Harry you idiot, or vice versa.

55 3 0
                                    

- O,CHOLERA! - burknęłam, obserwując przez okno, jak Harry i Faith Crosse przechodzą pod osłoną nocy przez podwórze, w stronę mieszkania nad garażem. Tak, wróciłam z Matthew do mojego domu rodzinnego -  do miejsca, gdzie moim przybrani rodzice zostali zamordowani... Do miejsca, w którym chował się Harry Styles. 

Nie byłam osobą wtykającą nos w nie swoje sprawy, ale w tym wypadku nie miałam innego wyjścia. Na szczęście Matthew Kim wyszedł w bardzo pilnej sprawie. Odczekałam kilka minut i podążyłam za nimi.:- Hey! - powiedziałam, wchodząc do mieszkania bez pukania.:- Co porabiacie? - Jakbym nie wiedziała. Faith na mój widok odskoczyłą od Harry'ego, jak oparzona. Wygładziła włosy i obciągnęła bluzkę.:- Boże, ANN! Nie umiesz pukać? Niektórzy tutaj prowadzą życie erotyczne...

Styles nawet się nie pofatygował, by doprowadzić się do porządku. Siedział po prostu na łóżku, jedną ręką swobodnie obejmując Faith w pasie i gładząc ją po biodrze.:- Czego chcesz, Annabelle? - zapytał groźnie.:- Może przyszła po swoje garnki. - Faith uśmiechnęło się krzywo.:- Wiesz, żeby ugotować coś straszniego dla biednego Kim'a...

- Nie czuję już zapachu królika... - odpaliłam.:- Smród wody utlenionej jest zbyt intensywny. Może powinnaś przystopować z rozjaśniaczem, Faith, bo skończysz całkiem łysa. 

- Mogłoby być gorzej! - prychnęła, spoglądając wymownie na moją głowę.:- Lepsza łysina niż druciak na głowie. 

- Lepszy druciak na głowie niż zdzira. 

Nie sądzę, by ktokolwiek odważył się mówić w ten sposób do Faith Crosse. Sama nie mogłam się  sobie nadziwić. Do diabła, ale czułam się dzięki temu świetnie. Faith siedziała przez chwilę osłupiała, przyciśnięta do boku Harry'ego. Potem odsunęła się od niego i dźgnęła go palcem w pierś.: - Słyszałeś, co ona do mnie powiedziała, Hazz? Pozwolisz jej nazywać mnie zdzirą? - Styles roześmiał się, choć w jego głosie nie wyczuwało się prawdziwej wesołości, i przyciągnął ją do siebie.:- Och, Faith, przyjmij to jako komplement. - Stuknęła go w pierś.:- Uważaj, co mówisz. -  Harry  zignorował ostrzeżenie i zwrócił się do mnie.:- Powtarzam: czego chcesz, Annabelle? 

- Potrzebuję pomocy przy...  - zaczęłam, ale przerwałam zdając sobie sprawę, że nie poprawię kłamać.:-  Wydaje mi się, że Belle  kuleje, ale chciałabym zasięgnąć twojej opinii. Znasz się na koniach lepiej ode mnie.

 - Zadzwoń po weterynarza . - zasugerował Harry obojętnie, wiedząc, że kłamię.:- Nie jestem zaklinaczem koni.

 - Proszę, Harry.. - nie dawałam za wygraną.:-  To zajmie tylko chwilę. Ten koń tyle znaczył dla mojego tatka. „Wszystko, żeby tylko odciągnąć cię od Faith..." - pomyślałam.:-  Już prawie dziesiąta. - zauważył chłopak.: - Koń przeżyje do rana. Poza tym jesteśmy trochę zajęci.- Jego twarz była skryta w mroku wypełniającym pokój, ale zdawało mi się, że dostrzegłam błysk kłów.: -Bądź rozsądny - mruknęłam, rezygnując z ciągnięcia kłamstwa o Belli.: - Mam już dość tej bezsensownej gadaniny. — oznajmiła Faith, wyślizgując się z objęć Harry'ego.: -Na razie, Hazza.

- Zostań. - powiedział Styles i przyciągnął ją z powrotem. Jednak Faith wyrwała nadgarstek z jego dłoni.:- I tak już robi się późno. Rodzice mnie zabiją, jeśli znów wrócę po wyznaczonym czasie. - Podniosła z podłogi czerwoną skórzaną torebkę i cmoknęła Harry'ego w usta.:- Pa, pa.

Kiedy mnie mijała, złapałam ją za ramię.:-  Tak w ogóle to mam na imię  Annabelle. Pamiętaj o tym następnym razem. - Faith wyrwała mi się. Jej usta wykrzywił szyderczy uśmiech.:-  Och, bez obaw. Będę pamiętać. A ty jeszcze pożałujesz.

 Zostawiła otwarte drzwi, więc zatrzasnęłam je za nią z impetem:. - Co ty w niej widzisz? -  zapytałam. Mój głos był wściekły, pełen wyrzutu, ale nie potrafiłam się powstrzymać.: - To najbardziej wredna osoba pod słońcem.

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz