Dinner?

2.2K 137 6
                                    

RODZICE NIE MIELI JEDNAK OKAZJI niczego mi wyjaśnić. Kiedy dotarłyśmy do domu, tata był jeszcze w połowie bardzo ważnego spatkania, więc mama odesłała mnie do kuchni bym coś ugotowała, bo ona nie ma na to głowy. "Serio, kobieto?!". A na dodatek Harry przyszedł za wcześnie.

Kroiłam właśnie pomidory, gdy kątem oka dostrzegłam cień na otwartych kuchennych drzwiach.:

- Mamo, to ty? - zawołałam, wciąż jeszcze podenerwowana wydarzeniami dzisiejszego dnia. Kiedy nie doczekałam się odpowiedzi, ogarnęła mną panika, że to nasz "gość" nawiedza mnie w mojej własnej kuchni. "Ogarnij dupę, Annabell! Mama go przeciez zaprosiła...' . - upomniałam się w myślach, a wysoki Londyńczyk istotnie przeszedł przez korytarz. " On nie może być az tak niebezpieczny, prawda?" - przekonywałam samą siebie. Pomimo aprobatymamy na wszelki wypadek postanowiłam nie wypuszczać z rąk noża.:

- Co tu zrobisz? - zapytałam, kiedy się zbliżył.:

- Cóż za maniery. - burknął Harry, z niezadowoleniem przemądrzałym tonem, zatrzymując się ledwie metr ode mnie i znów poraził mnie jego wyoki wzrost.:

- Damie nie przystaje krzyczeć w kuchni, no chyba, że z przyjemności. - ciągnął niewzruszony, z lekkim uśmiechem.: - No i cóż to za powitanie?

Albo się przesłyszałam, albo ten debil chciał uczyć mnie etykiety.:

- Zapytałam, co tu robisz? Powinieneś chyba odpowiedzieć, nie uważasz? - Zacisnęłam mocniej dłoń na rękojeści noża.:

- Przyszedłem, żeby się z tobą zapoznać, to oczywiste. - odparł, taksując mnie wzrokiem. Właściwie usiadł przy stole, przyglądając się uważnie mojemu ubraniu. Odwróciłam się, żeby mieć go na oku. I zobaczyłam, że marszczy nos.:

- Na pewno ty również chcesz mnie poznać bliżej. - dodał. Niezupełnie... Nie miałam ochoty z nim nawet rozmawiać, a co dopiero jeść kolację.:

- Dlaczego tak mi się przyglądasz?

- Czy mi się wydaje, czy gotujesz? Wiesz.. nic do tego nie mam, ale...

- Ale co? - przerwałam mu, zdezorientowana jego tonem. Co go to obchodzi?! Lubię gotować, jak każda normalna kobieta.:

- Lubię to robić i nawet ty mi tego nie zabronisz.

- Ja? - Wydał z siebie przerażający śmiech.:- Kochanie, nawet nie wiesz do czego jestem zdolny.

- Tak, wmawiaj sobie. -prychnęłam. Zadufany w sobie pacan. Nagle nie wiadomo, jak Harry znalazł się za mną. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, przez co wypuściłam całe powietrze z płuc.:

- Cóż.... chyba muszę ci pokazać. - prychnął.: - Dama twojego pokroju nie powinna pracawać przy garach. Poniżasz się tylko!

Na te słowa palce same zacisnęły mi się mocniej na nożu. I to wcale nie przez strach. Harry Styles był nie tylko przerażający, i niezmiernie irytujący.:

- Posłuchaj, mam dość twojego skradania się i zadzierania nosa. - warknęłam.: - Za kogo ty się kurwa uważasz, co?! - W oczach Harry'ego zatliły się gniew i niedowierzanie.:

- Twoja matka jeszcze nic ci nie powiedziała, prawda? - Ledwo odetchnęłam kiedy odwrócił mnie do siebie i przyparł do blatu. Moje przerażenie weszło na większy poziom, kiedy chwycił od tyłu moje uda, byłam zmuszona podeprzeć się o jego szerokie ramiona, gdy bez trudu posadził mnie na kuchennym blacie.:

- Harry? - wyszeptałam.:

- Doktor Collins dała słowo, że wszystko ci wyjaśni. Twoi opiekunowie nie są najlepsi w dotrzymywaniu obietnic. - Stanął między moimi udami. Trwalimy tak przez chwilę.:

- Mmy.. Mamy porozmawiać poźniej. - wydukałam. Moje oburzenie pękło niczym banka mydlana, gdy jego ciemny wzrok spoczywał teraz na mojej twarzy. Pochylił się bliżej i potarł swoim nosem o mój.:

- A twój ojciec? Czy spotkanie z bandą debili jest ważniejsze od poinformowaniu córki o pakcie? Poza tym gdzie twoja mama?

"Jesteś za blisko.. Annabelle, odsuń się od niego.. Niby kurwa, jak?!..". - ganiłam siebie w duchu.:

- O pakcie? O jakim pakcie? - nie powiem zainteresowało mnie to. Jednak Harry pokręcił tylko głową, mrucząc przy tym pod nosem.:

- Wszystko idzie fatalnie. Doprawdy istny koszmar. Cały jebany rok byłem w Rumunii i prosiłem Starszych, żeby już wtedy powiedzieli ci o wszystkim.., bo nigdy nie będziesz odpowiednią żoną...

- Żoną?

Harry podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy.:

- Męczy mnie twoja niewiedza, kochanie. Twoi rodzice nie raczyli ciebie o niczym poinformować, zatem przekażę informację osobiście. Nie będę owijał w bawełnę. - Stał, lekko przkręcając moją głowę i całując szyję. Odetchnęłam głośno, kiedy zaczął  lekko ssać moją skórę.:

- Przestań! - zaczęłam, a Harry momentalnie się odsunął.:

- Jestem wampirem.: - wskazał palcem na swój tors, a po chwili powtórzyć gest z jednym wyjątkiem.. Wskazał na mnie.:

- Ty również nim jesteś. Mamy sie pobrać, kiedy osiągniesz pełnoletnośś. Zaręczyny odbyły się tuż po naszych narodzinach.:

Mój umysł nie był w stanie ogarnąć fragmentu o pobraniu się ani zaręczynach. Zgubiłam się zaraz po kwestii o wampirach. Opuściłam głowę."Świr. Harry Styles to totalny świr... A ja jestem z nim sama w pustej kuchni".- tłukło mi się w głowie. Nagle poczułam, jak swoją dłonią chwycił lekko moją brodę, by podnieść ją ku sobie, kciukiem delikatnie badał fakturę mojej dolnej wargi.:

- Czy okłamywanie ludzi cię bawi? - zapytałam cicho. Nie czekając na odpowiedź, zrobiłam to co każda inna rozsądna osoba w mojej sytuacji. Zamachnęłam się ręką, w której miałam nóż. A dokładniej, rzuciłam i wykorzystując chwilę nieuwagi, zeskoczyłam z blatu i pobiegłam na górę, do swojego pokoju.

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz