Próbowałam otworzyć oczy, ale bez skutku. Leżałam niczym we mgle, na wpół śpiąc, na wpół przytomna. Wreszcie uniosłam powieki, wystarczająco, by zobaczyć, że nie jestem sama, że w pomieszczeniu jest z mną Matthew. Był bez koszulki. Pochylał się nad czymś w rodzaju "figurki". Usłyszał, że się obudziłam, ale nie odwrócił się.:
- Śpij dalej.
- Co się stało? - zapytałam, wstając krzywiąc się lekko z bólu. Nawet się nie wyprostował.:
- Powinnaś leżeć...
Zbliżyłam się do niego.:- Odwróć się.
- Nie.
- Matthew. - powiedziałam łagodnie i położyłam mu dłoń na plecach. Mięśnie chłopaka napięły się i zadrgały. Poraziła mnie świadomość, że może - ale tylko może - płakał. Albo próbował się powstrzymać. I mu to nie wychodziło. Pochyliłam się obok niego i odgarnęłam mu włosy z twarzy.:
-P..Przyniosę.. a..ap..apteczkę.
- Nic mi nie jest. - odezwał się powoli i spokojnie.:
- Zaraz wracam. - Zatrzymałam się na moment przy drzwiach i zerknęłam przed ramię. Matthew drżał. Byłam świadkiem jego załamania. Co się wydarzyło, że tak się tym przejął? Zamknęłam cicho drzwi i pobiegłam z powrotem do swojego pokoju. Jeśli można to nazwać biegiem.
^^
Po chwili wracałam z apteczką w ręku. Kiedy weszłam do pokoju, Matthew leżał na łóżku. Ujrzawszy mnie, zapalił lampkę nocną. Usiadłam obok , a chłopak odwrócił twarz do ściany. Widziałam wyraźnie, że jest nieźle poturbowany. Miał rozciętą wargę, a pod okiem zaczęły się tworzyć ciemne sińce.:
- Nic mi nie jest, lepiej zajmij się sobą. - ponowił zdecydowanym głosem. Skrzywił się jednak, kiedy przemyłam jego zranioną wargę spirytusem.:
- Mam na ten temat inne zdanie. - odparłam, nie przerywając czynności.:
- Chyba nie jestem najlepszym obrońcą, co? - zażartował Matthew gorzko.: - Co się dokładnie stało? - Brunet milczał, co doprowadzało mnie do szału.:
- Matthew. - zachęcałam słodkim głosem.:- Powiedz mi.
- Powinnaś iść już spać. - odezwał się ponownie. Jego głos był odległy.:- Nie musisz się z tym użerać.
- Nigdzie nie idę, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - Wzięłam szmatkę nasiąkniętą wodą i wytarłam krew z jego policzka. Matthew uniósł się lekko na łokciach. Podniósł na mnie wzrok, przyjrzał mi się od góry do dołu.:
- Nie musisz się o mnie martwić. Rada Starszych nie zamierza się więcej wtrącać. Możesz mi uwierzyć. Są przekonani, że zrozumiałem przekaz. Że więcej nie będę wchodził w drogę.
- Tak czy siak, tu chodzi o mnie. - uparłam się, ignorując zdanie chłopaka.:- Jeśli ktoś coś zmieni, będą to ja.
Chłopak wyglądał na zbyt wyczerpanego. Powoli zwiesił nogi z łóżka i usiadł.:
- Cholera. - burknął, łapiąc się za żebra.:- Pamiętają wszystkie miejsca, w których byłem kiedyś połamany. Dzięki temu wiedzą, jak skutecznie znów mnie okaleczyć.
Nie wiem po wpływem czego, ale objęłam nagie barki chłopaka z czułością. Matthew wtulił się we mnie, znów pozwalając sobie na chwilę słabości. Kiedy tak siedzieliśmy przytuleni, uniosłam wzrok nad jego pochyloną głowę i spojrzałam na okno. W moich oczach malował się głęboki smutek.:
- Dlaczego szukali Harry'ego tutaj?
- Czy to nie oczywiste. Ty tu jesteś. - odparł zdziwiony moim pytanie.:- W przeszłości nie zawsze byłem uprzejmy. Każdą dziewczynę traktowałem przedmiotowo.. Tak bardzo różnisz się od nich...
CZYTASZ
Promises h.s
Fiksi Penggemar"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was nie tylko obiekt romantycznych uniesień, lecz także ofiarę..." Dorastanie nieumarłych.