Harry..What!?

2K 122 17
                                    

DOPRAWDY NIE WIEM, skąd bierzecie te niektóre pomysły. - narzekał Harry zatrzymując samochód na czerwonym świetle.:

- Pewnie z Hollywood.

- A więc nie potrafisz zmienić się w nietoperza?

Harry przyciszył muzykę i rzucił urażone spojrzenie.:

- Nietoperz? Daj spokój. Szanujący się wampir miałby się przeobrazić w latającego ssaka!? Czy dobrowolnie zmieniłabyś się w kota, gdybyś miała taką zdolność?

- Nie, nie sądzę. - zahamował przed skrzyżowaniem.:

- Nawet raz? By zobaczyć, jak to jest.?

- Cóż, wampiry tego nie potrafią.

- A czosnek? Czy cię odrzuca?

- Tylko w czyimś oddechu, więc proszę. Nie jedz go.

- A co z drewnianym kołkiem? Czy można cię zabić kołkiem?

- Każdego można zabić kołkiem. Ale tak - tu akurat prawda. Właściwie to ugodzenie kołkiem w samo serce jest jedynym skutecznym sposobem na zabicie wampira.

- Mhm, tak, jasne.

- Żeby zaoszczędzić ci czasu, kochanie, dodam, że nie śpimy w trumnach. Nie śpimy do góry nogami. No i, oczywiście, jak pewnie zauważyłaś, nie rozpuszczamy się na słońcu. Jak można by było wieść normalne życie, unikając światła dnia?

- A więc życie wampira jest dość nudne.

- Pozwól, że zaryzykuję i poruszę niebezpieczny temat; jeszcze raz za to przepraszam, ale kiedy pokazałem ci kły i napiłem się twojej krwi, czułem twoje przerażenie. Właściwie zareagowałaś dość gwałtownie na ich ostrość. Zazwyczaj ofiara czuje pożądanie, gdy ją gryzę, ale z tobą jest coś nie tak. - Harry spojrzał na mnie, a na jego twarzy dostrzegłam ten cwaniacki uśmieszek.:

- Może Ty mnie nie podniecasz?

- Nie podniecam? Kochanie, nie oszukasz mnie. Wiem, że pragniesz mnie tak samo mocno, jak ja ciebie.

- Nie. - zaczęłam powoli.: - A nawet jeśli tak jest to..

- To co? - Chłopak spoważniał.:

- Wracając do kłów. Nie wierzę, że są prawdziwe. A to, że piłesz moją krew to moja chora halucynacja... - powiedziałam umiejętnie zmieniając temat. Harry skręcił na pobocze.:

- Och, Annabello.. Nie sądziłem, że spodoba ci się ugryzienie. Ostatnim razem spanikowałaś.

- Nie potrafisz tego powtórzyć, prawda? - rzuciłam mu wyzwanie.:

- Bo to była sztuczka.

- Nie prowokuj. Chyba, że naprawdę chcesz się przekonać. Bo potrafię to zrobić i zrobię.

- Dalej, nie daj się prosić.

- Jak sobie życzysz. - Harry odwrócił się do mnie, obnażył zęby... i niemal uderzyłam głową o szybę w oknie. Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.:

- Nie uciekaj ode mnie. - uśmiechnął się przebiegle i mnie pocałował. Znów poczułam te motyle w brzuchu.:

- Nie masz się czego bać. Nic Ci nie zrobię, Miłości.

Patrzyłam jak Harry ostrożnie kładzie ręka na moim policzku, śledząc kolejny jego każdy ruch.  Wolną ręką przeczesał palcami swoje loki zgarniając je z twarzy powodując że moje serce zaczęło walić ze zdwojoną siłą.

Jego perfekcyjna twarz znajdowała się blisko mojej. W pewnym momencie przybliżył się,  nie pozostawiają między naszymi twarzami żadnej przestrzeni. Jego usta przywarły do moich po czym się odsunął i powtórzył to kilka razy.:

- Imponujące. - wyszeptałam, a Harry uśmiechnął się, przy tym ukazując dołeczka.:

- Przeczytałaś choć raz książkę, którą Ci dałem?

- O Boże, tylko nie to. - wróciłam do poprzedniej pozycji. Zaczęłam stukać palcami o deskę rozdzielczą. Czułam jego narastającą frustację. Coś szybko zmienia mu się humor..

