43. Jestem Hemmings?

461 52 1
                                    

– Nie widziałem nigdzie mojej mamy. Myślisz, że przyjechał sam?

Nie wynieśliśmy się ze Szkocji, a zabukowaliśmy pokój w hotelu. Do tej pory nie rozmawialiśmy, ale to chyba on bardziej potrzebował tej ciszy niż ja. Teraz sam zaczyna rozmowę, a ja nie wiem, co odpowiedzieć. Myślałam, że porozmawiamy o tym, co się tam wydarzyło, a on pyta o mamę.

– Gdy tak o tym pomyślę wszystko zawsze robili samodzielnie. Ojciec miał nad nami twardą rękę, a mama zawsze była słodka i grała z nami w piłkę, uczyła się. Była zupełnie innym rodzicem niż ojciec. Czemu z nim jest? Czemu mu na to pozwala?

Nie wiem, dlaczego nagle zaczął rozważać wszystkie te rzeczy o swojej mamie.

– Chciałbym, żeby ktoś go powstrzymał – mówi cicho, jakby się tego wstydził – Żeby ktoś mu przypomniał, że przecież jestem jego synem, a on pieprzy mi życie, bo jest z nim samym coś nie tak.

– Luke... – kładę dłoń na jego ramieniu i próbuję coś powiedzieć, ale nie wiem, co.

– Co to znaczy, że nie powinniśmy być razem?

– Czy cokolwiek co się dziś wydarzyło ma sens? – odpowiadam pytaniem – Nie wiem, o co im wszystkim chodzi. Mają chorą obsesję na punkcie kontrolowania naszych żyć.

Chcę się przebrać w coś bardziej luźnego. Wystroiłam się do tego śniadania, a teraz jest mi niewygodnie. Chcę się zakopać pod pościelą albo pójść na jakieś dobre śniadanie. Otwieram walizę, a z niej wylatuje księga.

– Co to... – nie zabierałam żadnej księgi, na pewno to nie moje.

– Co do chuja – Luke podnosi ją z podłogi i otwiera.

Niepewnie wyglądam przez jego ramię, aby zobaczyć, co tam jest.

– Chyba znalazłem zdjęcia ze strychu twojej babci.

Czuję, jak zaczynam się trząść, jakbyśmy patrzyli na coś złego.

– Oni... – nawet nie wie, co powiedzieć po tym na co patrzy – Oni naprawdę...

– Byli razem – kończę łamiącym się głosem – Mark i moja mama – łapię się kurczowo jego ramienia, ratując się przed upadkiem – Nie chcę na to patrzeć, Luke! – denerwuję się – Zamknij to.

Całujący.

Przytulający.

Moja matka z jego ojcem z młodości.

Wyglądający jak my teraz.

Są tak do nas podobni, a raczej my do nich, że można by nas pomylić.

Luke mnie jednak nie słucha, jest tak zapatrzony, że obraca jeszcze jedną stronę, a tam...

Nie wytrzymuję tego, co widzę. Biegnę do ubikacji i po prostu rzygam. Nie spodziewałam się, że cokolwiek może mnie tak przerazić, zdruzgotać.

– Rowan – w jego głosie słyszę coś czego nigdy nie słyszałam – Rowan – powtarza moje imię, jakby potrzebował jakiegoś punktu zaczepienia – To nie...

Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać.

– Rowan, nie ma szans, że to ty – stara się mnie uspokoić.

Przestaję wymiotować, ale nie mam odwagi spojrzeć w jego kierunku.

– Skąd masz te pewność? – pytam ocierając łzy, a on chce mi w tym pomóc, tylko, że ja odpycham jego dłoń.

– Popatrz tu jest data.

– Nie chcę na to patrzeć! – oburzam się i odpycham dłonią ten głupi album.

Służba musiała go nam podłożyć!

– Rowan, to nie ty – powtarza jeszcze raz – Patrząc po dacie nie ma szans, żeby to była nawet Nicole – to też byłoby obrzydliwe.

Odsuwam się od ubikacji aż udaje mi się podnieść do zlewu, aby przepłukać twarz zimną wodą.

– Nasi cholerni rodzice zrobili sobie dziecko – mówię to na glos – Gdzie jest to dziecko?

Na zdjęciu mama jest w ciąży. Nie mam pojęcia, w którym może być miesiącu, bo zawsze była szczupła i mogła po prostu szybko mieć duży brzuch ciążowy.

– Do chuja, nasi starzy, Mark i Josie – są dla mnie, jak kompletni nieznajomi. Moja własna mama stała się dla mnie obcą osobą.

– Co zrobili z dzieckiem? – pyta Luke – Co oni... – jest tak samo załamany, jak ja, to nie ma żadnego sensu.

Nasi rodzice byli razem i spodziewali się dziecka. Facet, który nas odprowadzał musiał myśleć, że to któreś z nas było wtedy w brzuchu mojej mamy. Myśleli, że jesteśmy w kazirodczym związku. A co, jeśli tak jest? Co, jeśli Josie i Mark robili to jeszcze później? Jeśli któraś z nas jest tego pojeba? O boże, znowu będę wymiotować.

Jak mogli nam to zrobić?

Czemu się rozstali?

Co się kurwa wydarzyło, gdy byli młodsi od nas i dlaczego teraz są tacy spieprzeni?

Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz