Shawn, who?!

902 57 3
                                    


Odpowiedź była naprawdę śmiesznie prosta. Ponieważ Harry Pieprzony Styles dużo o sobie to nie mówił. "Nieraz" widział tylko czubek własnego nosa. "Jak nasza kochana Faith". Oto dlaczego.:

- Nawet jeśli mówisz prawdę i faktycznie jesteś jego najlepszym przyjacielem, to po jakiego piernika go postrzeliłeś?! - zastanowiłam się na głos. Sama nie byłam do końca pewna, ale przeczuwałam, że mogę mu zaufać. W końcu Harry go nie zabił. "Ale czy on również jest krwiopijcą?"

- Wolę określenie "wampir", młoda panno. - gość uśmiechnął się pod nosem, wciąż wpatrując się w dal.:

- Właściwie to, ile ty masz lat?

- Kobiety się o wiek nie pytasz, wiesz? 

- Taaa - odezwał się do siebie niż do mnie.: 

- Harry Styles chyba niczego się nie boi. I wie, że to co chce jest na wyciągnięcie  ręki, prawda? 

"O czym ty mówisz?!" - chciałam mu powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo podjechała po nas taksówka. Odwróciłam się do niej, gotowa na kolejną dawkę "rodzicielskiej rozmowy". Zapadł już zmrok, kiedy wracaliśmy do domo, jakże powolną taksówką. Czułam, że nie mogę jechać sama do domu, więc "Pan Nie Wiadomo Kto" siedział obok. A potem się zacznie... 

- Harry żyje. Przestań się niepotrzebnie zamartwiać. - odezwał się nagle.:

- Czy płakałabym zanim? - zapytałam samą siebie. Nie wiedziałabym. Czy podświadomie odczułabym ulgę? Czy martwiłam się bardziej o Harry'ego, czy o rodziców i ich rolę w tym naszym nieszczęściu? - Wszystkie te pytania mieszały mi się w głowie, kiedy kierowca zatrzymał się gwałtownie przed moim domem. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Miałam wrażenie, że wleczemy się w nieskończoność. Einstein objaśnił to uczucie, prawda? Względność. Postrzeganie czasu jest względne i zależy od naszych pragnień co do jego upływu. Tak? Czas. Względność. Nauka. Próbowałam skupie się na tych pojęciach, zamiast martwić się bez sensu, ale moje myśli wciąż powracały do Harry'ego i krwi na jego koszuli. Do krwi na jego wargach. Do krwistoczerwonej krwi.Kątem oka dostrzegłam furgonetkę zaparkowaną przed domem. Obok stał jeszcze jeden samochód.:

- Moje autko!

Nie skomentowałam tego. W większości okien było ciemno, jednak wewnątrz tliło się kilka przyćmionych świateł. Porzuciłam biednego kierowcę, który czekał na gotówkę. Wbiegłam do domu.:

- Mamo! - zawołałam co sił w płucach, zatrzaskując za sobą drzwi. Mama wyłoniła się z jadalni z palcem na ustach.:

- Annabello, Nie krzycz..

- Co się stało? Co z nim? - chciałam ją wyminąć, ale złapała mnie za ramię.:

- Nie, dziecko.. nie teraz. - spojrzałam na nią zdezorientowana.:

- Mamo! 

- To poważne wykroczenie, ale mamy podstawy, żeby wierzyć , że zrobił to za twoją zgodą. Jest w trakcie ważnej rozmowy z... bez obaw. - dodała zagadkowo.:

- Co chcesz powiedzieć przez "bez obaw"? I czyj samochód stoi przed domem. - zapytałam na głos.:

- Shawn Mendes. I to mój samochód stoi na twoim podjeździe Lily. - odpowiedział chłopak, wchodząc wgłąb korytarza.:

- Aaa i wisisz mi 25 funtów za taksówkę, Kochana. 

- Powinnam cię zabić! - rozpaczałam.:

- Bądź miła i zrozum, że Shawn próbuje cię tylko rozweselić. - powiedziała mama i położyła mi ręce na ramionach.:

- Można mu zaufać. 

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz