Rowan przyjechała do mnie na tydzień, a przynajmniej oficjalnie na tydzień. Doszła do wniosku, że aby lepiej poznać to miejsce, a raczej od podszewki, bo jako tako już je zna, to zatrzyma się u mnie i sprawdzi, co ją tu wkurza, a co nie.
– Chcę się nauczyć gotować. Emily spędziła całe studia na gotowych rzeczach.
– Ona cały czas studiuje, Rowan.
– Zapominam o tym – kładzie się do góry nogami na kanapie – Studiuje tu już tak długo...
– Podziwiam ją, że chce ratować ludzi.
– Co nie! – to ją budzi do życia – Nigdy bym się nie zebrała na odwagę. To wymaga tyle wiedzy i zero miejsca na błędy.
– Odważna z niej dziewczyna.
– Też tak myślę – podnosi się z kanapy – Gdy tak leżałam, wpadłam na pomysł, aby ugotować makaron ze szpinakiem. Mam dziewiętnaście lat i nigdy nie gotowałam makaronu, czy to nie dziwne?
– Żałosne – rzucam w nią poduszką z fotela.
– Chcesz zrobić pojedynek na lepszy makaron?
Staje w kuchni, prężąc się dumnie, jak paw, mimo, że nigdy tego nie robiła.
– Daj mi instrukcje i sprawdzimy, czy po jednej lekcji będę lepszym makaroniarzem, niż ty.
– Gdyby Włosi cię usłyszeli, że chcesz się nazywać makaroniarzem.
– O kurde! Przecież byłam we Włoszech? Czemu nie poprosiłam ich, aby zdradzili mi ten sekret?
– Nie wiem, ale powinnaś wiedzieć.. – próbuję budować napięcie.
– No co?! – nie jest cierpliwą osobą.
Podchodzę do niej, nie zrywając spojrzenia, ani na sekundę. Mogę przysiąc, że jej pierś zaczyna poruszać się wraz w rytm płytki h oddechów. Zamykam ją w klatce z moich ramion i szepczę do ucha.
– Uwielbiam makaron, ale rurki, żadnego do spaghetti.
Rowan odpycha mnie od siebie, mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.
– Myślałam, że zdradzisz mi, jakąś tajemnice.
– Oj, zaraz zdradzę ci i to wielką. Te na temat gotowania makaronu.
Rowan przewraca oczami, a ja całuję ją w skroń. Całuję ją ostatnio zdecydowanie za często, ale wszystko to powyżej nosa.
Podąża za mną wzrokiem, gdy wyjmuje dwa garnki na wodę i paczkę makaronu, a gdy stoję do niej tyłem, szukając paczki soli, mówi:
– Jestem głupia, że liczyłam na wielką tajemnice, przecież te największe już znam.
– Oxford! Słyszeliście to! – krzyczę, robiąc tubę z rąk – Rowan zna największe tajemnice wszechświata!
– Wszechświata?
– A co? Myślisz, że zaimponują im moje?
– A myślałam, że krzyczysz, żeby dowiedzieli się, że jestem głupia.
– Taki był pierwotny plan, ale w to by chyba nie uwierzyli.
Obracam głowę w jej stronę.
– W rzeczywistości... – zastanawiam się, jak ubrać to w słowa. Jednak to jej chyba nie obchodzi, bo czeka na wszystko, co powiem – Jesteś najmądrzejszą dziewczyną, jaką znam.
– Jestem, jak rating trzy ‚A'.
Przyglądam jej się dziwnie.
– Najlepszy? Najbezpieczniejszy? Co wiesz, bidulku o finansach? – nabija się ze mnie – Nie martw się, kochanieńki – klepie mnie w głowę – Wszystkiego cię nauczę.
CZYTASZ
Cambridge vs Oxford {Luke Hemmings}
Fiksi PenggemarOjcowie Luke'a I Rowan są przyjaciółmi od zawsze i równie długo ze sobą rywalizują. Żyją w przepychu i bogactwie, bo tak od pokoleń żyły ich rodziny. Każde z ich dzieci ma obowiązek iść na Cambridge, bo to tradycja, a tradycja to najważniejsza z rze...