- Tak, właśnie "to".- zaczął, włączając się do ruchu.:

- Gdybyś przeczytała ten poradnik, wiedziałabyś, że mężczyźni naszego gatunku uzyskują zdolność wysuwania kłów w wieku dorastania. Dzieje się to, kiedy jesteśmy bardzo rozzłoszczeni. Albo.. podnieceni.

- A więc chcesz powiedzieć, że "kły" są, jak..- już chciałam powiedzieć "erekcja", jakby to było słowo z mojego codziennego zasobu. Jednak nihdy w życiu nie wypowiedziałam go jeszcze na głos i nagle odkryłam, że nie potrafię. Harry jednak zrozumiał.:

- Tak. Właśnie tak. Na początku zjawisko to występuje często, raz za razem, niespodziewanie. Ale z czasem staje się łatwe do kontrolowania. Kobiety również potrafią wysuwać kły.

- Doprawdy? Ja tego nie potrafię, a jestem niby arcyważną wampirzycą. - zaczęła poważnie, ale Harry miał na to odpowiedź.:

- Jesteś ważna dla mnie. A jeśli chodzi o kły... Najpierw muszę cię ugryźć i dać do wypicia moją krew. To wielki przywilej dla mężczyzny, jeśli może jako pierwszy ugryźć swoją narzeczoną.

- Nie zaczynaj...

Chłopak skręcił do centrum handlowego.:

- Nawet żartem. Skończyliśmy z tym tematem.

Harry przekrzywił głowę.:

- Skończymy, jeśli ja wyrażę na to zgodę. Kochanie, ja dopiero się rozkręcam. - odpowiedział z błyskiem w oku, jednocześnie parkując samochód.:

- A co z lustrami? Będziemy widzieć twoje odbicie? - zadałam kolejne pytanie, na co Harry rozmasował sobie skronie.:

- Czy nie chodziłaś w szkole na fizykę? Nie znasz podstawowych zasad odbijania światła?

- Oczywiście, że znam. Żartowałam tylko.

Harold wyjął kluczyk ze stacyjki.:

- Więc powiedź tak szczerze. Dlaczego wampiry są takie wspaniałe?

Styles oparł z powrotem głowę o siedzenie i zaczął wpatrywać się w grubą wykładzinę na suficie samochodu, jakby szukał tam inspiracji albo uspokojenia.:

- Jesteśmy najpotężniejszą rasą nadludzi. Natura obdarzyła nas wyjątkową siłą i gracją. Posiadamy bogatą tradycję. Mamy ogromne zdolności mentalne. Potrafimy komunikować się bez słów, jeśli oczywiście zachodzi taka potrzeba. Panujemy nad mroczną stroną natury. Czy to dla ciebie wystarczająco "fajne"?

Złapałam za klamkę.:

- Więc po co pijecie krew, Haroldzie?

Harry odetchnął głęboko, otwierając drzwi po swojej stronie.:

- Po co o to pytasz? Przecież jest tyle innych ważnych rzeczy niż to.

Zarzuciłam temat. Mój umysł za bardzo martwił się czymś innym. Chłopak pospiesznie wyszedł z auta, a ja przyglądałam się każdemu z jego ruchów. Otworzył moje drzwi i powiedział powoli.:

- Zapraszam na zewnątrz.

- Ale odpowiedź mi.. - przerwał.:

- Annabello, nie chcesz bym stracił cierpliwość.

O co mu znowu chodz!? Zanim zdążyłam zareagować, złapał mnie za rękę i wyciągnął z samochodu. Z hukiem zamknął drzwi i oparł mnie o nie swoim ciałem. Wbił się w moje usta z wielkim zapałem. Jego smak i dotyk na biodrach przyśpieszył oddech. Całując moją szyję, dobrze zapamiętał, gdzie jest mój czuły punkt. Co się dzieje!? Wplatając palce w jego włosy odchyliłam głowę, aby powiększyć powierzchnię całusów. Jego ciepłe wargi dotykające skórę przyprawiały mnie o przyjemny dreszcz, a z moich ust można było usłyszeć cichy dźwięk.:

- Gdzie najpierw?

Harry oderwał się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.:

- Victoria Secret.

od autora:
No w końcu napisałam! Za 6 razem.. Mam nadzieję, że jest wystarczająco dobry, ale proszę o szczere opinię, gdyż nie wiem czy pisać dalej.. Kocham was i wierzę, że napiszecie szczerą prawdę co do ff i tego rozdziału. Do zobaczenia.

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz