolwiek. Dopiero, co powiedział, że nie zapłaci za moje studia, bo zdarzało mi się też lubić kolesi, a teraz możliwe, że to wcale nie jest największym problemem. Nie. Nie byłby tak okrutny. Jak toksyczne jest to, że wolę, żeby zabrał mi pieniądze z powodu bycia biseksualnym, a nie z powodu, że nie mogę być z Rowan, bo to moja siostra? Chyba zaraz sam zwymiotuję, gdy o tym myślę. Może i to zdjęcie nie obrazuje jej w brzuchu swojej mamy, ale nie jest powiedziane, że to się zakończyło. Myślałem, że moje życie nie może być już większym kłamstwem, ale jednak może.
Jak można być takim chujem?
Johny nie wie?
Jak może być tak blisko z moim ojcem, żeby nie wiedzieć?
To takie chore.
Matka mojej dziewczyny jest też byłą mojego ojca.
Rowan jest w łazience, gdy ktoś puka do drzwi. Nie spodziewamy się obsługi hotelowej, a gdy otwieram drzwi okazuje się, że to nie ona, a mój ojciec, to znaczy Mark, po prostu Mark.
– Jak nas znalazłeś? – oburzam się.
– A myślisz, że czyją kartą Rowan płaci za ten apartamencik? – niczego się po wczoraj nie nauczył i dalej zwraca się do mnie z tą wyższością, jakby pozjadał wszystkie rozumy.
Wchodzi do środka, mimo, że go nie zaprosiłem. Cały czas mu się stawiam, a on cały czas zwycięża, cokolwiek nie zrobię jest ode mnie silniejszy. Czy to dlatego, że on nic nie czuje?
– Zadzwoniłem do Johny'ego i poprosiłem go, żeby mi powiedział, gdzie się zatrzymaliście.
Mówi o Johny'm, jakby to było takie proste, jakby po prostu byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie wiem, czy kiedykolwiek odpowiedział mi na jakiekolwiek pytanie, pomimo to i tak pytam.
– O pozwolenie na pieprzenie jego żony też poprosiłeś? – nie wiem, jakim cudem to wychodzi z moich ust, gdy wypowiadam to na głos brzmi tak, że chce mi się rzygać.
Chyba pierwszy raz w życiu widzę, jak mojego ojca zamurowało. Cały się spina i odwraca wzrok. Po raz pierwszy raz widzę, jak patrzy w podłogę zamiast prosto w moją twarz. Nigdy nie udało mi się go złamać, a raczej nigdy wcześniej.
To milczenie mnie zabija, ale sam czuję, jakbym całą odwagę wykorzystał na to jedno zdanie. Chcę, żeby mi odpowiedział, żeby mi to wyjaśnił, żeby powiedział cokolwiek. Chciałbym, żeby zaprzeczył, bo zawsze potrafił mnie okłamać. Dlaczego nawet nie kłamie?
– To nie twoja pieprzona sprawa – mówi w końcu.
Jest to słaba odpowiedź, ale dalej nie jest zaprzeczeniem.
– Nie moja sprawa? – wchodzę głębiej do pokoju, aby sięgnąć po album – To też jest nie moją sprawą? – otwieram go na miejscu, gdzie jest zdjęcie go i mamy Rowan w ciąży.
– Skąd to... – szok malujący się na jego twarzy dziwi także mnie.
Dlaczego tak dziwnie się zachowuje? Nie znam go takiego.
– Oddaj mi to – warczy na mnie – To nie twoja sprawa! – powtarza.
– Nie moja sprawa?! Mam rodzeństwo, o którym nie wiem i nazywasz to nie moją sprawą?! – wrzeszczę.
– Nie masz żadnego rodzeństwa, o którym nie wiesz! – jego głos się łamie.
– A to? – wskazuję na brzuch mamy Rowan.
Cholernej mamy Rowan.
– Przestań – brzmi wręcz błagalnie, nigdy w życiu nie słyszałem tego tonu.
Dużo jego twarzy nigdy nie widziałem.
– Jak można bzykać te samą dziewczynę, co najlepszy kumpel? – pytam pełen wyrzutów – Jak można robić coś takiego?! Jak przez te wszystkie lata można udawać, że jest się najlepszym przyjacielem kogoś kogo się tak oszukuje! Brzydzę się tobą! – wrzeszczę mu w twarz.
– To on sypiał z moją dziewczyną! Nie na odwrót, kurwa!
Nie wiem, czy brzmi tak, jak zawsze czy inaczej. Zbyt często na mnie krzyczy, abym rozróżniał różne etapy jego furii.
– Josie zawsze była moja!
W momencie, gdy to mówi drzwi od łazienki się otwierają i wychodzi przez nie Rowan.
Teraz to ja nie jestem w stanie się ruszyć słysząc to oświadczenie.
Ojciec zdaje sobie sprawę, co powiedział i patrzy to na mnie to na Rowan.
– Twój cholerny staruszek nigdy nie umiał się pogodzić z tym, że jest ode mnie gorszy. Musiał mieć Josie, więc gdy wszystko się zawaliło. Uratował ją! – prycha – Pierdolony wybawiciel! Josie i tak nigdy go nie kochała!
Patrzę na Rowan, a ona na mnie.
– Twój ojciec to nieudacznik, a wy zawsze kręciłyście się wokół moich chłopaków, jak cholerne przylepy. Myślałem, że w końcu będę mógł być z Josie, a potem wy stwierdziliście, że będziecie razem... – wyrzuca z siebie te obrzydlistwa – Czemu wam ma się udać, a nam nie?
Myślę o mamie i o tym, że przez dwadzieścia kilka lat użerała się z nim, żyła z nim, kochała go, robiła to, co on chciał i jak chciał. Niszczył nas, swoich synów, bo sam nie był szczęśliwy, bo sam chciał coś, co myślał, że jest jego, a wcale nie było. Czy tak zepsuła go miłość do mamy Rowan? Brak bycia z nią? Jak mógł zrobić to mamie? Nam? Czemu wszystkich tak okropnie krzywdzi, skoro sam został skrzywdzony?
Rzucam się na niego, czując potrzebę wyrzucenia tego, co w sobie mam od lat poprzez użycie siły. Chcę go uderzyć. Chcę, żeby mi oddał. Chcę, żeby zrozumiał, jako popieprzone jest to, co mówi.
Musimy być do siebie podobni, bo on jest tak samo wściekły. Kierują nami te same emocje, oboje czujemy, że ktoś nam coś zabrał, że ktoś nas skrzywdził. Przepychamy się. Walczymy i nie ma w tym nic z walki ojca z synem. Rowan krzyczy, chcąc nas rozdzielić, ale wycofuje się widząc, że nie zamierzamy przestać. Musi być we mnie więcej furii niż w nim, ponieważ to ja wykonuję cios, który sprawia, że leje się krew. Ojciec odsuwa się ode mnie.
– To nie z tobą chciałem walczyć – oznajmia łapiąc się za krwawiące miejsce na łuku brwiowym.
Chyba dopiero dociera do mnie, co zrobiłem, bo nie jestem w stanie się ruszyć.
Uderzyłem własnego ojca.
– Nie wierzę, że moja mama pana kocha – Rowan mówi z niedowierzaniem w głosie.
Mark wybucha śmiechem.
– Córeczka tatusia, co?
Ojciec wychodzi, a ja czuję, jakby odpowiedzi, które uzyskałem były gorsze niż się spodziewałem.
****
ludziska, halo, co myślicie???
CZYTASZ
Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}
FanficOjcowie Luke'a I Rowan są przyjaciółmi od zawsze i równie długo ze sobą rywalizują. Żyją w przepychu i bogactwie, bo tak od pokoleń żyły ich rodziny. Każde z ich dzieci ma obowiązek iść na Cambridge, bo to tradycja, a tradycja to najważniejsza z rze...